poniedziałek, 29 sierpnia 2022

Życie i wczasy. 2012-2017. (scenariusz i rysunki: Anna Krztoń, wydawnictwo Granda, 2022)

Scenariusz i reżyseria: samo życie (cytat ze strony 9).

Kariera Anny Krztoń wydaje się być krzywą wznoszącą i każda zapowiedź jej kolejnego autobiograficznego tytułu obija się sporym echem w serwisach komiksowych. Nowi czytelnicy w naturalny sposób zaczynają grzebać w bibliografii artystki i z przerażeniem odkrywają, że liczba wydanych przez nią zinów tworzy całkiem pokaźny stosik. A co gorsza - znakomita większość jest już trudna do dostania. Mikroskopijne nakłady szybko się wyprzedały a ci, którzy je nabyli rzadko przejawiają ochotę puszczenia ich dalej na allegro. Wtem, w 2022 roku, wydawnictwo Granda wchodzi całe na biało z tłuściutkim tomikiem zbierającym najwcześniejsze krztoniowe dokonania. Przynajmniej te, które nie przepadły wraz z strzelającymi dyskami magnetycznymi uszkodzonych dysków twardych.

I jak każdy taki retrospektywny zbiór - jest nierówny. Oczywiście najlepsze historie to te, którym autorka poświęciła więcej czasu zarówno na rysunki, jak i scenariusz. W tych fragmentach Krztoń pokazuje pazur - potrafi wykazać się ironią, ciętym dowcipem czy niesztampową wyobraźnią. A przede wszystkim umiejętnością transformowania zwykłych chwil w gawędę potrafiącą zaintrygować osoby trzecie. W taki sposób, że czytelnik chce automatycznie stać się znajomym artystki, gdyż w jej obecności nigdy nie jest nudno. I nieważne, że pani Ania nie ma litości do przywar i złych nawyków, które bezlitośnie punktuje w napotykanych osobach - jest to ten typ charakteru, na którego chyba nie da się gniewać, mimo jej licznych paskudnych nawyków i upierdliwych przywar.    

I całe szczęście, że Anna otacza się równie ciekawymi osobowościami - ich spostrzerzenia, nieszablonowe ciągi skojarzeniowe, urocza safandułowatość i komiczne zderzenia typu expectations vs reality sprawiają, że kolejne shorty z życia Krztoń czytają się same. Otwierasz komiks, wąchasz zapach farby na stronie 20-tej a chwilę później pyk! jest już 246 strona i rodzący się smutek, że koniec już blisko!

Ale życie to nie tylko wczasy i komiksowe pamiątki z podróży. Krztoń daje się tym wydawnictwem poznać jako twórczyni bardziej wszechstronna. Kozakowice to liryczna historia o przemijaniu i próbie oswajania nieuniknionego (w pięknych pastelowych kolorach), Gert mruga okiem do poetyki plakatu, Miasto w popisowy sposób zaprzecza prawom perspektywy sącząc w mury psychodeliczny surrealizm, w Moim mieście umierają stare domy to przejmujący głos przeciwko wybiórczemu traktowaniu wytworów ludzkiej architektury a Żar tropików jest brutalną satyrą na letnie nawyki polskiego społeczeństwa.

Ale żeby nie było zbyt różowo - mechaniczne portretowanie codziennego dnia (Dziennik londyński) dobitnie pokazuje, że sam talent do obserwowania rzeczywistości nie wystarczy, gdy brakuje czasu na dokładniejsze rysunki i pomysłu na postawienie fabularnej kropki nad i. Ten fragment antologii nie działa na żadnym poziomie i czyta się go równie automatycznie. Bardzo dobrze, że te strony znalazły się w komiksie, ale niech to będzie nauka dla innych komiksowych felietonistów i ziniarzy, że storytellerska autentyczność wymaga więcej pracy i zaangażowania niż się może wydawać a coś, co wygląda na 'tworzone na kolanie' jest/musi być poprzedzone niemałym wkładem intelektualnym.

Granda sukcesywnie buduje swoją Bibliotekę Polskiego Komiksu Niezależnego. Życie i wczasy to kolejna porządnie wydana pozycja i póki co - moja ulubiona z katalogu szczecińskiego wydawnictwa.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Stan bloga po PFSK'24

Trzeci rok z rzędu pojechałem na Poznański Festiwal Sztuki Komiksowej. Trochę na wariackich papierach. W mieszkaniu bajzel po niedawnym remo...