wtorek, 29 marca 2022

Wamp (scenariusz i rysunki: Grzegorz Wawrzyńczak, wydawnictwo własne, 2022)


Co ja mam w ręku? Świeże wydawnictwo autora komiksu o Tonym Haliku, a nawet na profilu artysty nie ma o nim żadnej wzmianki!

A ten pół-komiks, pół artbook kupiłem na stoisku ekipy AKT-u podczas krakowskiego eventu. W czasie gry Zvyrke rysowała wylewające się flaki, udało mi się zagadnąć do Śmiechosława i uzyskać spoilerową informacje, że Serce znajdzie się w następnym tomie przygód o grabarzu Józefie wraz z innymi shortami! Krzysztof Churski za to rozentuzjazmowany zdradził, że na poznańskim festiwalu za 2 tygodnie będzie kolejny darmowy AKT 0,00 zł! Jeśli tylko drukarz nie zawali terminu...

Czekając na wrys przeglądałem dostępne na stoliku tytuły, w tym Wampa. Na enigmatycznej okładce nie znalazłem informacji o autorze, więc zaintrygowany otworzyłem środek książki, a tam już po pierwszym spojrzeniu widziałem, kto jest jej autorem. Po otrzymaniu zvyrkowego wrysu, zakomunikowałem AKT-owcom: "bierę". W tym samym momencie koło ucha ktoś krzyknął "ale super!". I tak oto poznałem Grzegorza Wawrzyńczaka. Na początku byłem lekko rozczarowany tym, że artysta w niczym nie przypomina swojego flagowego bohatera z charakterystyczną fryzurą. Gdyż trudno w tej sytuacji mówić o fryzurze :) Ale dostałem w zamian uroczy rysunek z czosnkiem na pierwszym planie!

A wracając do Wampa. Zbiorek zawiera parę krótkich komiksowych shortów, które Grzegorz stworzył w ostatnich latach oraz kilka ilustracji i fanartów. Część komiksów znałem, choćby z AKTów ale też pojawiają się premierowe (dla mnie), pozbawione tytułu prace. Z 'nowości' bardzo podoba mi się opowieść o gościu (o fizys lekko podobnym do Elvisa Presleya), który trafia do knajpy będącej sypialnią wampira. Wyczuwam klimat ocierający się o Nieustraszonych Łowców Wampirów Polańskiego, choć to niemy komiks i otwarty na interpretację. Nie potrafię rozkodować, w jakim mieście dzieje się akcja, ale owo miasto Grzegorz narysował ślicznie. Tu chyba trochę zainspirował się stylem Wojciecha Stefańca. edit: już wiem - to Kielce!

Z kolei historia, której bohaterami jest para antropomorficznych koni, może zaskoczyć nieoczekiwaną parodią... superhero. A dzięki temu epizodowi możemy przyjrzeć się, jak Wawrzyńczak czuje się w rysowaniu zwierzoludzi. Całkiem fajnie, trzeba przyznać, i z chęcią zobaczyłbym w przyszłości więcej historii w tej stylizacji. A propos parodii. Dostajemy także autorską przeróbkę Kształtu wody Guillermo del Toro. Grzegorz kształt traktuje również undergroundowo, z wyraźnym bezczelnym sznytem, choć sama opowieść kończy się muzyczną alegorią.

Muzyka wydaje się być stałym elementem twórczości Wawrzyńczaka. Oprócz tworzenia komiksów, Grzegorz po godzinach lubi sobie brzdąkać w lokalnej kapeli grającej rozimprowizowanego rocka i owo dźwiękowe ściernisko stara się przekonwertować na język komiksu. Co łatwo wyłuskać - jeśli nagle w opowieść wkrada się psychodelia, to czytelnik powinien uważniej poszukać wkompowanego w kreski kodu QR prowadzącego do nagrań grupy Spól.

Niestety w Wampie są także rzeczy gorsze (wczesne?), w których twórca szuka różnych środków wyrazu, bada w której stylistyce jest mu dobrze, mierzy się z materią a końcowy efekt się rozłazi. Historia pierwsza jest zbyt bełkotliwa i rwana w narracji by się ją przyjemnie czytało, a epizod o niewidocznej gitarze został stworzony na modłę Jakuba Topora, ale bez scenariuszowego pazura. Niemniej jednak, im dalej w las, tym rzeczy Grzegorza są lepsze i chłop się wyrabia wraz z nabieraniem wprawy.

Ale komiksy to nie wszystko. W zbiorku artysta zamieścił kilka 'obrazów'. Niektóre z nich to klasyczne fantastyczne sceny (żołnierz z orłami na tle zamku Krzyżtopór, kieleckie UFO), ale komiksiarza najbardziej będą rajcować fanarty. Hellboy - świetny. Colto Martese - kapitalny. Spider-Man & Venom - paluszki lizać. Co tylko pokazuje, jak autor ma chłonną, popkulturową głowę a undergroundowa brzydota jest przyjętą intencjonalnie decyzją artystyczną.

Światy Wawrzyńczaka potrafią zmęczyć. W jego pracach jest dużo smoły, która na dłuższą metę może przytłaczać. Turpizm również nie zjedna mu tłumu fanów. Tak samo jak fabuły - za dużo w nich improwizacji, niejednoznaczności i niedopowiedzenia. Ale to też przykład artysty charakterystycznego, lekko szalonego i będącego na fali wznoszącej. Wamp jest swoistym portfolio artysty, bądź pozycją dla najzatwardzialszych fanów (forma wydania tego tytułu pozostawia wiele do życzenia), niemniej jednak widać przepaść pomiędzy pierwszą a ostatnią stroną tego zbiorku. Jeśli więc tylko świat nie skończy się skomleniem - o Wawrzyńczaku jeszcze usłyszymy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Stan bloga po PFSK'24

Trzeci rok z rzędu pojechałem na Poznański Festiwal Sztuki Komiksowej. Trochę na wariackich papierach. W mieszkaniu bajzel po niedawnym remo...