czwartek, 6 maja 2021

Wpatrzeni ze wzgórza (scenariusz i rysunki: Norbert Rybarczyk, Centrala 2016)


 Gdyby Jeff Lemire chciał stworzyć komiks fantasy, to wyszliby mu Wpatrzeni ze wzgórza.

Jest miejsce zwane Wzgórzem. Nie wiadomo gdzie owo miejsce jest, niekoniecznie na Ziemi. Jest gdzieś zawieszone w pustce bez czasu i przestrzeni. I zamieszkują je dziwne fantastyczne istoty (na jednym czy dwóch kadrach gdzieś w rogu można dojrzeć ludzkich reprezentantów). Wpatrzeni ze wzgórza to opowieść o kilku z nich, którzy są członkami jedynej kapeli rockowej Ummo & The Doomsdays w okolicy i dają regularne koncerty, na które schodzą się miejscowi. Po nich muzykmeni uderzają nad morze zapalić ognisko i spędzić na rozmowach całą noc. Właściwie noc to złe określenie, gdyż w tej krainie nie ma podziału na noc i dzień - tu każdy raczej instynktownie wyczuwa upływ czasu.  A wszystko to w cieniu tajemniczych kurhanów pokrytych runami, o których nikt nie wiedział skąd się wzięły i po co ktoś je wzniósł.

A pewnego dnia podczas takiego pokoncertowego chilloutu zaczyna padać śnieg, który w przeszłości był zwiastunem nieciekawych rzeczy...

Jedną z dwóch rzeczy, które czynią ten komiks tak dobrym jest storytelling. Gdyż to właściwie historia o sile przyjaźni. Rybarczyk zrobił komiks buddy-movie, w którym grupa przyjaciół - mimo kompletnie różnych charakterów i osobowości - zna się jak łyse konie, dogaduje sobie non stop i po koleżeńsku docina. Opowieść płynie strona za stroną a ja z kolejną przewracaną kartką nie chciałem by nastąpił koniec - tak wielkie pokłady empatii biją z komiksu! 

Drugą ważną rzeczą są rysunki i kolory Norberta. Co chłopak potrafi - pokazuje obecnie w Duchach Orwaldu. To ten sam styl graficzny i te same palety kolorów. I właśnie uświadamiam sobie, że bohaterowie Wpatrzonych mają epizodyczny występ w Kościach i Krwi! Oj, jak sprytnie sobie Rybarczyk wymyśla swoje uniwersum! Choć dzięki temu, że najpierw poznałem Duchy a potem Wpatrzonych to trochę teraz się krzywię, że twórca poszedł w bardziej klasyczną fantasy. Choć mam nadzieję, że jeszcze sięgnie po cyklopa Ummo i Zagładniowców i ci dadzą jeszcze jeden porywający koncert.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Stan bloga po PFSK'24

Trzeci rok z rzędu pojechałem na Poznański Festiwal Sztuki Komiksowej. Trochę na wariackich papierach. W mieszkaniu bajzel po niedawnym remo...