czwartek, 23 września 2021

Horn (scenariusz i rysunki: Bartosz Słomka, wydawnictwo Kameleon, 2017)


Kolejny pure nonsesowy komiks za mną. Ten na szczęście da się sprawnie czytać, choć z nieniknącym 'wtf' na twarzy. I da się oglądać, gdyż rysunki są śliczne!

Nawet nie próbuję streszczać fabuły. Gość idzie nakryć swoją żoną na przygodnym seksie, innemu śmierdzą buty, dodatkowo gdy próbuje wynająć mieszkanie, to zostaje zaatakowany przez właścicielkę, gdyż wlazł z buciorami na dywan. W międzyczasie w Meksyku tajemnicza postać napada na archeologa w jakiejś starożytnej lokacji i wyciąga mu z tyłka róg. Po czym kula światła transportuje jednego kolesia na jakąś planetę, ale po przybyciu okazuje się, że zmienił się w walecznego jednorożca. Co się dalej dzieje, to już czyste 'niewiadomoco'.

Problem w tym, że Horn zaciekawia i intryguje. To zbyt poryta opowieść by przejść obok niej obojętnie. Stężenie dziwności jest na tyle cudaczne, że momentami byłem pełen uznania wobec kolejnych przejść i wolt scenariuszowych. Choć pod koniec tego całkiem długiego komiksu (48 stron) wkradła się obojętność i zniecierpliwienie kolejnym rozwiązaniem 'z dupy'. Pure nonsens jest fajny, jak się ma nim kontrolę i umiejętnie go dawkuję by nie zmęczyć czytelnika. A tu mnie zmęczył. Podobnie jak i humor. Na początku, gdy akcja działa się ziemi, śmieszne odzywki były ok. Te późniejsze, już na obcej planecie, niepotrzebnie wytrącały z imersji.

Staty-niestety Horn jest rewelacyjnie narysowany. Kreska Słomki - dynamiczna, ekspresyjna, działająca na wyobraźnię. Postacie Bartosz rysuje w sposób cartoonowy, co nie przeszkadza mu wepchnąć je w lokacje drobiazgowo narysowane w stylu wczesnego Jerzego Ozgi. I kreśli całkiem sporo szczegółów. Oko nie raz i nie dwa zatrzymuje się na kadrze studiując 'jak to zostało narysowane'. A twórca zdaje cię czuć każdą konwencję - czy to współczesno-obyczajową czy groteskową fantasy.

Ech, lektura Horna zostawiła mi zbyt duży bajzel w głowie. Gdyż to zbyt dobrze narysowana fabuła undergroundowa pełna nonszalancji i  buńczuczności dla klasycznie opowiadanych historii. Ale już wyszperałem na necie tytuły innych rzeczy Bartosza Słomki. Trzeba mi je jakoś zdobyć, chcę jeszcze raz poobcować z jego szaloną kreską.   



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz