środa, 8 września 2021

Gdy najlepszym na węże spluwa jest orężem albo krwawy początek tragicznej historii Heavy Metyla (scenariusz: Michał Traczyk, rysunki: Tomasz Niewiadomski, wydawnictwo Biblioteka Uniwersytecka w Poznaniu, 2021)

 

Jak wnioskuję, opisywany zin o przydługim tytule jest kontynuacją historii z Ostatniej ofiary Ta Basco z 2019 roku tych samych autorów. I zgaduję, że tamten komiks kończył się cliffhangerem, gdyż tutaj pierwszy kard przenosi nas do środka wydarzeń. Czy warto więc wypowiadać się o fabule nie znając pierwszej części? W tym przypadku tak.

Gdy najlepszym na węże... składa się z dwóch niezależnych wątków. Pierwszych z nich są perypetie butelkopodobnego Heavy Metyla, który po pouczeniu ufoludka by ten nie obracał towarem Don Ketchupona musi stawić czoła innej butelkokształtnej postaci wypełnionym zalanym wężem. Drugim bohaterem jest Nerwolwer - karłowata postać z lufą rewolweru zamiast głowy. Musi pomóc herbacie ekspresowej, która została okradziona... z torebki. A to wszystko przy komentarzach dwóch filiżanek kawy...

Nie mają sensu te streszczenia sensu, prawda? Zin Traczyka & Niewiadomskiego jest potężną dawką absurdu i pure-nonsensu, kompletnie pozbawiony logiki i zależności przyczynowo-skutkowych. Rzeczy dzieją się bo tak, nic z nich nie wynika i w każdej chwili można spodziewać się pojawienia na panelach kogokolwiek, np. ryb z galarety. Ale hej - powie ktoś - przecież to absurd, a w nim nie chodzi o logikę. Racja, tylko że w dobrym absurdzie próbuje się coś przemycić; jakąś myśl, humor, wykoślawioną prezencję ułamka rzeczywistości. Po tym względem ten komiks jest pusty i zdaje się przynosić frajdę wyłącznie twórcom. Niewiadomski solo w Rocznicy poradził sobie lepiej - tam pure-nonsens do czegoś dążył. Tu jedynie pogadanki filiżanek od kawy mają ślady czegoś fajnego, ale to zdecydowanie za mało. Nawet jak na underground.

Jasne, doceniam zwichrowany umysł Tkaczyka, który zapełnił ów komiks psychodelicznymi postaciami i przygodami. Nie da się zauważyć wdzięcznego słowotwórstwa. Ale to ma znamiona scenariusza napisanego na kolanie podczas wspólnego piwka na werandzie. Ludzie podczas 24 hours comic day robili lepsze rzeczy. Tu historia Heavy Metyla pozostawiła mnie totalnie obojętnego.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz