Rok 2022, oprócz retrospektywnego zbioru Życie i wczasy, przyniósł dwa kolejne regularne ziny krztoniowe.
W pierwszym Anna pojechała na wakacje. I jeśli ktoś przed lekturą sądzi, że ów urlop obfitował w ciekawe przygody i niecodzienne sytuacje, muszę rozczarować. Wczasy Ani są raczej zwykłe i oparte na interakcjach z przyjaciółmi. Dziewczyna trochę nadrabiła rodzinnych powinności (udział w bierzmowaniu bratanka), zorganizowała szybki wypad za granicę na parę dni (Belgia, Holandia), a po powrocie nawiedziła przyjaciół i wzięła udział w letnich festiwalach muzyczno-filmowych. Żadnych utrat bagażu, żadnych dolegliwości chorobowych, ale też żadnych miejsc i spotkań o charakterze 'special', o których by się pamiętało długie lata.
Ale wiadomo, że siłą Anny Krztoń jest łatwość do uwieczniania momentów ulotnych w taki sposób, że nabierają storytellerskiego ciężaru. Autorka nie stara się każdego odcinka kończyć puentą. Owszem, te występują - czasami są dowcipne, niekiedy zaskakują nieszablonową myślą bądź poszerzają wiedzę czytelniczą o charakterach występujących postaci. Ale też są epizody 'snujowe', w których postacie snują się i gadają bez specjalnego celu. A jednak autorka umie takie sytuacje przedstawić z charakterystyczną dla siebie dozą czytelniczej ciekawości, że nawet mniej udanym odcinkom przylepia się plakietkę 'nudne, ale fajne'.
Druga część Małych zwycięstw przynosi zapis skrawków życia z drugiej połowy 2020 roku. A więc z czasów pandemicznych, choć sam wirus pojawia się na łamach zina w sporadycznych ilościach. I jest zbiorkiem lepszym od Wczasów. Głównie z powodu szerszego zakresu prezentowanych tematów. Dostajemy trochę rzeczy autorefleksyjnych, jeśli chodzi o tworzenie komiksów (Powody, dla których Bartek ze mną jest), sporą dawkę absurdalnego humoru w czeskim wydaniu (Lemoniada, Tylko polepszam), sytuacyjnych quazi-filozoficznych rozkminek (Mit syzyfa, który jest jednocześnie fajną satyrą na new-age'ową narrację) i kilka niezłych screenshotów z międzyludzkich relacji (mój ulubiony - Koszmar).
Wczasy są zwykłym komiksowym pamiętnikiem, zbiorem pośpiesznie posegregowanych epizodów z wąskiego wycinka czasu. Małe zwycięstwa 2 zostały stworzone bardziej z myślą o czytelniku, by zaspokoić jego wrodzoną skłonność do bycia zaskakiwanym. Stąd po lekturze obydwu zinów wolę swój sposób spędzania wakacji, ale zazdroszczę Annie ludzi, którzy ją otaczają i sprawiają, że każdy jej kolejny dzień potrafi być niezwykły w swojej zwyczajności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz