poniedziałek, 17 kwietnia 2023

Beskid Boty #1-#2 (scenariusz i rysunki: Paweł Przygoda, wydawnictwo własne, 2023)

W naszym pięknym kraju mieliśmy wielokrotne próby przeniesienia superhero na polskie realia; z lepszym bądź gorszym skutkiem. Ale pozwolić pojeździć transformerom po naszych drogach - nie próbował nikt!

Mam nadzieję, że kiedyś autor zostanie solidnie przepytany ze swojego pomysłu. Czy jest wielkim fanem oryginalnych komiksów? Czeka z drżącym sercem na kolejne kinowe widowisko Michaela Baya? A może prawda jest mniej romantyczna i wiąże się głównie z chęcią porysowanie sobie dużych robotów składających się na polskie marki samochodów?

W każdym razie bohaterem jest Placek, lekko zblazowany chłopak, który od rana czeka na otwarcie sklepu by dostać komiksową adaptację filmów o przybyszach z planety Cybertron. Gdy wraca do domu z komiksem pod pachą, 'zaczepia' go poruszający się bez kierowcy żółty Fiat 126p. Auto zaczyna mówić do Placka, który nie dość, że nie jest zdziwiony tym faktem to wykorzystuje sytuację by trochę pokozaczyć za kierownicą. Oczywiście, po chwili okazuje się, że żółty wehikuł jest jednym z przybyszów z innej planety, którzy rozbili się na terenie Polski w czasach PRL-u i przyjęli lokalne formy dominujące w tamtych czasach. Między człowiekiem a maszyną zaczyna się rozwijać (z początku dość opornie) nić porozumienia ale też wychodzą pewne mroczne fakty z przeszłości blaszaków. 

Pierwszy zeszyt, zatytułowany Śliska sprawa, jest napisany z większym entuzjazmem niż umiejętnościami. Przygoda dość szybko wpakował swojego bohatera w przygodę i trochę za bardzo kazał zawiesić niewiarę czytelnika. Pierwszy kontakt Placka z Małym jest zbyt pretekstowy. Ot, Bot podjechał do randomowej postaci w randomowym momencie. Zniknięcie robota pod koniec zeszytu, bez słowa wyjaśnienia, pozbawione jest kompletnie logiki - ponowne się pojawienie Małego w drugim zeszycie powinno wywołać jakąś reakcję Placka na zostawienie go chorego w lesie, ale autor zbywa ową sytuację milczeniem. 

Numer #2 Zetka ostro szumi jest o wiele lepszym odcinkiem. Przygoda zaczyna budować świat przedstawiony, dostajemy trochę informacji o przeszłości Transformerów, wpada więcej lepszych gagów a sama akcja poprowadzona jest zauważalnie płynniej. 

Choć wciąż autora najbardziej rajcuje sama transformacja amerykańskiego produktu na współczesną siermiężność (ale nie aż w taki cringe'owy sposób, jak zdaje się sugerować żółta winieta u góry komiksów). Paweł gra nostalgią gdy w fabułę wplata modele niegdysiejszych królowych szos, używa zapomnianych gadżetów (magnetofon szpulowy) i serwuje fabułę zapatrzoną w klasyczne ramotkowe komiksy. Co ma swój urok - owe dwa zeszyty to beztroska, nieskomplikowana przygodówka, ze sporą dawką humoru i co chwilę mrugającą do czytelnika satyrycznym okiem. Postawienie na wywrócenie filarów oryginalnej mitologii (u Przygody wszystko jest swojskie, przerysowane i fajtłapowate) daje Beskid Botom wyraźnie zauważalny pierwiastek oryginalności. Ale chciałbym już w następnych zeszytach poczytać bardziej zwartą historię, która rozwijałaby fabularnie świat współczesny a nie kluczyłaby od prl-owskich gadżetów do ejtisowych easter-eggów. 

Paweł Przygoda dał się wcześniej poznać jako kontynuator stylu Szarloty Pawel. W tym tytule bez problemu odnajdziemy podobne klimaty. Twarze postaci mogłyby zaludniać świat Kleksa, kreska układa się w charakterystyczne, giętkie kształty, strony są zapełnione kadrami o podobnej szczegółowości dalszych planów. Ba, bohaterowie prawie że w identyczny sposób wyrażają ekspresyjne emocje, a nad ich głowami pojawiają się wyrazy dźwiękonaśladowcze i wołacze ułożone na szarlotową modłę. Dochodzą do tego kolory - umiejętnie dodane i nie ociekające komputerową bezdusznością.

Beskid Boty od dłuższego czasu można przeczytać na webkomiksach. Autor jednak postanowił wydać dwie pierwsze historie drukiem. Pomysł w tym przypadku ma rację bytu. Egzemplarze mają wygląd starych marvelowskich zeszytów, a w środku, oprócz awanturniczych przygód Placka i Małego, dostajemy kilka stron klubowych, na których autor przedstawia rozszerzoną charakterystykę robotów występujących w danym numerze. Tak, czasy TM-Semic wchodzą przy tej okazji bardzo mocno.

Technicznie rzecz biorąc - to tytuł dla młodszych czytelników. Ale jestem niemal pewien, że najwięcej zabawy wyciągną z niego czytelnicy 30+. Komiks Przygody to czysta, niezobowiązująca rozrywka, idealna do konsumowania z podobnym zestawem receptorów, które włączają się do filmów Bay'a (mimo iż gatunkowo to komedia). Choć scenariusz miejscami trzeszczy, zakończenie zeszytu drugiego daje dobry prognostyk na przyszłość. Może się dziać!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Stan bloga po PFSK'24

Trzeci rok z rzędu pojechałem na Poznański Festiwal Sztuki Komiksowej. Trochę na wariackich papierach. W mieszkaniu bajzel po niedawnym remo...