Przed wyruszeniem w drogę, należy zebrać drużynę. Tak w skrócie można opisać pierwszy tom nowej serii fantasy.
Oczywiście w wielkim skrócie. Gdyż najpierw trzeba pokazać świat, przedstawić bohaterów, zawiązać jaką intrygę i puścić załogę w podróż. Ze światem przestawionym Gumowski poradził sobie przyzwoicie. Wymyślił sobie świat Daraiskis, o którym wiemy niewiele, gdyż akcja części pierwszej toczy się gdzieś na półwyspie Palaspor. To, że nie dowiadujemy się o nim za dużo nie jest błędem - scenarzysta wprowadził do fabuły kilku mieszkańców innych krain, dzięki którym możemy wykoncypować, że 'co kraj to obyczaj' i poszczególne obszary mogą się znacznie różnić od siebie - nie tylko geograficznie, ale także politycznie i teologicznie. Póki co dostajemy informację, że na Daraiskis oprócz ludzi żyją także przedstawiciele innych ras. Istniała też magia, obecnie próby jej praktykowania są zakazane na Palasporze a bóstwa wydają się być namacalnymi bytami. Nie jest to szczególnie oryginalny świat; ale na plus uznaję, że nie jest na tym etapie specjalnie przekombinowany i nie zabiera zbytnio czasu pozostałym eskpozycjom.
Główny bohater (tytułowa Bruzda) zwie się Yago Foyle. Ma dość ciężką sytuację życiową i próbuje utrzymać rodzinę robiąc za ochroniarza różnych karawan. Karol swojego protagonistę chciał uczynić zwykłym człowiekiem. Ów trzydziestoletni mężczyzna nie charakteryzuje się niczym specjalnym. Walczyć umie, ima się różnych zleceń, ale nie jest specjalnie charyzmatyczny, wygadany, mrukliwy, szlachetny itd. Ot, zwykły średniowieczny najemny normik, dodatkowo zmęczony opieką nad chorą matką i niepełnosprawnym bratem. Ale ma kumpla, gnoma Bertiego, który czasami pomaga mu nakręcić jakąś fuchę. Nie inaczej jest tym razem - to dzięki Bertiemu Bruzda rusza z tajemniczymi towarzyszami w głąb kraju mając za zadanie przetransportować pewną przesyłkę. Oczywiście z klauzulą nie zaglądania co znajduje się we wnętrzu przewożonej skrzyni. Ale jak wspomniałem - Jasonem Stathamem Bruzda nie jest.
Zleceniodawca oraz towarzysze podróży są oczywiście kolorową mieszanką charakterów; na razie każdy z nich skrywa jakąś tajemnice. Na dalszym planie majaczą antagoniści (przynajmniej tak może się wydawać), jest kilka pobocznych wątków z potencjałem do rozwinięcia, ale też sporo miejsca scenarzysta wykorzystuje na nakreślenie spraw codziennych, którymi żyją mieszkańcy półwyspu. Mamy więc naszkicowany ustrój polityczny (krainą rządzi Senior), coś tam nieco dowiadujemy się o problemach szargających Palasporem, jest też miejsce na sprzedanie czytelnikowi wiedzy na temat mitologii i panującej tam religii. Nie wszystkie te elementy są wprowadzone gładko, wyraźnie widać debiutanckie szarpania się z materią - a to wchodzi bez żadnych wyjaśnień wątek Faval, po czym równie szybko zostaje ucięty, a to wiadukt udaje że jest mostem, a jedna z postaci, Dolfyna, zdaje się na piechotę podróżować szybciej niż gnające konie z wozem. Za to trzeba pochwalić inspirację Grą o Tron. Gumowski w tym albumie pokazał, że niekoniecznie trzeba się przyzwyczajać do postaci rokujących do pierwszoligowych bohaterów. A pewna brutalna scena jest naprawdę makabryczna. Tak więc Daraiskis to kolejny świat, w którym największymi bestiami są niekoniecznie brzydkie potwory.
W posłowiu rysownik przyznaje, że Bruzda to jego pierwsze zetknięcie z tak dużym projektem. Co niestety widać na planszach. Dominik ma jeszcze słabo wyrobioną rękę i prezentuje nierówny poziom. Potrafi narysować kadry, które mają głębię, energię, ciekawą kompozycję, kształtne kontury, ale są też sceny gdzie wszystko jest płaskie, szwankuje anatomia, kuleje perspektywa, królują nienaturalnie proste linie jakby od linijki a grymasy na twarzy przybierają groteskowe formy. Natomiast bardzo lubię w jaki sposób Pachciarek rysuje uśmiechy - są bardzo upiorne i wywołują miłe ciarki grozy. Sporo immersji dało też celowe postarzenie plansz - wyglądają jak posypane popiołem, co nieźle rezonuje z brutalną krainą Palasporu.
Trening czyni mistrza. Pozostaje dopingować twórców by cierpliwie szlifowali warsztat. Szczególnie, że końcowy cliffhanger jest z tych, po którym nie wiadomo w którą stronę pójdzie fabuła. Co jest dość intrygujące. Póki co tom 1 jest średniakiem bez efektu 'wow'. Choć nie sprawia wrażenia chaosu a historia wydaje się być przemyślana - trzeba zwyczajnie przymknąć oko na debiutanckie niedoróbki.




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz