Na wielu niezależnych, wydawanych własnym sumptem komiksach można znaleźć literę π i nazwę Polish Indie. Nie jest to wydawnictwo per se; to znaczek konglomeratu współpracujących ze sobą niezależnych artystów komiksowych. I ktoś z stowarzyszenia (zgaduję, że OttoIch) rzucił pomysł: Hej, a może zrobimy antologię na wzór Warchlaków?
Więc zrobili. Dodatkowo wymyślono sobie, że to będzie seria antologii pod wspólną nazwą 3 Faza (pewnie w wewnętrznych kręgach zrzeszenia wiedzą jak wyglądała pierwsza i druga). Na pierwszy ogień ukuto hasło Polaki Rojal. Temat ten ma swoją genezę (do odszukania samemu), ale artyści z pindie musieli do niego sami dorobić własny kontekst i znaczenie. Finalnie w zinie znalazło się dziesięć prac, z których większość (co nie stanowi zaskoczenia) ma miejsce w naszym pięknym kraju nad Wisłą.
Sny o potędze (Jerzy Łanuszewski/Luko Czakowski)
Short Łanuszewskiego i Czakowskiego bierze się za bary ze zjawiskiem nepotyzmu. Opowiada o pewnym człowieku, który piastuje urząd wójta. Można domniemywać, że otrzymał go głównie dlatego, iż jego przodkowie również dzierżyli to stanowisko. Zresztą sam bohater powoli przygotowuje syna do objęcia tego stanowiska, gdy przyjdzie odpowiedni czas. Bardzo dobrze się stało, że ilustrację tej historii powierzono Czakowskiemu. Luko swoim groteskowym stylem dobrze uwypukla powszechną hipokryzję takich mianowanych ludzi. Wójt poprzez Jerzego stawia sobie laurkę i przedstawia swoje kompetencje w samych superlatywach, Luko rysuje inną prawdę - ten mający nadwagę i problemy alkoholowe człowiek jest zwyczajnie małostkowy, kierujący się wyłącznie własnym interesem. Stąd dość mocne zakończenie wyzwala niejednoznaczne emocje. Gdyż wiemy, że władza potrafi korumpować, ale też wyczekiwane zmiany mogą mieć źródło w krzywdzie. Duet Łanuszewski i Czakowski dowieźli świetną krótką formę.
Bowerbird: Tajny składnik (Mateusz Michnowicz)
Mateusz zrobił historię o tym, o czym każdy wie i ubrał ją w przygodowo-sensacyjne szaty. Prezes dużej firmy produkującej sosy dla gastronomi zatrudnia żeńską wersję Toma Cruisa, by ta włamała się do biura konkurencji i wykradła sekretną recepturę ich produktu. A gdy zagadka tajemniczego składnika zostaje w końcu ujawniona, z ust czytelnika może się wydobyć wyłącznie "hehe". Gdyż pomysł na fabułę jest tak prosty i oczywisty, że mało kto by się spodziewał, że można o tym zrobić komiks superbohaterski. A tu proszę - Mateusz wymyślił sobie Bowerbird i wprowadził ją do fabuły w taki sposób, że można mieć wrażenie, że czytamy któryś tam odcinek jej przygód. Ale i tak całej historii odpowiedniego ciężaru nadaje dopiero ostatni kadr. O monthy-pythonowskim wydźwięku. Takim słodko... gorzkim. Gdyż z podobnym problemem spotykamy się na co dzień i będzie go jeszcze więcej.
Typowy dzień Polaka (Bartłomiej Nahajski)
Nahajski na jednej stronie przedstawił losowy dzień z życia współczesnego młodego inteligenta. Mimo iż to patyczakowo-paintowy komiks, to bez problemu z tych kilku kadrów wyziera samotność i egzystencjalny skowyt. Wiadomo, pieniądze na życie zarabiać trzeba, żadna praca nie hańbi, dzięki stałym wypłatom można zaspakajać swoje potrzeby obcowania z kulturą wyższą, tylko... no właśnie. Czy zgadzamy się z autorem, gdy na ostatnim kadrze coś mamrocze o spełnieniu?
PornoŻyczliwość (Ottoich)
Ha! Kto by pomyślał, że Ottoich machnie komiks łaskoczące patriotyczne ego? Oto pewne zagraniczne korpo wypuściło na rynek seks lalki napędzane AI. Excel dość szybko zaraportował, że bardzo dużo zamówień poczynili Polacy, ale... niekoniecznie w celu, o jakim myśleli producenci. PornoŻyczliwość to uroczy short, mile rezonujący z mesjanistycznym własnym mniemaniem. Ale też trzeba przyznać, że niewiarę podczas lektury należy zawiesić bardzo wysoko!
Maraton (Anna Domańska-Grzyb, Beata Pytko)
Najmniej pasujący do tytułu antologii short. O kobiecie, która biega. I mamy okazję potowarzyszyć jej w jednym z takich biegów. A pod koniec dostajemy twist fabularny. Którego nie rozumiem. Znaczy - sam twist jest spoko, odwołuje się do złotej ery science-fiction ale niekoniecznie czaję o co chodzi w ostatniej scenie. Znaczy - mam pewne przypuszczenie, ale bez spoilerów się nie da o niej porozmawiać. I obawiam się, że mimo wszystko pomysł na tego shorta jest z gatunku 'meh'. Choć sama opowieść zyskała sympatyczną oprawę graficzną.
WcRoyal (Tomasz Kontny, Błażej Kurowski)
Kontny stworzył nową legendę miejską. O królu WcRoyalu. Bohater po raz pierwszy usłyszał ją za dzieciaka, od pewnego typa, który smalił cholewki do jego siostry. Absztyfikant szybko przeszedł do historii, lecz opowieść o koronie króla burgerów mocno utkwiła w głowie młodego człowieka. I rosła w siłę przez całe życie. Tak, to opowieść o nadmiernej konsumpcji. Jest duży tragizm w postaci głównego bohatera - ślepe dążenie do celu oraz uleganie dopaminowym nałogom (chłopak wszystkie smutki i radości zajada) zostaje tu usankcjonowane prawie-że religijną mistyką. Wrzucający w siebie coraz większe ilości śmieciowego żarcia mężczyzna urasta do miana lokalnego bohatera - ronione na końcu łzy są wymowne. Co dwuznaczne - Kurowski swoją arcymiodną kreską nadał protagoniście tak fajnego charakteru, że mimo obserwowania, jak pogrąża się w tłustym zatraceniu, cały czas czujemy do niego sympatię jak i do obranego stylu życia.
Polaki rodaki (Chichoty losu)
O! Kloaczny humor! Bohaterami są robaki, które zazwyczaj przesiadują na odchodach. Chichoty lasu serwują wiele dwuznacznych nazw i określeń. Szambolan, mucharadża, handlowanie gnojówką, władca stolca itd. A kloaczny humor to zazwyczaj synonim siermiężnego, przaśnego humoru. Ale nie tym razem. Ów króciak to... inteligentna alegoria nawiązująca do polskiej historii. Można ten komiks potraktować jako antropomorficzną, lekko absurdalną opowieść o pewnej wymianie handlowej, gdzie za humor robią liczne fekalne nawiązania. Ale gdyby pomyśleć trochę dłużej - czy to aby nie smutna konstatacja, że prawie zawsze dawaliśmy się ruchać rozmaitych 'sąsiadom'?
Królowa Galareta (Algoyo)
Algoyo jest współzałożycielem malutkiego wydawnictwa komiksowego yelly.studio. Al w Królowej Galarecie postanowił zawrzeć kilka mniej bądź bardziej zawoalowanych przemyśleń na temat polskiego światka komiksowego. A zrobił to poprzez narysowanie dość absurdalnej, nonsensownej historyjki o starciu rewolwerowca z tytułową Królową. Znajomość działalności i komiksów yelly.studio wskazana, bez niej trzeba się bawić w wyłuskiwanie nawiązań do innych wykwitów popkultury (ot, bohater nosi pawie piórko jak Robin Hood w filmie Mela Brooksa, a mini-macki z orderami przypominają jury talent-shows). Czyli kolejna undergroundowa ciekawostka, w której za fugę sklejającą fabułę robi puszczanie oczka do czytelnika.
Pan komiksiarz (A. Liput/Algoyo)
To samo co wyżej, tylko mniej absurdalnie a bardziej magicznie. Panowie z yelly pokazują jeden dzień z życia brodatego i dobrze ubranego twórcy komiksowego (do tego opisu pasuje tylko Robert Sienicki). Czy rzeczywiście tak wygląda świat komiksiarzy, gdy gasną światła konwentów? Kto to wie. Za to w wymowie to słodko-gorzki short. Pieniędzy z tego nie ma, ale na ostatnim kadrze bohater się szczerze uśmiecha. A który smak przeważa, to pewnie każdy ma własne przemyślenia.
Nie(ch) żyje król (Dawid Malik)
W szóstym tomie Thorgala Upadek Brek Zarith, szalony Shardar Potężny zrzuca z balkonu nieszczęśliwca z przymocowanymi skrzydłami, by ten nauczył się latać. Mało kto wie, że na podobny pomysł wpadł średniowieczny władca osady Burzenin - ale w tym przypadku testerem został Drągosław, rycerz z husarskimi skrzydłami. Malik machnął parodię komiksów fantasty. I wyszedł mu całkiem miły w lekturze modernistyczny bigos. Właściwie co drugi kadr to nawiązanie do czegoś - komiksów, historii, legend czy całkiem współczesnych odniesień i wydarzeń. A że chłopak ma idealną cartoonową kreskę pod takie humorystyczne zabawy konwencjami, to redaktor sprytnie umieścił jego komiks na końcu. Dzięki czemu zamknięciu antologii towarzyszy dobry nastrój.
===
Polaki Rojal jest równą antologią, choć niewyróżniającą się niczym specjalnie od innych antologii z ostatnich lat. Prace artystów, które się w niej znalazły, operują na innych falach niż zdawałaby się sugerować okładka autorstwa Werki Dobro. To nie pojazd przez narodowe przywary, które można wyśmiać w krzywych zwierciadle - shorty działają na bardziej subtelnych płaszczyznach. Bardziej do refleksji niż pustego śmiechu z Januszów z biedronkowymi torbami.
A co do januszenia... Tekst powstał po lekturze otrzymanej od Ottoicha darmowej, cyfrowej wersji. Wręczający nie miał wpływu na treść recenzji, pewnie i tak już w głowie tworzył kolejne dzieło!











Brak komentarzy:
Prześlij komentarz