Fabuły na tzw. trudne tematy to grząski teren. Szczególnie w przypadku krótkich shortów, gdzie o wiele łatwiej jest jedynie liznąć zagadnienie po łebkach, przy okazji je trywializując. Agnieszka Modrzyńska postanowiła na dwunastu stronach zmierzyć się z depresją. I wyszła z próby raczej obronną ręką.
Uciekłam to krótka historia Alicji. Jej dzieciństwo nie było szczęśliwe; Ala codziennie musiała mierzyć się z alkoholizmem niepracującego ojca i postępującym wyniszczeniem matki. W jej głowie powoli zapuszczał korzenie nienazwany lęk i wyobcowanie. A dorosłe życie również nie przyniosło wytchnienia.
Może i jest to historia grubo ciosana, może poprowadzona dość stereotypową ścieżką (ciężkie doświadczenia z dzieciństwa są punktem zapalnym do zmian w mózgu prowadzącym do rozwoju choroby) ale została napisana z wielkim wyczuciem i dużym pokładem wrażliwości. Z niepokojem obserwujemy coraz bardziej zmęczoną twarz głównej bohaterki, z narastającą paniką czytamy jej myśli, ze ściśniętym gardłem docieramy do zakończenia. I po tym wszystkim przychodzi konstatacja, która wywołuje zimno w żołądku. Ile razy w swoim życiu spotkaliśmy osoby, które szybko zakatalogowaliśmy jako 'dziwne' raczej trzymając je na dystans niż starając się choć na chwilę popatrzeć na świat ich oczami i spróbować pomóc? Komiks pokazuje, iż przerażającym aspektem choroby jest to, iż często kwitnie w ciszy...
Ów short to praca dyplomowa Agnieszki. Utrzymany w szarych, pozbawionych ciepła tonacjach i wypełniony twarzami nie wyrażających żadnych emocji oprócz życiowej inercji. Trochę kłuje w oczy zastosowany font, ale łatwo o nim zapomnieć studiując schludną, kruchą kreskę Modrzyńskiej. Rzecz do przeczytania na webkomiksach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz