poniedziałek, 10 maja 2021

The Last Robot (scenariusz i rysunki: Krzysztof Hain, wydawnictwo własne, 2018)


Ostatni robot to zakręcona szesnastostronicowa opowieść SF. Choć dość koślawo skonstruowana i narysowana to stworzona w duchu złotego wieku fantastyki, kiedy zadawano sobie pytania o przyszłość gatunku ludzkiego wśród galopującego postępu technicznego. UWAGA: SPOILERY.

Kszysztof Hain przedstawił ją w skondensowany sposób. Wraz z postępem techniki część ludzkości zmienia się w cyborgi. Ci postanawiają z ludzi uczynić niewolników. Postęp techniczny trwa dalej i skupia się wokół budowli zwanej Świątynią Nauki. Wkrótce rasa Cyborgów zmienia się w rasę Robotów. Ci dochodzą do wniosku, że ludzkie sprawy stały im się obce i masowo opuściły Ziemię w statkach kosmicznych. Została tylko jedna robocia sztuka. Tymczasem uwolnieni od tyrani robotów reszki ludzkości przejmują opuszczoną Świątynię, przy czym znów ewolucja powtarza cykl ludzie->cyborgi->roboty. I w każdym takim cyklu roboty opuszczają Ziemię, pozostawiając jako świadka ostatniego robota. I cykl powtarza się i powtarza, aż w końcu ostatniemu robotowi puszczają nerwy i wywołuje rewolucję by przerwać błędne koło.

I jak powiedział, tak zrobił. Zastanawiam się, czy w tym rozwiązaniu nie był obecny pewien pierwiastek szaleństwa. Choć w sumie trans-człowieczy robot kierował się trans-człowieczymi pobudkami i ludzkie pojmowanie spuścizny było mu obce. Dlatego można akademicko dyskutować, czy zakończenie opowieści ma jakiś głębszy wymiar czy jest rodem z kina klasy B. Sam nie wiem. Pewnie gdyby Krzysztof Haim dorzucił do zina parę dodatkowych stron można by było ową historię uczynić bardziej przewrotną czy alegoryczną. A tak wydaje mi się, że jest dość... prostolinijna.

Fajnie poczytać sobie kolejnego zina SF i to takiego dziejącego się w dość dalekiej przyszłości. Ale Last Robot nie ma za wiele w sobie rzeczy, które by utknęły w pamięci na dłużej. Pomysł fajny, przedstawienie w formie kroniki też ujdzie, ale całość niekoniecznie już rozpala wyobraźnię. Gdyż podobnych chwytów naczytaliśmy się w różnych almanachach fantastycznych.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz