wtorek, 16 marca 2021

Piper (scenariusz: Kamil Drążkiewicz, rysunki: Wojtek “WU” Zieliński, wydawnictwo: Granda, 2020)

 



Jeśli chodzi o kryminały to polska popkultura radzi sobie nieźle. Film, serial, książki, jest tego trochę. Jeśli chodzi o podgatunek 'noir' to już jest znacznie gorzej. A komiksie polskim, prawie że posucha. Ostatnio próbował w klimaty noir iść komiks Zgroza, ale tam poległ przez nieprzemyślane zapędy eksperymentatorskie twórców. A teraz wpadł mi w łapki Piper. Czytając recenzje z okładki to można się bardziej spodziewać komiksowego odpowiednika serialowego The Wire niż cenionego Brubakera. I fakt, Brubakera w komiksie jest mało. Prawa ulicy trochę więcej, ale...!

Historia w tym komiksie idzie nielinearnie. Mamy tytułową postać skorumpowanego gliniarza, który zawala obowiązki rodzinne i, będąc nawalonym w trupa, ma różne majaki. I właśnie dzięki tym majakom poznajemy świat przedstawiony. A ten, jak można się spodziewać - nie jest za radosny. Korupcja, narkotyki, egzekucje z zimną krwią, dziwki, kłamstwa, oszustwa i niespełnione obietnice. Tu praktycznie nie ma pozytywnych postaci. Nawet jak są, to na zasadzie wyjątku, błysku przyzwoitości, gdyż obracając się w szarostrefowej smole, sami mimowiednie brudzą innych. I muszę przyznać, że taka konstrukcja działa. Flashbacki z przeszłości bohatera ciekawe, fantasmagoryczność wspomnień podbija mgłę beznadziei panującą w komiksie, poznajemy kilka ciekawie narysowanych postaci. Tylko, że... do żadnej się nie przywiążemy. Po przeczytaniu zamknąłem komiks i zacząłem sobie zadawać pytania. No ok, znam historię Pipera, gość jest kutafonem, ale... czy taki był od urodzenia czy taki stał się później? Jeśli później - czy był jakiś punkt zwrotu, gdzie pierwszy raz popchnął się ku krawędzi? Nie poznajemy jego historii upadku, widzimy go już na dnie, obserwujemy parę ciulowych akcji, które popełnił w przeszłości, dostajemy zakończenie... i tyle. Tak jakby trochę miejsca brakło na bardziej rozbudowaną psychologię postaci, żeby mogła wzbudzić większe emocje u czytelnika. Gdyż pokazanie, że wszyscy są źli i skorumpowani nie jest pogłębioną analizą. Brakuje w Piperze kontrastu; kontrastu by pokazać skalę zła i nieprawości.

Graficznie jest super! Zieliński nie ograniczył się do jednej kreski. Gdy tego fabuła wymaga - potrafił zaprząc do pracy parę technik podpatrzonych u swych komiksowych idoli z Frankiem Millerem na czele. Gdzie historia wymaga realizmu i brutalizmu - jest. Gdzie płyniemy w odmętach niedotrawionego alkoholu - tusz potrafi zmienić się w ołówek. Bardzo te zabawy udane i celne, dobra robota Mr. Wu!

Niestety, pewna rzecz wytrąciła mnie z właściwej imersji. Wszystkie postacie komiksie mają polskie imiona: Kaśka, Janek, Szymon. A jednocześnie samochody policyjne odmalowane są w amerykańską gwiazdę szeryfów po bokach. Domyślam się, że autorzy będę próbować przebijać ten komiks na rynek anglosaski, dzięki czemu konwersja będzie szybka - mnie taka rzecz tu drażniła, gdyż ciężko mi było uwierzyć w polskie imiona wśród amerykańskiego krajobrazu.

Cóż, jeśli komiks rozniesie się większym echem wśród komiksowa - ma szansę w podsumowaniach roku wylądować wysoko. Kawał dobrej roboty komiksowej. Ale czy jeśli ktoś w 2030 roku zapyta o polskie komiksy noir - to czy Piper będzie wymieniany jednym tchem? Tego już nie jestem taki pewien.


Recenzja pierwotnie umieszczona na grupie Komiksy bez granic.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Stan bloga po PFSK'24

Trzeci rok z rzędu pojechałem na Poznański Festiwal Sztuki Komiksowej. Trochę na wariackich papierach. W mieszkaniu bajzel po niedawnym remo...