Właściwie to nie jest tragicznie zły komiks. Najgorszą rzeczą, którą mam mu do zarzucenia jest zrobienie czytelnika troszeczkę w ciula :)
Kim była Ursula Hammel? Historyczne źródła podają szczątkowe informacje. Wiadomo, że została skazana za zabójstwo swojego syna, pogrzebana żywcem a następnie przebita kołkiem. W 1577 roku, czyli okresie, kiedy wiara w czarownice była dość silna. Artur Biernacki w swoim komiksie dopowiada resztę. I jak zaznacza w posłowiu - całość jest fikcją, konglomeratem różnych faktów historycznych i przesądów z wielowiekowej historii Prudnika i okolic. Mamy więc do czynienia z kostiumowym komiksem grozy, ale mającym silne zakorzenienie w lokalnych archiwach. Komiksem nie pozbawionym wad, ale zdecydowanie wartym przypomnienia.
Zacznę od dygresji. Nie lubię baletu. Mam nadzieję, że nikt nigdy nie będzie mnie wyciągał na tę formę sztuki. Ale w 2010 roku Darren Aronofsky nakręcił film Czarny Łabędź, w którym balet grał pierwsze skrzypce. I to był film magiczny, który chłonąłem scena po scenie. Podobnie mam z piłką nożną. Nie lubię, nie oglądam, nie praktykuję. W szkole byłem kujonem, więc na WF-ie zawsze na bramce, im bardziej w dorosłe życie, tym większa ucieczka przed mundialami i mistrzostwami. Jedyne dzieło popkultury, z piłką nożną na pierwszym planie, które doceniam to kapitalny Shaolin Soccer. A teraz w łapy wpadł mi Będzie dobrze, komiks o piłce nożnej i... to jest bardzo dobry komiks. Nie, nie chcę powiedzieć, że Będzie dobrze to dzieło na miarę Czarnego Łabędzia - ale to ten sam typ opowieści, który przekona do siebie tych nieprzekonanych bądź uprzedzonych do futbolu.
Jeśli chodzi o kryminały to polska popkultura radzi sobie nieźle. Film, serial, książki, jest tego trochę. Jeśli chodzi o podgatunek 'noir' to już jest znacznie gorzej. A komiksie polskim, prawie że posucha. Ostatnio próbował w klimaty noir iść komiks Zgroza, ale tam poległ przez nieprzemyślane zapędy eksperymentatorskie twórców. A teraz wpadł mi w łapki Piper. Czytając recenzje z okładki to można się bardziej spodziewać komiksowego odpowiednika serialowego The Wire niż cenionego Brubakera. I fakt, Brubakera w komiksie jest mało. Prawa ulicy trochę więcej, ale...!
Jeżu, jak ja lubię komiksy w którym twórcy inteligentnie się chwalą i popisują swoim talentem. Mimo, że jeszcze młodzi, nieokrzesani, ręka niewprawiona - to dobrze wiedzą, że rysować umieją i potem prawie w każdym kadrze dają temu wyraz. Imperator jest dobrym tego przykładem. Oto młody chłopak o nazwisku nic nie mówiącym, wyciąga z szuflady swój komiks i wydaje własnym sumptem. A czytelnik dostaje 48 stron dziwnego miksu Andreasa, Druilleta i Moebiusa.
Są ludzie, którzy są tak zarobieni, że nie umieją odpoczywać na urlopie. Dotyczy to również mitycznych istot.