niedziela, 11 kwietnia 2021

idk (scenariusz i rysunki: Zvyrke, wydawnictwo własne, 2019)

 

Zvyrke proponuje współczesną i młodzieżową wersję zombie. Może śmierdzi im z ust, mają gnijącą cerę i monotonne nawyki żywieniowe, ale główny bohater z chwilą przypomnienia sobie życia przedśmiertelnego, dość szybko odzyskuje ludzkie nawyki. iZombie się kłania!  


Bynajmniej idk nie należy do gatunku teen-drama ani young adult - komiks jest raczej przeznaczony dla dorosłych. Nasz protagonista budzi się jako zombie na stole operacyjnym kobiecej wersji dra Frankensteina. Seksownej wersji. Shannon - tak owa pani naukowiec ma na imię - jest genialną, choć chaotyczną i dość niestabilną mentalnie postacią. Powiedzmy, że złowrogą i komiksowo przerysowaną. O czym Neil dość szybko się przekonuje - tuż po reanimacji wstaje, po czym musi zbierać wnętrzności z podłogi, gdyż pani naukowiec zapomniało się je zaszyć. A gdzieś tam w tle zaznaczają swą obecność inne rezultaty złowrogich eksperymentów. Początkowe nie-życie naszego zombiaka nie jest godne pozazdroszczenia. Jest oszołomiony nową sytuacją, niezdolny do wykonywania bardziej skomplikowanych procesów życiowych a z zbiegiem czasu uzależniony od zachcianek swojej twórczyni (także seksualnych). I jakkolwiek dziwacznie by to nie zabrzmiało - zakochuje się w swej demonicznej bogini. Sytuacja nabiera tempa gdy decyduje się wyznać jej miłość. Jak można się domyślać - pani Shannon ani w głowie amory i w dość brutalny sposób postanawia wybić lęgnące się motylki w brzuchu naszego umarlaczka...

Zdaję sobie sprawę, że przedstawiłem podstawowe fakty fabuły jakby to był rasowy horror. W końcu krwi, flaków i wyrywanego mięsa jest w komiksie całkiem sporo. Bydgoską artystkę jednak nie interesuje strach, bardziej undergroudowa makabra przyodziana vibem kojarzonym z anime. Tu wszystkie postacie są nad-ekspresywne; oczami wyobraźni się widzi wszystkie efekty specjalne tak dobrze znane z mang, gdy bohaterami targają jakiekolwiek emocje. Jednak Zvyrke oszczędnie korzysta z takich rozwiązań, ma w rękawie parę innych sztuczek (głównie w przypadku flashbacków) a dynamiczna kreska udanie lawiruje między brutalnością, groteską i garażową wrażliwością. Co prawda często miałem zwiechy starając się na niektórych kadrach dojrzeć 'co autorka miała na myśli', jednak szybko kupiłem tą specyficzną formułę ala 'Tarantino robi remake Santa Clarita Diet'.

Mam już na biurku kontynuację idk. Mimo iż zakończenie sugeruje zmianę lokacji (a i pewnie klimatu) to jestem spokojny o poziom. Pewnie będę się dalej zżymał jak współczesna popkultura zombiuje klasyczną wizję zombiaków, ale też zapewne przeczytam I still DK z uchachanym ryłkiem!


EDIT:. Już wiem że warto przed idk znać Roadkill i D-emonology (nadrobię później), ale jak widać idk to dobry punkt wejścia w komiksy Zvyrke, a tytułowy Neil może być jakimkolwiek Neilem i niewiedza o jego wcześniejszych przygodach w niczym nie przeszkadza. A sam komiks dostępny w wersji cyfrowej na portalu webkomiksy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Stan bloga po PFSK'24

Trzeci rok z rzędu pojechałem na Poznański Festiwal Sztuki Komiksowej. Trochę na wariackich papierach. W mieszkaniu bajzel po niedawnym remo...