środa, 1 czerwca 2022

Hole Sequences (scenariusz i rysunki: Rafał Spórna, wydawnictwo własne, 2016)

Ciężko napisać recenzję komiksu, gdy wszystko co się chciałoby o nim napisać, twórca zawarł (lepiej) we wstępie.

Mimo iż to najświeższe wydawnictwo Rafała Spórny, które ukazało się drukiem, to komiks powstał sześć lat temu, tuż przed jego najlepszymi dziełami. Hole Sequences to tytuł z wszech miar eksperymentalny. Jak artysta tłumaczy w przedmowie - wziął z przepastnych czeluści internetu różne zdjęcia i grafiki, powycinał z nich fragmenty i przepuścił je przez różne filtry programów graficznych. Sam autor nazywa to 'graficznym samplingiem'. Powstał specyficzny niemy fotokomiks złożony z kolaży, bez wyraźnie skonstruowanej fabuły i epatujący wysokooktanową hiperrealistycznością.

Gdybym Hole Sequences miał porównać do innego komiksu - wskazałbym Postapoland Bartosza Zaskórskiego. To kilkadziesiąt stron totalnej mutacji świata przedstawionego. Wylewający się z kart narkotyczno-surrealistyczny trip zdaje się posiadać własną inteligencję i niezrozumiałe linie przyczynowo-skutkowe. Już na pierwszej stronie dostajemy po oczach widokiem przekroju koronalnego ludzkiej czaszki, w którym wbita przez oko strzykawka wstrzykuje płyn w jakiś płat mózgowy. Dalej to już wyłącznie odmienne stany świadomości, psychodeliczna podróż przez postapokaliptyczne światy i cyfrowa dehumanizacja.

Odbiór komiksu nie ma prawa być przyjemny. Światy Spórny są niepokojące, wywołujące obrzydzenie, wprawiające w niepokój. Pełno w nich wszelakiego rodzaju glizd, białych kości, fallicznych kształtów, zębów, zniekształconych członków i wypaczonej przyrody. Niektóre sceny mogą nawet zgorszyć bądź obrazić uczucia religijne. W odbiorze nie pomagają kolory. Nawet te nasycone i ciepłe, nie współgrają z psychiką czytelnika - wszędobylskie photoshopowe algorytmy obdzierają odbiór z jakichkolwiek prób nawiązania empatycznych połączeń. Z Hole Sequences jest jak z teledyskami Toola - to są chore rzeczy, a jednocześnie przyciągające wzrok swoją dziwnością.

Choć nie wszystkie pomysły Rafała w jednakowym stopniu uderzają w potylicę. Są strony wywołujące efekt 'wow', ale też niektóre kolaże straszą topornością i mało finezyjnymi połączeniami (ufoki!). Niemniej jednak przeświadczenie pozostaje jedno - Spórna to 'porąbany' gość. I eksplorujący podobne przestrzenie co Zdzisław Beksiński w ostatniej fazie twórczości.

Hole Sequences czyta się nie dla fabuły, nawet nie dla artystycznych zabaw w przekształcanie zdjęć. To bardziej jak przeglądanie karty pacjenta na neurochirurgii po zakończonej operacji. Może odrzucić wykwitami impulsów elektrycznych z poruszonych skalpelem fałdów mózgowych, ale równie dobrze może oczarować śpiewem podrażnionej przysadki mózgowej, która nagle zaczęła wyrzucać ogromne ilości hormonów tropowych. Po lekturze innych komiksów Rafała, już się uodporniłem na jego różne psychodeliczne jazdy fabularne i na kartach znalazłem kilka zalążków pomysłów obecnych w późniejszych wydawnictwach. Niemniej jednak Hole Sequences na półce stoi tam, gdzie jego miejsce - jako wczesna wprawka przez "normalnymi" fabularnymi dziełami artysty.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Stan bloga po PFSK'24

Trzeci rok z rzędu pojechałem na Poznański Festiwal Sztuki Komiksowej. Trochę na wariackich papierach. W mieszkaniu bajzel po niedawnym remo...