sobota, 15 kwietnia 2023

Metal (scenariusz i rysunki: Ottoich, wydawnictwo własne, 2023)

 

Uwielbiam obserwować jak Ottoich mozolnie buduje swoją karierę i jakie ma na nią pomysły.

Autor Dwóch gwoździ ma prawo być zmęczony. By się przebić do szerszej świadomości jeździ z konwentu na konwent, targa te swoje komiksiki i godzinami siedząc za stolikiem, uśmiecha się do przechodniów próbując zainteresować ich swoją ofertą. Ale niczym wytrawny handlowiec, rozumie dobrze, że łaskawość czytelnicza na pstrym koniu jeździ i nudzi się dość szybko. Więc stara się uatrakcyjnić merch, z sezonu na sezon przygotowując coś nowego. Mimo, iż jest płodnym artystą, nie jest w stanie dostarczać nowego kontentu na wszystkie ważniejsze imprezy komiksowe. Więc kombinuje. A to przynosi jakieś drewniane torngarsuki, a to wydaje jakieś okultystyczne inkantacje, a to... sięga do szuflady i drukuje wczesne rzeczy z czasów, gdy jedynym czytelnikiem była żona. Tak oto światu objawił się Metal - zbiór kilku starych shortów zebranych w niewielką książeczkę. Przy czym nie jest to typowy skok na kasę - autor na każdym kroku podkreśla, że całą zawartość można ściągnąć za free na jego stronie. Identyczna informacja znajduje się także na tylnej okładce. Ottoich takimi podstępami robi wszystko by jak najbardziej skrócić dystans między czytelnikiem a twórcą. Jakby chciał powiedzieć - ot, mam tu dla ciebie takie cóś, jak zechcesz to kupić to mogę ci machnąć wrys a przy okazji pogadamy chwilę o rzeczach ważnych i nieważnych. 

Jak tu nie kochać tego gościa?

A zawartość Metalu? Hmm... różna. Mam wrażenie, że ułożono ją od najlepszego do 'spuśćmy zasłonę milczenia' shorta. Parantela do dość intrygujące połączenie Hellraisera i prozy Stanisława Przybyszewskiego. Co prawda epizod nie kończy się czymś konkretnym, Ottoich najwyraźniej chciał finalny cytat przedstawić w jakimś efekciarskim kontekście - sam komiks udanie gra horrorowymi schematami. Nie mogę za to narzekać na zakończenie Melodii mgieł nocnych. Komiks niemy, ale czy do przedstawienia wampirycznej opowieści potrzeba słów? Synowie nocy by zauroczyć, nie potrzebują strun głosowych. Tutaj najbardziej 'żre' ostatni kadr, w którym zmiana koloru tęczówki mówi wszystko i wywołuje zimny pot na skórze. W Pasterzu wilków możemy dostrzec pierwsze przymiarki do współczesnych zainteresowań autora i wyciągania z rękawa niszowych postaci mitologicznych. Fajny króciak z, typowym dla niewielkich form, końcowym mini-twistem fabularnym. 

Razor Wheeler to mocno dziwna, absurdalno-makabryczna historia. Kwaśno-tripowa nawet, rzekłbym. Mniejsza o fabułę, ale już samo wymyślenie postaci Razor Wheelera nie mogło odbyć się na trzeźwo! Dziwne rytuały przyśpieszające koniec świata to horror... psychologiczny. Wyjątkowo 'ładnie' narysowany, z dość oryginalnym wprowadzeniem. Co ciekawe, artyście udało się wymyślić anty-dzień świstaka. Dzień, który niekoniecznie musi skończyć się happy-endem. Zbiorek zamyka Jonasz, komiks narysowany na jakimś beżowym papierze. Miejscami psychodelizujący; Ottoich szuka w nim oryginalnych pomysłów na projekty postaci (część zawarł w Otwartej turmie), ale fabularnie to rzecz raczej bełkotliwa.

Cóż nowego można napisać o warstwie graficznej? To artysta konsekwentny. Widać przez porównanie, że w roku 2023 Ottoich ma większą cierpliwość do szczegółów i zakręconych kresek; Metal to zapis dawnego pazurzenia, gdzie artystyczne drapanie materii wiodło prym. Tomik wyraźnie pokazuje drogę, jaką autor obrał by z brzydoty uczynić autorską amunicję. Jak widać po rosnącym zainteresowaniu twórczością łódzkiego artysty, to była dobra inwestycja.

Czwarty tom Dwóch gwoździ niedawno miał premierę. Finalny tom piąty się tworzy, ale trochę czasu minie, zanim opuści drukarnię. Co w tym czasie wymyśli nieszablonowy łeb Ottoicha? Nie mam pojęcia, ale z pewnością zamelduję się przy stoisku by sprawdzić.



1 komentarz:

  1. Widziałbym interpretację Ottoicha legendy miejskiej,o czarnej Wołdze.Jeszcze lepiej legendę z lat dwutysięcznych o diable pytającego o godzinę.

    OdpowiedzUsuń

Stan bloga po PFSK'24

Trzeci rok z rzędu pojechałem na Poznański Festiwal Sztuki Komiksowej. Trochę na wariackich papierach. W mieszkaniu bajzel po niedawnym remo...