wtorek, 4 kwietnia 2023

Retro (scenariusz i rysunki: Łukasz Ryłko, Kultura Gniewu, 2022)


Znakomita większość zawartości tego tytułu ukazała się nakładem Kultury Gniewu w 2007 roku jako Śmiercionośni. I o ile brzmienie tego słowa jest przyjemne dla ucha i pobudzające wyobraźnię, to wyraz Retro lepiej oddaje to, co można znaleźć w środku.

A tam na czytelnika czeka dziewięć, prawie że niemych, opowieści. Z gatunku 'zakręconych' - lekko surrealistycznych, przyjemnie groteskowych, z wykorzystaniem fantastycznych motywów, których się dziś już rzadko używa. Łukasz nadał swojej opowieści szkatułkowy kształt - każde z opowiadań jest osobnym, niezależnym rozdziałem, ale między nimi istnieje sieć filigranowych połączeń. Bohater danej historii nie powraca w innej jako main cast (z jednym wyjątkiem), za to postać drugo- i trzecioplanowa, ni skąd ni zowąd, dostaje własną opowieść. Co ważne - to nie jest liniowa fabuła. Przeszłość i teraźniejszość migotają w przypadkowej kolejności, czym przynoszą sporą dawkę frajdy, zmuszając czytelnika do wertowania wcześniejszych stron, by dać upust nieznośnej myśli 'gdzie ja już tę postać widziałem?'

Głównym elementem spajającym owe opowiadania jest śmierć. Czasami chodzi o tę pisaną z dużej litery, w klasycznym przedstawieniu z kosą i kapturem a niekiedy jest ona splotem nieprzewidywalnych kolei losu. Ale przede wszystkim Retro to opowieść ludziach i konsekwencjach ich decyzji. Jak mały chłopczyk zniesie traumę po śmierci ukochanego kanarka? Czy staruszek po odejściu schorowanej żony straci sens życia? Czy warto było się poddać uniesieniu romantycznemu nie zważając na wytrzymałość materiałów? Podjęcie kuriozalnego śledztwa okaże się warte powagi profesjonalnego detektywa? Czy dobrym pomysłem jest paktowanie z diabłem by odmienić swoje nieciekawe życie? Odpowiedzi mogą zaskoczyć... elegancją.

Ryłko kreśli świat, jaki już dawno nie istnieje - mocno inspirowany latami dwudziestymi ubiegłego wieku. Chociażby z tego powodu jego historie przypominają dawną, bezdźwięczną kinematografię. Kadry wypełniają elegancko ubrani ludzie, w smokingach i kapeluszach, po ulicach jeżdżą wiekowe Rolls-Royce, wnętrza lokali zdaje się wypełniać jazz. Kreska Ryłki jest podobnie stylowa. Łukasz wykonał benedyktyńską pracę pochylając się nad arkuszami papieru. Tworząc miliony drobnych kresek, cierpliwie cieniując wszystko, zapełniając kadry szczegółami, wykreował tętniący życiem świat, którego zwyczajnie nie chce się opuszczać. Podobnie ostrą rzeczywistość tworzy Marek Turek; panowie jadą na podobnych definicjach dostojnej groteski. A jeśli znajdą się osoby wyczuwające w Retrze kilka punktów wspólnych z dziełami Shaun Tana, to nikt nie powinien protestować!

Wg opisu na tylnej stronie okładki, Łukasz na kartach swego komiksu poukrywał sporo nawiązań do filmów i literatury. Niestety dla mnie, prawie nic nie odczytałem. Nie da się nie zauważyć ducha Alicji w krainie czarów, zarówno w warstwie fabularnej (poziom nieprawdopodobności) jak i graficznej (postacie o geometrycznych twarzach, człowiek-zegar). Z kolei szkatułkowa konstrukcja fabuły, często poprzetykana łotrzykowskimi zwrotami akcji, każe szukać inspiracji w Rękopisie znalezionym w Saragossie

Kultura Gniewu decydując się na wznowienie z dodatkowym, nigdzie nie publikowanym materiałem, zaprasza na specyficzny seans filmowy. Kamerdyner z ciasno zawiązaną muchą otwiera wino, z rogu dobiegają dźwięki fortepianu, kotara skrywająca ekran pachnie kurzem i molami. Nagle gasną światła a z tyłu zaczyna wydobywać się charakterystyczny klekot przewijanej taśmy filmowej. Retro obiecuje - hej czytelniku, daj się zaskoczyć i ponieść surrealistycznym wodom fantazji. 

Po czym owe obietnice spełnia.

Kurtyna.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

[Zbiórka] Duża radość

Pawła Jarońskiego można nie kojarzyć (w co niekoniecznie wierzę), ale na pewno każdy się spotkał choć raz z webkomiksowymi paskami publikowa...