niedziela, 5 września 2021

Mała Chita (scenariusz i rysunki: Kashoka, webkomiksy.pl, 2021)


To moje pierwsze zetknięcie z komiksową teen dramą. I czuję się mało kompetentnym człowiekiem, by wypowiadać się o takim sposobie konstruowania fabuł. Ale skoro już zacząłem...

Tytułowa Chita ma 16 lat i chodzi do pierwszej klasy liceum. Jest sympatyczną dziewczyną, wiecznie uśmiechniętą i bardzo postrzeloną. Do jej klasy chodzi także Tunio, szkolny huncwot, który lubi się bić z kolegami na pięści. Chita podkochuje się w Tunim, nawet tego specjalnie nie ukrywa i sukcesywnie urządza końskie zaloty. Po pewnym czasie poznaje rówieśniczkę Lily, elegancką i ułożoną blondynkę. Zaczynają się przyjaźnić, choć Chita powoli sobie uświadamia że nie ma co smalić więcej cholewek do Tunia, gdyż Lily wydaje się być lepszą partią dla klasowego 'wściekłego psa'. 

Aha, Chita jest pół człowiekiem, pół gepardem. Ot, tak po prostu. A wraz z kolejnymi stronami dowiadujemy się, że postacie nie są takimi jak nam się wydawało na początku a w przeszłości doszło do pewnego znamiennego dla Chity wydarzenia, po którym doznała amnezji. I owa sześcioodcinkowa historia powoli odsłania wszystkie karty. 

W sumie nie powinienem narzekać na główną oś fabularną. W końcu też kiedyś byłem 16-latkiem i akcje typu 'kocham kogoś, a tamta osoba mnie nie, bo kocha inną, natomiast tamta twierdzi coś innego' były na porządku dziennym. Dziś wydaje mi się to infantylne, ale muszę przyznać, że Kashoka dobrze czuje teen-dramę i nawet sprawnie uwiarygodnia wymyśloną przez nią komedię pomyłek. Co prawda osobiście uważam, że po tym co się stało to inna postać powinna dostać amnezji z powodu traumy, ale wówczas cała fabuła by siadła. Momentami też rozjeżdżają się podane informacje z akcją. Chita twierdzi, że przemiana w geparda następuje w momencie silnego stresu, choć widzimy ją niejednokrotnie w zwierzęcej postaci gdy nie ma żadnej stresowej sytuacji. 

Mała Chita to komiks w konwencji mangi/webtoona z wszystkimi charakterystycznymi rozwiązaniami graficznymi dla tego podgatunku - od kreacji postaci na lekko azjatycką modłę, przez nadekspresywne mimiki na zmianie stylu rysowania na bardziej karykaturalny w sytuacjach, w których trzeba podbić komizm. Kashoka dobrze odrobiła pracę domową i bez kompleksów żongluje elementami składowymi. Kreska jest dynamiczna, anatomia postaci umiejętnie oddana a emocje na twarzach adekwatne do wydarzeń. A jak rysuje geparda! Lubię wszystkie kadry, gdy tez zwierzak się pokazuje.

Cóż, nie będę fanem takich fabuł. Nie jestem targetem takich opowieści. Przeczytałem, przeżyłem, nawet nie bolało. Choć głównie oko cieszyła strona graficzna. A komiks to przeczytania w tym miejscu.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz