Well, Owen zaczyna przypominać stereotypową Z-tkę. Uroczy, ciamajdowaty i większą część roboty odwalają za niego inni :) Spoilers warning!
A tak na serio, to po pokonaniu boga rzeki chłopak zamiast się cieszyć, popada jeszcze w większy stres, gdyż czeka go rozmowa z ojcem. Jaki charakter ma rodzic, mieliśmy już okazję poznać wcześniej. Nie inaczej jest tym razem - wojownik dobitnie przekazuje synowi co sądzi o jego darze i przydatności w lokalnym społeczeństwie. Ale daje mu jeszcze jedną szansę by się wykazać. Astaria z kolei zaczyna wykazywać objawy pozagrobowego Alzheimera, co również nie wprawia ją w dobry nastrój.
Po pełnym akcji trzecim zeszycie, Okoński popycha fabułę do przodu, powoli kreśląc nowy mini story-arc. Dużo się dzieje na kilku płaszczyznach. Poznajemy pewnych mieszkańców wioski, którzy od pierwszych kadrów wydają się być na tyle charakterni, że oko cieszy się, mogąc ich widzieć na kadrach. Koko wprowadza nową, eteryczną postać, o której jeszcze nie możemy powiedzieć czy będzie gościła epizodycznie, czy zagości w komiksie na dłużej. W tkankę fabularną zostaje wplątany również tajemniczy artefakt. I cały czas kibicujemy Astarii, która (choć nie widać tego po niej) często wpada na swojego mordercę.
Nic nowego nie wymyślę - kolejne zeszyty Necrosa trzymają wysoki poziom. Konrad wie czego oczekuje czytelnik i ze znawstwem rozkłada akcenty fabularne tak, by ten nie nudził się ani przez chwilę. Oraz nie potrzebuje kto wie jakich cliffhangerów, by wzbudzić głód ciągu dalszego. Całe szczęście seria jest do ciągłego nadrabiania m.in. na webkomiksach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz