Darmozin to oczko w głowie Poznańskiego Festiwalu Sztuki Komiksowej. Z wszystkich zinów przygotowanych na tę okazję, to on jest tym najgrubszym i najbardziej prominentnym tytułem. Choć mgliście pamiętam, że ubiegłoroczna część była raczej słaba i nic w głowie nie zostało. W tym roku chyba będzie lepiej.
Krótka historia słomianego zapału (scen. i rys.: Aleksandra Basak "ilustratOLKA")
Jednostronicowa historyjka o słomianym zapale. Okazuje się, że twórców komiksowych też to dopada. Najpierw rysują szczegółowo, z werwą i energią, później hmm... no :) Epizod narysowany z pomysłem. To wystarczy by po przewróceniu kartki dobre wrażenie pozostało.
7 (scen. i rys.: Paweł Nowacki)
Paweł Nowacki zadaje czytelnikowi pytanie, czy ten też tak ma po przeczytaniu książki, że chciałby być jednym z jej bohaterów. Nowacki nie oczekuje odpowiedzi, wręcz odwrotnie - przedstawia nam swoją postać, w którą powinien się wcielić po ostatniej przeczytanej powieści. Puenta fajna, ale zrozumiała głównie dla tych, którzy ową pozycję znają (bądź jej komiksową czy filmową adaptację). Szkoda tylko rysunków. Paweł celuje w realistyczną kreskę, ale droga jeszcze daleka do doskonałości.
Pechowiec (scen. i rys.: Łukasz Bałut)
Łukasz Bałut wraca z nowym shortem! Dość odjechanym! I chyba nie rozumiem zakończenia, ale w sumie to mi nie przeszkadza. Ogólnie jesteśmy świadkiem rozmowy kilku osób, którzy jadą pociągiem do pracy. Ale najważniejsze są tu rysunki. Pechowiec to dziwny miks SF i teraźniejszości. Z jednej strony część pasażerów to humanoidalne roboty, a docelowe miejsce pracy jest dość futurystyczną strukturą, z drugiej wnętrze pociągu jest tak przyjemnie współczesne... Łukasz ma tak oryginalną wyobraźnię, że nie mam ani do niego, ani do siebie 'żalu', że nie wiem o co w tej historii chodzi - zwyczajnie się nią cieszę.
Spacer (scen. Marcin Bałczewski, rys.: Paweł Wojciechowski)
Jak łatwo machnąć krótki short i uczynić go interesującym? Ano stworzyć zaskakujące odwrócenie ról. Marcin Bałczewski poszedł tą drogą i napisał historię o astronaucie podczas spaceru w przestrzeni kosmicznej. Zakończenie jest przewrotne i działa na pewnym poziomie meta (by wskazać jakie musiałbym zaspoilerować finał). Oczywiście Spacer po lekturze nie wywołuje efektu 'wow', ale jak na trzystronicową opowieść ma przyzwoity suspens, mimo iż taka konstrukcja to podstawa setek podobnych opowiadań. Podobnie przyzwoite są rysunki Piotra Wojciechowskiego - bez futurystycznego zachwytu, ale udanie oddające pustkę kosmiczną.
Cyrk na końcu świata (scen. Piotr Czarnecki, rys.: Łukasz Ciżmowski)
Tu mamy patent ten sam co w Spacerze - fabułę, która ma zaskoczyć 'nieoczekiwaną zamianą ról'. Druga podobna opowieść pod rząd już nie robi takiego wrażenia, dlatego ta historia wygrywa kreską Ciżmowskiego. Łukasz zwyczajnie ma tu okazję dać upust swojej wyobraźni i to przede wszystkim jego robota zostaje w głowie.
Wróżbita Grześ (scen. i rys.: Aleksandra Kwiatkowska)
Czytając tę humoreskę przyszły mi do głowy różne filmiki typu 'szczere recenzje'. Aleksandra w swoim epizodzie w dowcipny sposób pokazała absurdalność sytuacji, w których przepowiednie zawsze muszą być zagmatwane bądź... rymowane. Gdyż wróżbici może mają wizje, ale muszą także umieć składać owe prekognicje w klimatyczne formułki. Ale to nie oznacza, że wróżbita jest automatycznie dobrym literatem. Całkiem spoko epizod i dodatkowo narysowany bardzo dobrą 'frankofońską' kreską, która aż się prosi o kolor.
Cztery szklane ściany Huberta Domańskiego albo kuriozalnie długi tytuł stosunkowo krótkiej opowieści (scen.: Piort E. Piekutowski, i rys.: Katarzyna Górka (Piekutowska))
Bardzo lubię opowieści o kafkowskim klimacie. W tej historii bohater przychodzi do banku z wnioskiem o udzielenie kredytu. W pomieszczeniu, w którym ma zapaść decyzja, stoi akwarium z rybkami i glonojadami. Nic więcej nie napiszę, ale w tym epizodzie rządzi cudna FORMA (koniecznie dużymi literami). A że sam spłacam kredyt, to pewne wspomnienia z podobnej chwili zostały w mózgu.
Seba i pomocna dłoń (scen.: Marcin Bałczewski, rys.: Romek Gajewski)
Narkotyki są złe, m'kay? Seba wziął od kumpla jakiegoś niesprawdzonego dopalacza i... wyrosła mu z tyłu trzecia ręka. Pomocna ręka. Co Sebie jest nie na rękę. Czemu? Nie powiem. Ale wydaje mi się, że scenariusz Bałczewski napisał ściśle pod Gajewskiego, gdyż kto jak nie on potrafi tak namalować ciała z gumy i brzydkie twarze sebixów? To typowy undegroundowy humor, w dodatku ten udany.
Prolog - Hexenberg 2 (scen. i rys.: Artur Biernacki)
Po przeczytaniu Prologu miałem wrażenie, że Artur Biernacki zrobił remanent, popatrzył na pojemniki z tuszem, zobaczył że zbliża się termin ważności i postanowił go całego wylać na plansze. Byle tylko się nie zmarnował. A że Biernacki z niejednego pieca tusz jadł to wylaną czerń rozpaćkał w coś wspaniałego. Jak nazwa wskazuje, to zapowiedź kontynuacji komiksu z 2017 roku. Na czterech stronach autor wytworzył duszny, klaustrofobiczny klimat, w którym prym wiodą psychiczne demony. Mocna i plastyczna rzecz - aż oczy krwawią oglądając ją w takim formacie i jakości druku...
Ladonia (scen.: Krzysztof Wrzeszcz, rys.: Katarzyna Żurawska)
"Chcesz być częścią Ladonii?" Pytają twórcy pod ostatnim kadrem i podają link. Ten komiks to taka zajawka czym owa Ladonia jest (to tzw. mikronacja zamieszkująca kawałek Szwecji). Niestety ta zajawka okazała się być mało interesująca by mi się chciało przepisać link do przeglądarki i pacnąć enter. Strona graficzna Katarzyny Żurawskiej bardzo fajna, choć jak zgaduję - pod wspomnianym linkiem raczej więcej jej prac nie znajdę.
Morska pieśń (scen. i rys.: Kekube)
Dzieci i ryby głosu nie mają! Czyżby? Kosmiczna Ekspedycja Kube zaprasza nas na Morski Festiwal Muzyczny. Tam pewien marynarz przynosi na tacy rybę. Opowiada o okolicznościach, w jakich wszedł w jej posiadanie, a następnie oddał jej mikrofon. Cóż, głupie to. Głupie i fajne. Kekube kolejny raz dał wyraz swojemu absurdalnemu humorowi, który potrafi zmiękczyć kolana nawet najsroższemu krytykowi.
Dziennik (scen. i rys.: Wera)
To nie komiks, to dwa całostronicowe rysunki oznaczone losowym numerem dnia. Czy to sny? Albo dziennik podróży po fantastycznej krainie? Niezależnie od interpretacji, te dwa obrazy potrafią chwycić za ręce i wciągnąć w swoją rzeczywistość. Gdy już wkroczymy w tamten świat, będziemy gościem misternie wykreowanej krainy, gdzie nie działają prawa fizyki i którą zamieszkują fantastyczne stworzenia. Dla fanów ultra realistycznej kreski to graficzny orgazm!
Błąd (scen. i rys.: Ottoich)
Ottoich w trzystronicowym shorcie niespecjalnie daleko odbiega klimatami od autorskiego cyklu Dwa Gwoździe. Nawiązuje do starych legend, ale też wikła bohaterkę swej opowieści w komedię pomyłek. Humor nie jest najwyższych lotów, ale ważniejsze jest to, że autor kreśląc swoje schizoidalne geometrie nie musi się posiłkować równie psychodelicznymi kolorami by uwypuklić turpizm uprawianego stylu.
W puszczy (scen. i rys.: Grzegorz Wawrzyńczak)
Grzegorz Wawrzyńczak wypracował sobie na tyle rozpoznawalny styl, że z powodzeniem stosuje go w kolejnych pracach. Natomiast nie wiem co sądzić o fabule W puszczy. Tak jakby ten epizod był wyłuszczony z dłuższej opowieści. Pal licho, że nic nie wiemy o bohaterce shorta, ale kim jest duch puszczy i czemu musiał ratować dziewczynę? Że ma taki obowiązek? Brakuje mi tu jakiegoś punkty zaczepienia. A w głowie za to zostaje jedynie mętlik.
Reeeeee! (scen. i rys.: Karol Patoła)
To chyba również nie komiks, jedynie sekwencja obrazków ukazująca wyklucie się smoka z jaja. Wydaje mi się, że to przede wszystkim wizytówka stylu graficznego Patoły. Wiem, co chłopak potrafi wyczyniać z ołówkiem; tu widzę niestety jedynie stronę z portfolio.
Sobota rano (scen. i rys.: Bogumiła Nowak)
Kolejny short, który nie do końca rozumiem. Wydaje mi się, że powstał w czasie ostrych restrykcji covidowych. Bohaterka opowieści cieszy się na myśl, że może zadzwonić do przyjaciółki i pogadać, ale też wyraża zaniepokojenie czy jeszcze kiedyś będą miały okazję siąść przy wspólnym stole - tak to sobie interpretuję. Uwagę zwraca głównie forma, w której lewitujące przedmioty codziennego użytku dopowiadają monolog narratorki. Ogólnie w opowieści brakło elementu, który spiąłby myśli autorki w łatwo przyswajalną całość.
Co się stało z lasem? (scen. i rys.: Małgorzata Lewandowska)
To bajka o Czerwonym Kapturku i złym wilku. Przedstawiona w dość mocno nietypowej konwencji, ale autorka miała tu temu słuszny powód. Za pomysł na niesztampowe przedstawienie idei ekologicznej należy się duży plus. Drugi za to, że u Małgorzaty obserwuję coraz mniejszą sztywność rysowania.
Przygody skrzata co na ważkach lata (scen. i rys.: Dawid Żurawski)
A ten skrzat jest dość gderliwy i drażliwy! I w dodatku łamie czwartą ścianę wdając się w pyskówkę ze swoim twórcą. Fajny humor, świetna kreska, znany pomysł (choćby z genezy papciowego Tytusa), ale z ogromnym ładunkiem sympatyczności. Short mnie ujął na tyle, że postanowiłem jakiś czas temu kupić regularny album Żurawskiego, mimo iż komiks dziecięcy nie leży w moim kręgu zainteresowań.
====
I klasyczna formułka na zakończenie - do zobaczenia przy kolejnych lekturach. Oby twórcom się nie znudziło babranie w niewdzięcznej sztuce komiksowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz