czwartek, 29 kwietnia 2021

Wydział 7 #1: Operacja Totenkopf (scenariusz: Tomasz Kontny, Marek Turek, rysunki: Grzegorz Pawlak, wydawnictwo Ongrys, 2018)


Na temat serii Wydział 7 powstałej dzięki zaangażowaniu Marka Turka napisano już chyba wszystko. W tej chwili jesteśmy w trakcie drugiego sezonu, ale każdy czas jest dobry by przypomnieć sobie sezon pierwszy i od czego się to wszystko zaczęło.


Tomasz Kontny dostał niełatwe zadanie. Na dwudziestu czterech stronach musiał przedstawić zawiązanie się tytułowego Wydziału VII a dodatkowo jeszcze wykoncypować jakąś sprawę, którą ów Wydział musiał się zająć. I zrobić to tak, by opener spodobał się jak największej liczbie czytelników by ci chcieli nabyć zeszyt drugi. Nie wszystko się udało - po odsłonie pierwszej trzeba było dać serii kredyt zaufania, ale nie uprzedzajmy faktów.

Operacja Totenkopf zaczyna się filmowo, od czarno-białego prologu dziejącego się na terenie szpitala w styczniu 1945 roku, tuż przed zajęciem go przez wyzwoleńczą armię wojsk radzieckich. Właściwa akcja zeszytu dzieje się siedemnaście lat później, w czerwcu 1965 roku. To właśnie wtedy dochodzi do utworzenia Wydziału 7 przez przez państwowych dygnitarzy. Scena ta jest dość enigmatyczna i przez to niezrozumiała. Rozumiem, że celowo Kontny użył zaimków w trzeciej osobie by nie zdradzać czytelnikom za wiele szczegółów i w przyszłych historiach rozbudowywać mitologię. Nie zmienia to faktu, że tą część czyta się źle. My nie wiemy czemu nagle trzecioplanowy Witold oszalał - z rozmowy panów wynika, że to z powodu PTSD. Chcą więc powołać komórkę, która będzie się zajmować "takimi" sprawami. Czy słowo "takimi" dotyczy spraw paranormalnych? Trochę przeczy temu stanowisko Pana Palacza, który uważa powojenną Polskę za kraj pełen zabobonów, wymagający ucywilizowania batem i obcasem. 

Na kolejnych stronach mamy kolejny przeskok czasowy. Wydział 7 już istnieje i nowo wprowadzona postać majora Filipa Dobrowolskiego dokonuje rekrutacji młodego chorążego Szymona Wilka. Rekrutacja jest błyskawiczna, co pozwala domyślać się że nie była przypadkowa. Młody prosto z boiska jest zabrany na swoją pierwszą sprawę, która stanowi właściwą oś fabularną zeszytu. Tam poznajemy kolejnego członka W7 a akcja już gładko zmierza do satysfakcjonującego finału.

Trochę więc pomarudziłem, ale to nie jest zły zeszyt. Jest nierówny, typowo rozruchowy, z kilkoma fabularnymi skrótami i dość banalnym rozwiązaniem (sól uber alles ;) ale oferuje fajne klimaty bliskie BBPD. Grzegorz Pawlak poradził sobie bardzo dobrze w nocnej scenerii, bohaterowie dają się polubić dostając jakieś fragmenty osobowości, które odróżniają jedną postać od drugiej i na kanwie których można w przyszłości rozbudować charaktery. Umiejscowienie akcji w latach 60-tych ubiegłego wieku spowoduje lawinę wspomnień i odniesień u starszych czytelników, którzy pamiętają system komunistyczny. U młodszych - odrobinę egzotyki - gdyż podskórnie wyczuwają, że im odleglejszy czas i miejsce akcji tym lepiej dla demonologii. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

[Zbiórka] The Way Long Back Vol 1 / Issue 4

Czwarty zeszyt serii The Way Long Back rysowanej przez Przemysława R. Dedelisa został ufundowany w ciągu trzech godzin. Ale zbiórka trwa da...