środa, 19 kwietnia 2023

Cosmo Chris #1: Ad Astra (scenariusz: Piotr Czarnecki, rysunki: Adam Frąckowiak, webkomiksy.pl, 2023)

Cóż, nie jesteśmy sami we wszechświecie!

Cztery lata temu na Ziemi wylądowali przedstawiciele Federacji Galaktycznej. I wysypał się worek z kosmitami - okazało się, że życie w kosmosie wypełnione jest przeróżnymi inteligentnymi rasami. By przekazać Ziemianom założenia Federacji, zaczęto organizować Targi Światów - festyn, gdzie można było ujrzeć przedstawicieli obcych światów oraz liznąć pozaziemskich technologii. I tak poznajemy 14-letniego vlogera Chrisa, który przebiera z niecierpliwości nogami, nie mogąc się doczekać kolejnych Targów. Niestety, prowadzona przez niego 'kosmiczna' blogerka powoduje, że Chris odpuszcza sobie naukę. Zirytowana tym faktem mama Chrisa nakłada areszt domowy. Wiadomo, chłopak daje dyla i wbrew zakazowi udaje się z przyjaciółką na imprezę. Przypadek oraz młodzieńcza głupota sprawiają, że Chris ląduje w głębokim kosmosie i staje się mimowolnym świadkiem galaktycznych intryg, których celem jest pewna trzecia planeta od Słońca.

Już nie tylko Iskry Krzysztofa Łuczyńskiego roszczą sobie prawa do zaskarbienia serc miłośników space oper. Dzieło Czarneckiego i Frąckowiaka startuje z grubej rury i czerpie z najlepszych wzorców - Star Treka, Gwiezdnych Wojen, Piątego elementu i Galaxy Quest. Piotr dość wygodnie rozsiadł się na krzesełku reżysera całego widowiska i umiejętnie rozplanował wątki - na początek szybki wgląd w charaktery bohaterów, potem worldbuilding wyłożony w rozmowach, logiczne zawiązanie głównej intrygi i nieśpieszne, choć wyraźnie zaznaczone zwroty fabularne. A wszystko podane w przygodowej otoczce. Na tempo akcji nie ma co narzekać, humor sytuacyjny wyskakuje z co drugiej strony, znakomita większość postaci wywołuje w czytelniku emocje. Czarnecki starał się wytrącać na bieżąco każdy argument ewentualnej krytyki. Skoro mamy Obcych, jak to możliwe że gimnazjalista dogaduje się z ufokami? Proszę - jest fabularne wyjaśnienie tej kwestii. Piotr radzi sobie równie dobrze dialogowo. Chris irytuje młodzieńczą brawurą i zadziornością, czarne charaktery sprytnie maskują swoje zamiary a kolorowa mieszkanka załogi pewnego statku docina sobie aż miło.

Można się zżymać na tytułowego bohatera, że młody, głupi, postrzelony, z fiu-bdździu w głowie, ale wydaje mi się, że Czarnecki sięgnie do często wykorzystywanego motywu inicjacji w dorosłość. Gdzie główny bohater, po przeżytych przygodach dojrzewa, mężnieje, staje się innym człowiekiem. Na obecnym rozwoju tego jeszcze nie widać, ale nie skreślam Chrisa jako najgorzej napisanej postaci (na obecną chwilę Marta Żulczyk wydaje się mieć potencjał na bardziej charakterną osobowość). Ufam, że Piotr poprowadzi go z głową. Natomiast sympatię kosmitów zyskuje się od razu. Nie dlatego, że są sympatyczni (część jest, część nie), ale dostali na tyle kontrastujące osobowości, że - jako czytelnik - dobrze czuję się w ich obecności.

I tu jest miejsce na komplementowanie Adama Frąckowiaka. Temu gościowi chyba co noc śnią się kosmici. Chłopak wystrugał całą oranżerię cudacznych postaci. Antropomorficznych co prawda, ale fantazją dorównywających lucasowym kreacjom. Wręcz zaryzykuję, że przy ich projektach Frąckowiak posługiwał się tymi samymi algorytmami twórczymi do Fiona Staples w Sadze. Macki, rogi, kapelusze, binokle, cztery pary oczu, niesporczakowe kształty pojazdów kosmicznych, wymieszane zwierząco-gadzie fizjonomie... tylko chłonąć i celebrować. I to wszystko w technikolorze, wypełnionym cartoonową kreską z dość zauważalnymi powinowactwami do prac Roba Guillory'a i niezłą ilością easter-eggów. 

Paradoksalnie, Adam najgorzej sobie radzi rysując ludzi. Gdy przychodzi mu pokazać ludzkie buzie, te wydają się takie... groteskowe, z freakowo przerośniętymi oczami (i to nie na mangowy sposób). A jak mu się zdarzy ustawić kamerę ustawia z boku i pokazać postać człowieka z profilu, to widać pole do poprawy. Ale to tylko drobny szczegół w morzu atutów. Frąckowiak dziarsko toruje sobie drogę by być wymieniany jednym tchem obok Konrada Koko Okońskiego. Tak się kuje polski fantastyczny mainstream!

Czarnecki-Frąckowiak. Zapamiętajcie ten duet. Kiedyś będziemy krzyczeć te nazwiska! Tymczasem - marsz na webkomiksy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

[Zbiórka] Duża radość

Pawła Jarońskiego można nie kojarzyć (w co niekoniecznie wierzę), ale na pewno każdy się spotkał choć raz z webkomiksowymi paskami publikowa...