poniedziałek, 21 marca 2022

Postapo #3: Są łatwe i trudne wybory (scenariusz: Daniel Gizicki, rysunki: Krzysztof Małecki, Łukasz Rydzewski, wydawnictwo Celuloza, 2022)


Echa dramatycznych wydarzeń z tomu drugiego nie jest łatwo zaleczyć. Mimo iż nowa odsłona Postapo przynosi kilka chwil względnego spokoju, groza nie daje o sobie zapomnieć.

 (Uwaga na lekkie spoilery).

Są łatwe i trudne wybory ukazują się w nieciekawych czasach. Jeszcze niedawno lekturę serii odebralibyśmy jako zwykłą fikcję literacką, dziś wiadomości atakują codziennie nowymi newsami z oblężonego Mariupola i Charkowa. Tam nie ma klimatów apokaliptycznych, tam goreje piekło. I cały czas gdzieś w tyle głowy istnieje obawa, że wojna może rozlać się na Polskę. Dlatego wydźwięk owoców wyobraźni Gizickiego tym razem przyprawia o chłodne dreszcze. Brak prądu, jedzenia, paliwa i życie w ustawicznym strachu nie jest wcale odległą fantastyką. Stąd pozwolę sobie na prywatną odezwę - nigdy więcej wojen, nie warte są one żadnych ksenofobicznych lęków.

Trzeci tom zaczyna się wyjaśnieniem cliffhangera z poprzedniej odsłony. Czym Gizicki już na starcie wpędza czytelnika w ponury nastrój. Ci, którzy powinni nas bronić, okazują się wyrachowanymi, bezwzględnymi i pozbawionymi empatii indywiduami. Dla nich życie ma jedną wartość - przydatność. Nie posiadasz praktycznej umiejętności, jesteś jedynie kolejną niepotrzebną gębą do wykarmienia. 

Ale też erozja psychologiczna dopada także głównego bohatera. Tramowski również zaczyna działać jak robot, chłodno kalkulując każdą sytuację. Co prawda działa wciąż z odmiennych pobudek; celem nadrzędnym jest przetrwanie niż bezduszne zabijanie, ale widzimy jak wzięcie odpowiedzialności za najbliższych niszczy go od wewnątrz. Owszem, taki proces nie jest zaskoczeniem, ów motyw jest dość popularną osią nakręcającą fabuły - ważne jest jak został pokazany. A Daniel jest łebskim facetem i tworzy ciekawe okoliczności, by go uwypuklić.

Przypadkowe spotkanie nad rzeką, scena erotyczna, reakcja na zdradę - dzięki tym sytuacjom mamy okazję skonfrontować Marcina Tramowskiego z tomu pierwszego i trzeciego. To inny człowiek. Wciąż dobry, ale już nie wzbudzający takiej sympatii. Rozumiemy jego intencje, ale doskwiera brak empatii w przekazywaniu informacji. I... cieszymy się, że wciąż potrafi się uśmiechać!

Ale Tramowski i spółka to nie wszystko. Gizicki w rozdziale dziewiątym tworzy podbudowę pod kolejny wątek i wprowadza na scenę nowe postacie. Ani chybi ich drogi się przetną z ścieżkami Marcina; póki co dostajemy przed-apokaliptyczny prequel. A tym samym scenarzysta ma kolejną okazję do rozwinięcia obyczajowych skrzydeł. Ba, nawet pozwala sobie na lekką ironię pokazując jak górnolotne idee zderzają się z codziennym życiem. To chyba najlepszy rozdział jeśli chodzi o konstruowanie worldbuildingu - klarowny, logiczny, z dobrze napisanymi dialogami i udanie zarysowanymi charakterami.

I mimo iż epizod ma utopijny wydźwięk (zgodnie z tytułem), to czytając go czułem podskórny chłód. Wydaje mi się, że postać Andrzeja to taki pre-Negan. Co prawda nic na to nie wskazuje, ale człowiek, jeśli tylko straci swój wymarzony raj (dosłownie i w przenośni), to przekroczy cienką linię i stanie się zwyrolem. Nie podejrzewam Gizickiego o proste kalki z Żywych trupów, ale patrząc na szefa miasteczka widzę otchłań w jego oczach...

Większą część albumu narysował Krzysztof Małecki. W znanej z poprzednich zeszytów brudnej, ale cartoonowej estetyce. Po jego rezygnacji z dokończenia komiksu, po latach szukania zastępstwa, narysowanie rozdziału 9 powierzono Łukaszowi Rydzewskiemu (szarości nałożył Grzegorz Pawlak). Rydzewski ma bardziej elegancką technikę. Artysta nie starał się utrzymać 'dziecinnych' twarzy, człowiek dysponuje bardziej realistyczną techniką. Ale też mniej nerwową. Pasuje ona do sielskiego klimatu epizodu, nie jestem za to pewien czy odnajdzie się w postapokaliptycznych okropnościach. Może to trochę wina Pawlaka - jego szarości są zbyt płaskie i komputerowe w porównaniu z szarościami Małeckiego. Choć najpewniej działa tu efekt odstawienia od poprzedniego rysownika i gdy nowy ten machnie już cały czwarty zeszyt, wrażenie zniknie.

Postapo #3 to ten rodzaj opowieści, który czyta się sam. I mimo iż to aż 86 stron, to moment, kiedy docieramy do tylnej okładki, przychodzi zbyt szybko. Nawet jeśli Są łatwe i trudne wybory mają wszystkie cechy albumu przejściowego, to nie ma ani strony nudy. Niech to będzie dobrym predykatorem kolejnej części. Obyśmy nie musieli czekać tak długo.

p.s. Komiks ten ma mieć premierę podczas 11. Krakowskiego Festiwalu Komiksu. To już za parę dni (25.03.22-27.03.22). Jeśli tam się wybieracie, to weźcie parędziesiąt dych więcej. Postapo znowu w grze i wszystko wskazuje, że narozrabia w różnych rankingach pod koniec roku.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Stan bloga po PFSK'24

Trzeci rok z rzędu pojechałem na Poznański Festiwal Sztuki Komiksowej. Trochę na wariackich papierach. W mieszkaniu bajzel po niedawnym remo...