Uporem można wiele zdziałać. Powyższy komiks powstał dzięki wsparciu dziewięciu sponsorów, dzięki czemu cały kraj może poznać zapomnianą historię Rybnika. W języku śląskim, co nadaje mu ciekawego egzotycznego sznytu. Szczybny szczupok to klasyczna komiksowa adaptacja dawnej legendy, z wszystkimi wadami tego subgatunku, ale... posiada także momenty, dzięki którym może zapaść mocno w pamięć wśród podobnych wydawnictw.
Historia Rybnika zaczyna się (dla dorosłego czytelnika) idiotycznie. Dawno temu istniało sobie ogrodzone murem grodzisko, które wydawało się być samowystarczalną enklawą. Nikt tam nie miał potrzeby opuszczania grodu oprócz chłopaczyny Chwałka. Ten - jako jedyny we wsi - nie lubił pracy w tamtejszym "korpo" i kiedy tylko mógł to uciekał do okolicznych lasów by polować i znosić ubite zające do lubej, w której się podkochiwał. Jego znajomość topografii okolic przykuła uwagę grodziańskiego księcia, który wraz z wojami urządzał sobie wypady na polowania. Znaczy - przez całe dorosłe życie nikt z gwardii książęcej nie zdołał poznać okolic, więc musiano posiłkować się wiedzą smarkacza. Tak, to baśń, rozumiem reguły rządzące klechdami - chciałem tylko zaznaczyć, że twórcy komiksu w tym punkcie nie chcieli za specjalnie urealnić opowieści.
Pewnego dnia podczas jednego z takich gonów, dochodzi do wypadku. Rozjuszony tur rani konia na którym jedzie książę. Przestraszone zwierzę zaczyna wlec nieprzytomnego księcia w niewiadomym kierunku. Wszyscy ruszają na poszukiwania księcia - znajduje go, jak można się domyśleć - Chwałek. Niestety, książę jest wciąż nieprzytomny a tląca się w nim iskra życia gaśnie z minuty na minutę.
I tu się zaczyna robić psychodelicznie. Intrygująco psychodelicznie. Z pobliskiego stawu wychyla się głowa gadającego szczupaka, która składa Chwałkowi pewną propozycję. Ba, po chwili szczupak wychodzi z sadzawki! Twórcy fajnie wymyślili sobie tą postać - przypomina Golluma skrzyżowanego z Aquamanem ;) Dodatkowo nosi na sobie fikuśny surducik! Szczybny szczupok bynajmniej nie jest przerośniętą, dobrotliwą złotą rybką - to postać o wiele groźniejsza i stawka o którą toczy się gra odpowiednio większa.
I wszystko byłoby nawet nawet, gdyby scenarzysta nie spierniczył koncertowo zakończenia. Gdy już dochodzi do porozumienia z szczupakiem - panem okolicznych wód i terenów, zostaje ustanowiony pakt o nieagresji. Srebrny szczupak wcześniej ma wizję śmierdzącego i pełnego kominów miasta w miejscu jego stawu i chce nie popuścić do spełnienia wizji . Chwałek przystaje na warunki paktu, wszystko dobrze się końcu i wraca z księciem do grodu. Po czym co robi uratowany włodarz? Ano okazał się zwykłym wiarołomcą i zakłada w tym miejscu osadę rybacką a później dwór. W kolejnych latach wznosi klasztor i murowany zamek. Koniec końców sam staw zostaje zasypany i teraz to miejsce to rynek w Rybniku. Gdyby książę okazał się spryciarzem, który dzięki jakiemuś fortelowi udaje się przechytrzyć diabła-szczupaka - byłoby to zrozumiałe. Ale tu nic takiego nie ma - ten zwyczajnie nie dotrzymuje danego słowa. Nie wiem czy mieszkańcy Rybnika mogą być zadowoleni z takiej genezy :)
Na wewnętrznej stronie okładki dołączony jest słowniczek śląsko-polski, dzięki któremu miałem nawet frajdę w rozszyfrowywaniu znaczenia dialogów i tekstów narratora wszystkowiedzącego. Bardzo fajny hołd złożony lokalnemu językowi! Rysunki Olesia poprawne, w sumie pasujące do takich edukacyjnych quasi-historycznych opowieści. Najgorzej wychodzą mu anatomie, ale evil-szczupaka narysował świetnie. Podobnie jak pejzaże. A i kolory nienajgorsze. Oleś pokolorował rysunki akwalerami - chwali się i dobrze ogląda wielkoformatowe kadry! Choć nie zmieni to faktu, że Szczypny szczupok pozostanie jedynie ciekawostką dla komiksowych zatwardzialców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz