czwartek, 14 lipca 2022

Joma & Rudy: Ospermiona trumna/Komiksy kuśkowe (scenariusz i rysunki: Ojciec Rene, wydawnictwo własne, 2022)


Na tegorocznym Poznańskim Festiwalu Sztuki Komiksowej miały premierę aż dwa komiksy Ojca Renego. Pierwszy z nich to dalsze 'przygody' wiecznie napalonych kochanków, drugi to szelmowska satyra wykorzystująca tytuły komiksów Anny Krztoń. Oczywiście obie pozycje tylko dla dorosłych czytelników.

To, że Ojciec Rene często rysuje hellboyowe fantarty, nie powinno nikogo dziwić. Co sprawia, że biorąc do ręki najnowszą odsłonę perypetii Jomy i Rudego, umysł automatycznie przypisuje tytuł do Spętanej trumny, zbiorku krótkich opowiadań o piekielnym chłopcu. Podobnie jak tam, tu również dostajemy krótsze opowieści. I... czyta się je znacznie lepiej niż wcześniejsze zeszyty R&J! Każda z nich ma więcej fabuły niż dotychczasowe 'pełne metraże'. Aczkolwiek trzeba cały czas pamiętać, że Ojciec Rene wciąż jest Ojcem Rene.

Komiks otwiera Zajebać na śmierć, opowieść o ostatnim stosunku seksualnym między dwoma bohaterami. Tym razem autor delikatnie zwalnia przegląd pozycji analnych penetracji, jakby od początku przygotowywał czytelnika na final cum. Niestety widać u twórcy zmęczenie materiałem - gadki pomiędzy Romą i Judym są bez polotu a i w fizjologicznym przedstawianiu perwersji wkradła się rutyna. Dopiero ostatnia strona jest 'jakaś', z nieoczekiwanym w takiej historii nawiązaniem do Piety Michała Anioła.

Rudy nie żyje, nie żyje (tytuł to ukłon w stronę komiksu Berniego Wrighstona?) to całkiem zabawny epilog poprzedniej historii. Jomę po śmierci partnera ogarnia czarna rozpacz. Łapie za flaszkę i narąbany wyobraża sobie, gdzie w zaświaty mógł trafić Rudy i co tam porabiać. A owo wyobrażenie jest z gatunku 'tak cringe'owych, że aż fajnych'. I wreszcie dostajemy coś nieprzegadanego. Hurra.

Najciekawsza jest trzecia historia Chuj wie gdzie. Joma, wciąż w żałobie, próbuje zagłuszyć pustkę gangbangami. Podczas jednego z nich, schodzi z tego padołu z przyczyn niekoniecznie naturalnych. Trafia do Piekła, gdzie spotyka znanego z In the chapel of Kutach HooyBoya. Panowie po krótkiej rozmowie postanawiają nawiązać współpracę w próbie odnalezienia Rudego... I to jest Ojciec Rene, którego lubię najbardziej. Czyli twórcę, który potrafi w zwyrolski porno-homo-sos wklepać 'fabułę'. Mam nadzieję, że to zapowiedź wyjścia autora z mielizn twórczych a ewentualny ciąg dalszy będzie miał poziom co najmniej Integracji.

Komiksy kuśkowe to zin hołdujący starej szkole zinowej. To zwykła kartka papieru, zgięta dwa razy, z wydrukowanymi na powstałych w ten sposób 'stronach' sześcioma króciutkimi paskami komiksowymi. Ojciec Rene wziął z półki komiksy krztoniowe, popatrzył na ich tytuły i w swoim zwichrowanym umyśle przerobił je na wulgarcore. I tak Weź się w garść stało się opowieścią o masturbacji, Małe zwycięstwa stały się Małymi zwyrolstwami śpiewanymi podczas koncertu a 19 m kw posłużyło Ojcowi do marzeń o 19 cm kutasowych zaklętych w wibrator. 

Jako jednorazowy strzał taka satyra sprawdza się niczego sobie, ale mam nadzieję, że Rene nie będzie męczył buły w podobny sposób biorąc na tapet tytuły innych twórców.

Ojciec Rene ani myśli się zmieniać. W nowych zinkach jest zauważalna lekka zwyżka formy po przegadanych ostatnich Jomach; oby udało się ją podtrzymać.





1 komentarz:

  1. Cóż za fantastyczna recenzja!Bardzo wnikliwa...Oraz pełna trafnych spostrzeżeń-kto wie,może niektóre z nich wezmę do serca :D

    OdpowiedzUsuń

Postapo #4: Jacy jesteśmy? (scenariusz: Daniel Gizicki, rysunki: Krzysztof Małecki, Łukasz Rydzewski, wydawnictwo Celuloza, 2024)

To nie "Mad Max". Nie będę ryzykował wszystkiego, by złapać jakichś gości...