Oto kolejny, wydany drukiem, zapis zmagań z INKTOBEREM 2022.
Zacznę nietypowo, od formatu wydania. To książeczka o rozmiarze A6, w układzie poziomym, kształtem przypominająca dawne pamiętniczki. Stron jest więcej niż trzydzieści jeden (niektóre hasła autor zobrazował na splash page'ach), czarna farba mocno wsiąkła w niezbyt gruby kredowy papier a dwie biurowe zszywki słabo trzymają nierówny skład. Dzięki temu ów artbook symuluje kieszonkowy szkicownik, w którym na szybko można coś machnąć w przypływach nieoczekiwanych inspiracji. Natomiast taka forma została skrupulatnie zaplanowana - Wawrzyńczak zgłosił swoje wydawnictwo do trzeciej edycji konkursu "Szkic ma moc". Jakie są założenia tejże akcji, odsyłam do artykułu. Dla nas ważną informacją jest, że oryginalne prace powstawały na kartkach o rozmiarze 14,8 x 10,5.
W AKT #31 mieliśmy okazję poznać nową postać wymyśloną przez autora Tony'ego Halika - Wampira Ząbka. Owemu krwiopijcy jest poświęcony cały inkoctoberowy zbiorek. Zaryzykuję stwierdzenie, że The Tooth and the Black Narcissus jest komiksowym odpowiednikiem filmów giallo, w którym klimat dominuje nad logicznością fabuły. Choć na pierwszych stronach da się posklejać z haseł prawie-że ciągłą opowieść. Widzimy przycupniętego do kamiennej rzeźby Ząbka, który obserwują uśpiony poniżej Toruń. Nagle gargulec ożywa i zaczyna gonić wystraszonego wampira. Rzeźba dość szybko przemienia się w ponętnego demona a pomiędzy krwiopijcą i tytułowym Czarnym Narcyzem zaczyna robić się specyficzne uczucie. Ale gdzieś tak od połowy, kolejne kadry jadą już w całkowicie zakręcone strony i wszelakie próby skonsolidowania ich w zwartą strukturę doprowadzają do przegrzania na percepcyjnych stykach.
Tak, The Tooth jest arbookiem i nie trzeba bawić się w podkładanie pod kolejne arty ciągłej historii. Ale! Wawrzyńczak sam podsyła niejednoznaczne tropy. Umieszcza na rysunkach rachityczne dialogi, które aż proszą się o postawienie ich w jakimś fabularnym kontekście. Kreśli na rysunkach elementy, które powracają parę stron dalej jako 'temat dnia'. Przedstawia snapshoty z konkretnych wydarzeń, które bynajmniej nie są pozowanymi scenami.
Zakładam więc, że Grzegorz pokazał nam urywek z nocnego życia Ząbka. Są dni gdzie krew się leje i element gore jest królem pierwszego planu. Są noce, podczas których trzeba odreagować seksualnie. Czasami jest czas na cieszenie się chwilą, czy rowerową wycieczką poza miasto, a także oddać się czarnej rozpaczy z powodu różnic charakterologicznych wynikłych ze zderzenia dwóch odmiennych osobowości. Wawrzyńczak ładuje swoich bohaterów w absurdalne sytuacje, toruńskie ulice wypełnia groteskowymi stworami, każe księżycowi oświetlać somnambuliczne sceny.
Zamykają szkicownik, przyszła mi do głowy dziwna myśl, że gdyby Grzegorz Wawrzyńczak zrobił remake Tylko kochankowie przeżyją Jimiego Jarmusza, to film by wyszedł mocno w klimacie The Tooth and the Black Narcissus. Artysta, cały czas poruszając się w wypracowanym stylu graficznych flaczków (tak, brzydkie rysunki warning!), stworzył surrealistyczną opowieść o dwóch kochankach nie-z-tej-ziemi, których intensywność relacji wymyka się prawidłom logiki i zasadom przyczynowo-skutkowym.
Niezależnie więc, czy wydawnictwo zaklasyfikujemy jako artbook, czy jako komiks - w obydwu dziedzinach dzieło Wawrzyńczaka wnosi potrzebny element świeżości (choć tu trupiej). Dla poszukiwaczy oryginalnych pozycji opowiadania obrazem, ów szkicownik jest tytułem jak najbardziej do uważniejszego sprawdzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz