niedziela, 9 stycznia 2022

Postapo: Antologia (scenariusz: Daniel Gizicki, rysunki: różni artyści, wydawnictwo Dolna Półka, 2015)

Antologia w zamierzeniu miała być prezentem dla czytelników oczekujących na tom trzeci Postapo. Z perspektywy czasu wiemy, że owo oczekiwanie znacznie się przedłużyło i kolejna część będzie mieć premierę dopiero w tym roku. Komiks jak najbardziej warto sobie przypomnieć przed lekturą nowych przygód Marcina Tramowskiego, mimo iż uderza w inne tony niż seria główna.

Krótkie przypomnienie. W dwóch wydanych częściach mieliśmy okazję poznać świat po bliżej nieznanej katastrofie, na wskutek której cywilizacja, jaką znamy, uległa unicestwieniu. Brak prądu, łańcucha dostaw, nieobecność struktur państwowym spowodowało, że społeczeństwo się zezwierzęciło i głównym celem egzystencji pozostałych przy życiu jednostek zostało utrzymanie się przy życiu za wszelką cenę. 

Antologia nie jest klasycznym spin-offem. Jak sam autor pisze: "(...) chciałem też pokazać te pomysły, które kręcą mi się w głowie, a na które pewnie nie byłoby miejsca w głównym toku opowieści." Ciężko ustalić ramy czasowe, w których dzieją się historie zamieszczone w tym komiksie. Wydaje się, że większość z nich ma miejsce wcześniej niż historia Tramowskiego - gdy kraj jeszcze działa po staremu, siłą rozpędu, choć już wszystkie struktury trzeszczą w posadach i oddają się w ręce niekontrolowanego chaosu. Z tego powodu nie traktowałbym zamieszczonych opowiadań jako Postapowy kanon; mam wrażenie, iż Daniel Gizicki pisał historie pod zaproszonych do współpracy rysowników. Dzięki czemu Antologia jest różnorodnym stylistycznie tytułem (pod względem narratorskim i graficznym) i dzięki czemu jest interesującą pozycją czytaną niezależnie, bez znajomości serii głównej.

Sępy i łowca (rys. Mateusz Skutnik)

Na pierwszy rzut dostajemy hm... specyficzną odmianę westernu. Albo superbohaterszczyzny. W mieście, w której ludzie łączą się w grupy i kwitnie handel wymienny pojawia się on - samotny, zamaskowany Łowca, którego szramy na twarzy świadczą, że to twardziel i wiele w życiu przeszedł. Czytelnik zadaje sobie pytanie - jakiego typu samotnych jeźdźców urodzi postapokaliptyczna ziemia? Czy dobro ma szansę uchować się w pojedynkę czy postać uzbrojona po zęby przychodzi i bierze co chce z zimną krwią? A że to opowieść niema, więc ma fajny wachlarz możliwych interpretacji. Natomiast Gizicki wciąż wierzy w humanizm w świecie, w którym nie ma dla niego miejsca. And I think it's beaufiful. Dodatkowo atutem są rysunki Mateusza Skutnika, którego warto zobaczyć w stylu rysowania zbliżonym do Krzysztofa Małeckiego, ilustratora serii głównej. 

Luksus i styl (rys. Krzysztof Budziejewski)

W tej historii autor w sprytny sposób przemycił swój komentarz dotyczący celebryzmu. Pewne rodzeństwo spokojnie spacerujące z koszykiem pełnym jedzenia po zdemolowanej dzielnicy dociera pod adres, w którym ongiś zamieszkiwały znane z telewizji osoby. Ku zdziwieniu bohaterów, lokum obecnie zamieszkują dwie serialowe celebrytki, które proszą o pomoc w rozpaleniu kominka. Bo one głupiutkie i nie potrafią. Gizicki jest okrutny w diagnozie - próżne osoby w normalnych czasach są w pierwszym rzędzie do jeszcze gorszego zdemoralizowania, gdy tylko wygasną moralne bariery. Co prawda zostało to podane w formie opowieści z dreszczykiem znanych z komiksów EC Comics (duża w tym zasługa znanego z Wydziału 7 Budziejewskiego!) a sama historia (gdyby nie widok rozwalonych budynków i aut) mogłaby dziać się współcześnie - niemniej jednak wstręt autora do osób z afisza jest mocno zauważalny.

Nocne Polaków rozmowy (rys. Mikołaj Ratka)

W serii głównej dało się zauważyć lekką rękę scenarzysty do dialogów. Ta historia to 'teatr dwóch aktorów'. Gizicki schował dwójkę obcych sobie ludzi w piwnicy, zapewnił kilka godzin spokoju, by nikt im nie przeszkadzał, otworzył konserwę i piwo po czym kazał im ze sobą rozmawiać. O przysłowiowej 'dupie Maryni'. I jak świetnie się to czyta! Ciężko się nie uśmiechnąć uczestnicząc w końcowym podsumowaniu - jest trywialnie głupie, ale owa facepalmowość finalnego toastu podkreśla całą tęsknotę za światem, którego bezpowrotnie odszedł. Mikołaj Ratka ciekawie sportretował noc i głównych bohaterów. Rzut oka i wiemy, że pochodzą z dwóch różnych środowisk, choćby po samych oczach. Początkowo sądziłem, że będzie to opowieść o zgubnej nadziei w drugiego człowieka, ale znów - Daniel jest humanistą i wiara w ludzi cały czas jest w nim silna!

Nasze miejsce na ziemi (rys. Grzegorz Pawlak)

Czy dla wszystkich koniec znanego świata jest tragedią? A jak postrzegają upadek cywilizacji ci, dla których 'stare czasy' kojarzyły się wyłącznie z piekłem a nowa rzeczywistość otworzyła przed nimi w końcu jakieś możliwości? Wspominałem już coś o humanizmie Gizickiego? To kolejna wzruszająca, podbita zawoalowanym erotyzmem opowieść o ludziach, którzy na apokalipsie nic nie stracili, gdyż nic wcześniej nie mieli. Autor powinien być dumny z tego ile wycisnął na zmianie perspektywy. A Grzegorz Pawlak jeszcze w tej opowieści nie wyrobiony - już z charakterystycznym stylem jakim czaruje nas dziś, ale jeszcze z nazbyt widocznymi inspiracjami Eduardo Risso.

Niedługo wakacje (rys. Małgorzata Szymańska)

Każdy inaczej reaguje na traumę. W tej opowieści głównie bohaterowie radzą sobie na swój, dość oryginalny sposób na zaistniałą apokalipsę. Fajnie tu działa kontrast - Małgorzata Szymańska narysowała ją na sposób quasi-cartoonowy, w której mimiki, gestykulacje postaci oraz dynamika scen idealnie oddają wesołkowatość fabuły. Niedługo wakacje jest pełną humoru opowieścią, w której upadek cywilizacji jest gdzieś obok i niezbyt wpłynął na codzienne życie. Ale z chwilą zakończenia epizodu dopada nas cały niewypowiedziany mrok, który skrył się między kadrami i który zaczyna mrozić świadomością w jak koszmarnej sytuacji znaleźli się bohaterowie opowieści. Nieoczywistość rzeczywistej wymowy fabularnej sprawia, że ciężko przejść obojętnie wobec tego opowieści.

[bez tytułu] (rys. Joanna Karpowicz)

Ostatnia nowela jest tą, która najbardziej pasuje do opowieści głównej. Mimo iż Gizicki ewidentnie napisał ją pod Joannę Karpowicz. Jest opowiedziana z perspektywy jelenia, który spokojnym krokiem przemierza ludzkie, cywilizacyjne zgliszcza. Ilość mroku w tym epizodzie przytłacza! Na mnie największe wrażenie zrobił napis na elewacji domu "Adam, jesteśmy u wuja". Ktoś przekazał informację bliskiej osobie, nie chcąc zdradzać dokładnego położenia, w obawie, że mogą tam trafić obcy ludzie. Jeleń podczas swojej wędrówki właściwie co kadr ma sposobność obserwacji do czego zdolny jest człowiek. A wszystko to zostało namalowane imponującą wyobraźnią ilustratorki. Dostojne kadry Karpowicz przykuwają wzrok i zmuszają do wysłuchania ciszy bijącej z kadrów. Ostatnia strona to już cudo kompozycyjne, które w magiczny sposób powoduje, że w gardle zaczynamy czuć piołun. Ludzie sami zasłużyli na swój los...


Jako podsumowanie posłużę się parafrazą pewnej sentencji. Postapo Antologia to świetny komiks postapokaliptyczny, ale kiepski komiks z serii Postapo. Stylistyczny rozstrzał opowiadanych historii jest zbyt duży, by nie gryzł się w nadrzędną fabułą. Ale nie widzę możliwości by ktokolwiek, kto posiada dwa tomy serii (albo będzie posiadał, gdyż w planach jest wznowienie) odpuści sobie ten tytuł. Byłaby to zwyczajnie głupia decyzja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz