niedziela, 24 lipca 2022

Kolonizacja kosmosu (scenariusz i rysunki: Rafał Śladowski, wydawnictwo Krakers, 2022)


Rafał Śladowski prezentuje umiarkowanie optymistyczną wizję ekspansji człowieka na obce światy. Choć nie jest aż takim pesymistą jak Marek Turek.

Na Kolonizację kosmosu składa się dziewięć krótkich opowieści, które autor opublikował w czasopiśmie Krakers na przestrzeni wielu lat. Specjalnie na potrzeby tej edycji zostały pokolorowane. A sam komiks ukazał się w nakładzie 82 egzemplarzy. Teraz po lekturze widzę, jak haniebnie mały to nakład. Gdyby wydawca dysponował jakimikolwiek pieniędzmi na reklamę, tytuł mógłby się odbić o wiele szerszym echem wśród miłośników fantastyki naukowej. Gdyż Śladowski ma całkiem niezłe pomysły fabularne!

Pole zainteresowań Rafała obejmuje pierwsze kilka-kilkadziesiąt lat po lądowaniach na obcych planetach. Gdy Ziemianie jeszcze się 'aklimatyzują' - ich osady przypominają slumsy, miejscowa flora z powodzeniem zajmuje nieczynne konstrukcje statków kosmicznych, po rachitycznym ulicach posuwają się zarówno przywleczone z rodzinnej planety pojazdy mechaniczne jak i naprędce udomowione przedstawiciele lokalnej fauny. Jak dla mnie to największy atut komiksu Śladowskiego. Właściwie większość opowiadań chce się wnikliwie obejrzeć, by postudiować jak ulega coraz większej erozji ziemska technologia a jej zanik próbuje się kompensować prymitywnymi materiałami dostępnymi na miejscu. Podobne krajobrazy widujemy w opowieściach post-apo, gdzie kataklizmy cofają cywilizację o kilka wieków - natomiast tu "postapokalipsa" jest być może początkiem 'nowego, wspaniałego świata'.

No właśnie - nowy, wspaniały świat. Byłby, gdyby nie człowiek. Śladowski kilkakrotnie pokazuje, że ludzie zawsze będą ludźmi i pod tym względem ich natura nie ulegnie resetowi wraz z nową szansą na lepsze życie. W epizodzie Kroni jedną z wymiennych walut jest deficytowa woda. A reglamentowany towar niejako automatycznie tworzy czarny rynek i powstanie struktur mafijnych. W Planecie robotów o wartości człowieka decydują jego umiejętności inżynieryjne, Murora pokazuje oczywiste zachowania ludzkie w świecie, w którym panuje niedobór żywności, a w shorcie Destiny mamy przykład powstania totalitarnej społeczności w zupełnie niespodziewanych warunkach. 

Ale zło siedzące w człowieku, to nie jedyny temat, który zajmuje Rafała Śladowskiego. W opowieści Powrót z planety Akka, autor pokazuje, że dążenie do władzy nie dotyczy wyłącznie przedstawicieli naszego globu; pewne archetypy i zachowania dotyczą każdego zakątka kosmosu. Twórca również uwypukla tęsknotę za starą Ziemią. Powiedzenie 'wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej', będzie obowiązywać także przy ekspansji kosmosu. Bohaterowie opowieści Tramp, mimo iż w miarę urządzili się na obcej planecie, nie ustają w próbach powrotu na macierzysty glob. 

Pod względem fabularnym, umieszczone opowiadania prezentują różny poziom. Kilka z nich wybrzmiałoby lepiej, gdyby były dłuższe, niektórym szkodzi zbyt beztroski happy-end. Ale, dla przeciwwagi, większość z nich w ciekawy sposób inspiruje się znanymi dziełami. Dostajemy echa np. Mad Maxa, Wodnego świata, Matrixa, a także Mutantów z Xanaii. Gdybym miał wskazać swoje ulubione to wyróżniłbym Destiny (za ciekawe odwrócenie motywu kolonizacji) oraz Deus Ex Machinę za całokształt i zawoalowaną krytykę naszej natury.

Śladowski jest oszczędny w kreacji istot pozaziemskich, w większości opowiadań kosmici nie występują. Od czasu do czasu przewinie się jakiś nosorożco- bądź małpopodobny przedstawiciel pozaziemskiej fauny. Podobnie z roślinnością - jest obecna, ale nie dominuje kadrów swoją odmiennością. Natomiast bardzo podoba mi się kreska Rafała. Szkoła Grzegorz Rosińskiego jest widoczna od pierwszych stron. Podobnie jak autor Thorgala, Śladowski za pomocą dość niedbałych kresek kreśli mocno immersyjne przestrzenie. Co sprawia, że jego światy stają się wiarygodne - nie uświadczymy tu ani grama niepotrzebnej sterylności, twarze i dłonie postaci oddają przebyte lata i parseki, budynki i konstrukcje noszą ślady normalnego użytkowania i erozji materiałowej. Również kolory dobrze współgrają z fabułą, są odpowiednio stonowane, duszne, pozbawione nasycenia. Graza, nakładając swoje kolory na Thorgale, kierowała się podobną estetyką. A najładniejszy kadr, to ten ostatni, ze strony 67-ej.

Komiks zdecydowanie dla fanów twardego SF, nie tylko tego komiksowego. Po lekturze aż się chce by Rafał Śladowski stworzył w przyszłości coś dłuższego, z bohaterami, z którymi można się zżyć. Niestety, zamieszony w albumie wywiad z autorem nie napawa optymizmem. Szkoda, gdyż Kolonizacja kosmosu jest komiksem udanym, choć mającym wszystkie niedogodności targające każdymi antologiami. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Stan bloga po PFSK'24

Trzeci rok z rzędu pojechałem na Poznański Festiwal Sztuki Komiksowej. Trochę na wariackich papierach. W mieszkaniu bajzel po niedawnym remo...