sobota, 18 września 2021

Wiesław: Baśnie słowiańskie #1-#3 (scenariusz i rysunki: Maciej Kisiel, wydawnictwo MAMY.TO, 2019-2021)


Cykl o Wiesławie ma zamierzeniu ma przybliżać czytelnikowi w każdym wieku mniej znane legendy słowiańskie. Nie są to proste przepisania baśni na formę komiksową, a wplecione w przygodową opowieść o tytułowym Wieśku, najmłodszym synu księcia Jarosława. 

#1: O leniwym Wiesławie i jego pomocnikach.


Pierwsze strony cyklu dość szybko odkrywają klimat snutej opowieści. Poznajemy rozterki księcia Jarosława, władcy jednej z drewnianych warowni. Jest tylko księciem i ojcem trzech synów. A gdyby miał córkę i połowę królestwa, to ładniej by to wyglądało w CV. I tym zdaniem Maciej Kisiel pokazuje czytelnikowi, że należy się spodziewać historii na modłę tej ze Shreka, gdzie mimo iż czas akcji to 'dawno, dawno temu', to należy się spodziewać wielu post-modernistycznych odniesień do współczesności. By zarówno dzieciak się bawił przy lekturze, ale też i rodzice mieli coś dla siebie. Ale też z takimi easter-eggami jest ten problem, że szybko się dezaktualizują, a w cyklu już zauważyłem kilka takich, które po dwóch latach wybrzmiewają mniej świeżo i zrozumiale.

Wracając do fabuły. Książe Jarosław zleca swoim trzem synom, by nakryli złodziei sukcesywnie kradnących jabłka z grodowych ogrodów. Z tytułu wiemy, że najmłodszy z nich jest leniwy ale też możemy się domyślać, że to właśnie jemu się poszczęści. Po zakończeniu misji Wiesław wyrusza w świat ku nowym przygodom a po drodze poznaje kolejnych towarzyszy, z których najciekawszy jest diabeł Rokita. Konstrukcja fabuły jest prosta i przypomina schematem gry RPG, w których drużyna przemieszcza się między lokacjami wykonując kolejne questy. Co mnie jako dorosłego mierzi, gdyż w tych przygodach finezji nie ma za grosz. Dzieciaki będą zachwycone, bowiem konwersja pod współczesnego młodego czytelnika wypada bezboleśnie. Dodatkowo komiks został narysowany skrupulatnie i oko cieszy się kapitalnymi kolorami i pieczołowicie wypełnionymi tłami! Za to dorosły czytelnik może ponarzekać na brak dynamicznej kreski. Wszystkie postacie są rysowane en face, co miejscami ma karykaturalny wydźwięk a i sposób poruszania się bohaterów cechuje charakterystyczna sztywność, która tylko uwypukla siermiężność fabularną.


#2: O Wiesławie i żywej wodzie.


Drugi album to widoczny progres warsztatowy. Maciej mniej boi się rysować postacie z różnych kątów, stosuje jeszcze szerszą paletę kolorów, jeszcze bardziej skrupulatnie przykłada się do odwzorowania odwiedzanych lokacji i kreślenia mitologicznych stworów. Co prawda wciąż szwankuje dynamika, ale artysta odważniej bawi się kadrami i ma mnóstwo pomysłów co w nich zawrzeć. Całostronicowe kadry - fajne, krajobrazy i budowle - proste, acz ciekawie zaprojektowane. Szkoda tylko, że fabularnie to dalej erpegowy quest za questem. W tym albumie Wiesław rusza by odnaleźć cudowną wodę, która potrafi uzdrowić chorego ojca. Nikt nie wie, gdzie znajduje się źródło, ale każdy zna osobę, która zna osobę, która mogłaby pomóc go odnaleźć. I tak dostajemy mnóstwo NCP-ów zlecających zadania, których wykonanie (nie wymagającego szczególnego sprytu) posuwa akcję do przodu. Ale muszę pochwalić ostatnią stronę. Jest naprawdę zabawna!

A pierwsze kilkanaście stron jest do wglądu na issuu.


#3: O Wiesławie i słonecznym koniu.


W trzecim albumie Kisiel z powodzeniem eksploruje wypracowaną formułę. Wszystko, co się podobało w dwóch kolejnych częściach, jest obecne i w albumie nr 3. Maciej sporo czasu poświęca szczegółom i krajobrazom. Tu naprawdę jest co obserwować na drugim planie. Jakieś pajączki, czaszki, drzewka itd. Również ubrania postaci są odwzorowane z pieczołowitą uwagą i udanie tworzą średniowieczne klimaty. Ale też zaczynają się coraz bardziej uwypuklać pewne manieryzmy rysunkowe. Postacie wciąż mają zbyt sztywne kolana a charakterystycznie rysowane usta mają ograniczoną pulę grymasów; miejscami mało adekwatnych do sytuacji. Kiedy Kisiel rysuje brodato-wąsate postaci, gdzie nie musi im doklejać sztucznego szczerzenia zębów, wygląda to o wiele bardziej naturalnie. Natomiast fabularnie zdarzyło mu się parę kiksów, które wychwyci nawet młodszy czytelnik. Album ten jest bezpośrednią kontynuacją drugiego, ale brakuje odpowiedzi gdzie podział się koń Wiesława z zakończenia Żywej wody. Na swojej drodze Wiesław spotyka Siemka, który utknął w dole i nie może się wydostać. Kilka kartek dalej okazuje się, że Siemko może zamienić się w ptaka gdy tylko chce. Czemu więc gdy wpadł do dołu z niego nie wyleciał tylko szukał pomocy? Na to zwróci uwagę nawet sześciolatek! A poza tym questy, questy, questy rozwiązywane z gracją słonia w składzie porcelany. Ale przekrój postaci coraz fajniejszy. Słoneczny koń, Żar-ptak, Kościej - Maciej sprytnie żongluje fantastycznymi stworzeniami i proponuje autorskie pomysły. Szkoda tylko, że upycha je w proste wypełnianie misji.


Cykl o Wiesławie musi przebyć daleką drogę by zdobyć popularność bliską Kajkowi i Kokoszowi. Ma wszystkie potrzebne narzędzie - przepastny świat i mitologię słowiańską. Ale poprawić trzeba dużo - scenariusz, humor, dynamikę. Kisiel ma to wszystko w zasięgu ręki. Chłopak posiada talent, ma pomysły - musi tylko znaleźć więcej czasu na szlifowanie wszystkiego.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Stan bloga po PFSK'24

Trzeci rok z rzędu pojechałem na Poznański Festiwal Sztuki Komiksowej. Trochę na wariackich papierach. W mieszkaniu bajzel po niedawnym remo...