wtorek, 20 września 2022

IstillDK (scenariusz i rysunki: Zvyrke, wydawnictwo własne, 2021)


"Trzeba z żywymi naprzód iść". Chloe, IstillDK, strona 34.

Sam sobie narobiłem bałaganu. Zacząłem poznawać twórczość Zvyrke od IDK - czytając kontynuację tego komiksu, miałem mętlik w głowie, gdyż dostałem festiwal postaci i odniesień, których nie znałem. Dobrze, że wówczas nie napisałem recenzji, gdyż mimo iż autorka często zarzeka się, że to zamknięte historie, to jednak nieprawda - jak czytać zvyrolversum, to od początku. Tylko wtedy wszystko ma sens i pierwotny mętlik układa się w 'ładną' opowieść.

My, czytelnicy, wiemy co stało się z Neilem, po wypadku z końcówki Roadkilla. Ale jego pozostali przyjaciele z kapeli Letters to Lotta pozostali z ciszą informacyjną. Ślad po chłopaku zaginął, nie wiadomo czy coś mu się przytrafiło, czy zwyczajnie rzucił dotychczasowe życie i ruszył gdzieś w świat. Największą traumę przeżywa Chloe, która nie może poradzić sobie z poczuciem winy, że zaginięcie Neila miało źródło w jej fochu. Żałoba żałobą, ale iść przez życie trzeba. Zespół znalazł sobie nowego basistę, który dodatkowo umie grać, co zostaje zauważone przez lokalnych fanów. Choć Ed nie ustaje w staraniach uczynienia zespołu sławnego i tym samym zapewnienia sobie bogactwa. Powrót zombie-Neila wraz z towarzyszącym sześciopiersiowym mutantem tylko dokłada oliwy do ognia do pewnych dramatycznych w skutkach wydarzeń.

IstillDK jest gęstszym komiksem od IDK. Zvyrke upchnęła w tym tytule wiele ciekawych mikrowątków, w porównaniu z monotematycznym poprzednikiem. Zniknięcie Neila zmieniło układ sił w zespole, głównie na kanwie towarzyskiej. To dalej są pojeby, ćpuny i alkoholicy, ale każdy z nich absencję przyjaciela przeżywa na swój zwichrowany sposób. Co Zvyrke ciekawie pokazuje. Owszem, opowiada historię z wyrobioną modłą emo-rzygu, ale niektóre zachowania bohaterów mają mocny ciężar obyczajowy. Chloe rządzi!

Świetne są również wtręty okołomuzyczne. Fani domagający się wciąż tej samej piosenki na koncertach, przeżywanie pozytywnej recenzji, naigrywanie się z braku umiejętności technicznych, wykorzystywanie porąbanych sytuacji w zespole jako inspiracji do pisania kolejnych tekstów. No i dostajemy klasyczne zaprzedaniu duszy diabłu - czego się nie zrobi dla wizji bycia rozpoznawalnym i hołubionym przez miliony fanek i fanów na świecie? I jak to zwykle w paktach bywa, próba wykiwania demona nie jest prostą sprawą ani bezpieczną zabawą.

I tak dochodzimy do diabła. Zuo ma, jak już autorka nas przyzwyczaiła, swoje wejścia. Tym razem już nie posługuje się humorystycznymi odzywkami. Tu jeszcze mocniej widać, jakim jest złem wcielonym. Z całą brutalnością, bezkompromisowością i sadystyczną żądzą krwi. A co jest największym dla mnie zaskoczeniem - dowiadujemy się więcej o naturze demonicznego bóstwa. Gdyż na scenie pojawia się nowy gracz, równie potężny. Rozmowa tych dwóch postaci, tak w klimacie odmienna od reszty komiksu, jest ze względu na nieoczekiwany zwrot fabularny, najlepszą częścią wydawnictwa. Muszę przyznać, że Zvyrke interesująco rozwija swoją mitologię!

Choć są i potknięcia. Niektóre sceny wprowadzone zostały zbyt szybko, bez logicznego wprowadzenia, vide scena seksu grupowego. Również sam finał, choć ma odpowiednie napięcie, ginie w zbyt mocnej czerni i ciężko w kłębowisku splątanych kresek wyłuszczyć kto kogo co. Natomiast rysowniczce udało się przekonwertować obrzydliwość fabularną na obrzydliwość graficzną. Są sceny, które poruszają - rozbryzgana krew na łazienkowych kafelkach układająca się w słowo 'Neil', czy próba gwałtu na pijanej dziewczynie. Artystka nie przebiera w półśrodkach; ciężkie tematy (narkotyki, traktowanie mutanta na równi ze zwierzętami, krwawe rytuały) przedstawia w sposób równie niepokojący.

Zmieniam więc prywatne zdanie sprzed roku. IstillDK czytany chronologicznie to dobry shit, z mnóstwem subplotów, które w większości są mądrze prowadzone do finałowej makabry. I kolejny raz sugeruję nie odrzucać wesołkowatego tonu komiksu. Między kadrami to duszny gatunkowo horror o hellraiserowym wydźwięku, który dla niepoznaki został przykryty undergroundowym, przerysowanym humorem. Zauważanie tylko satyrycznej strony zvyrolverse jest niczym wykastrowanie z niezbędnych bebechów całego zamysłu.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Stan bloga po PFSK'24

Trzeci rok z rzędu pojechałem na Poznański Festiwal Sztuki Komiksowej. Trochę na wariackich papierach. W mieszkaniu bajzel po niedawnym remo...