Podtytuł komiksu 'moja historia' jeszcze mocniej wybrzmiewa w tomie II. Danuta Pietrzak snuje swoją opowieść bez potrzeby szokowania reporterskimi obrazami wojennych okrucieństw a Paweł Piechnik ucieka w realizm magiczny by zobrazować wspomnienia kobiety o tamtych czasach.
Tom I kończy się przybyciem rodziny Danuty do Kazachstanu i pierwsze, trudne miesiące wegetacji w na tej surowej, niegościnnej ziemi. Kolejne lata to postępująca adaptacja do zmiennych warunków, byle tylko przeżyć. Wśród wypędzonych Polaków panuje głód, miesięczne przydziały mąki na osobę są niewystarczające, pieniądze za świadczoną pracę nie są wypłacane, coraz większym problem stają się wszędobylskie komary i wszy. Dodatkowo, wraz z polityczną odwilżą jej ukochany Gienek postanawia się wcielić do formującego się polskiego wojska gen. Andersa.
Komiks ten może nie przekonać współczesnego czytelnika, który jest przyzwyczajony do opowiadania historii bez ogródek. Relacja pani Danuty pozbawiona jest krwi, śmierci, egzekucji czy turpistycznych widoków. Pietrzak jest świadoma tych okropności, ale relacjonując swoją historię usilnie trzyma się nitki życia, która pozwoliła jej przeżyć wojenne koszmary. Z tego względu skupia się na innych, codziennych i trywialnych aspektach. Bardzo dobrze pamięta dzień, w którym musiała przypilnować wypasu pięćdziesięciu owiec. Za zgubienie chociażby jednej czekała ją kara i to miało dla niej większą wagę niż całościowy obraz wypędzonej społeczności. To wciąż niesamowita pamięć do nieistotnych sytuacji (moment, w którym jej matka zgubiła obrączkę ślubną) i całkowite pominięcie trudnych relacji na linii Polacy-Kazachowie-Rosjanie. Pani Danuta w swej opowieści celebruje codzienność, drobne gesty, nazwiska sąsiadów czy "wynalazki", które odkryto, by ich życie stało się znośniejsze. Tak więc to historia pozbawiona jako tako akcji, to przerwanie tamy wspomnień, które manifestują się w pewnym momencie "przegadaniem".
Dostajemy także w drugiej części historię widzianą w punktu widzenia Eugeniusza, który, po wcieleniu do wojska, również otarł się o śmierć. Losy tych dwóch postaci po wojnie się łączą, choć... ze zdziwieniem przyjąłem postawę Danuty po ponownym spotkaniu. W sumie nie wiem czy była ona humorystyczna i czy małżeństwo zostało zawarte z uczucia czy z pragmatyzmu. Ostatni rozdział opowiada o losach Danuty w niewesołej komunistycznej Polsce. Przedstawione skrótowo - co trochę szkoda, gdyż ma swój odpowiedni 'ciężar'.
Paweł Piechnik zostawił na ten album jeszcze fajniejsze pomysły graficzne w porównaniu do pierwszego albumu. Okładki poszczególnych rozdziałów niezmiennie śliczne, wojny Mechów reprezentujące poszczególne kraje - symboliczne i wymowne ale te wszystkie kadry gdzie zanurzył się w realizm magiczny są po prostu rewelacyjne. Wiosna 1943 pełna monstrualnych truskawek - ależ ta scena żre, fantasmagoryczne spotkanie z ojcem... te kolory, to pojawienie się tajemniczej postaci - sam miód! I ostatnia strona... taki zabieg nie jest niczym nowym, ale Piechnikowi udało się mnie wprowadzić w melancholię i szlachetny smutek.
Sybir. Moja historia to nie komiks o wojnie, zesłaniach, Sybirze. To historia o Danucie oczami Danuty. Jak odbierała młodzieńczym umysłem rzeczywistość, gdy wichry historii rzuciły ją w rosyjską grozę. Bez moralizatorstwa, bez silenia się na stawianie świadectw czy ponadczasowych prawd. To intymna, ciepła, spokojna opowieść skierowana dla współczesnych o kobiecie, która godnie przeżyła swoje życie w paskudnych czasach. Może niekoniecznie zmieni czyjeś życie po przeczytaniu, ale spowoduje, że przez chwilę poczujemy coś na kształt uniesienia mogąc poznać tę historię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz