Od pierwszej strony już mamy zawiązanie akcji i BOOM! Dzieje się! Ale... przedstawiony świat jest na tyle odmienny od ludzkiego, że nie wiedząc o nim nic, epatowani jesteśmy imionami, postaciami, nazwami lokacji i artefaktów. A to tylko 20 stron. Dlatego zeszyt jest dość chaotyczny przy pierwszej lekturze. Przy drugiej jest już lepiej :)
Są też i plusy, które skutecznie niwelują minusy. Ciekawa kreacja owadzich bohaterów, fajny cartoonowy styl, dobre kolory. I końcowy cliffhanger jednak sprawia, że chce się poznać dalszą cześć opowieści. Oby twórcy starczyło czasu, pary i mamony.
Recenzja pierwotnie umieszczona na grupie Komiksy bez granic.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz