piątek, 16 września 2022

Piraci z Wysp Szczęśliwych #1: Podstęp Czarnego Egona (scenariusz: Daniel Koziarski, rysunki: Artur Ruducha, wydawnictwo Ongrys, 2022)

Jeśli, drogi czytelniku, masz na półce wszystkie części Iznoguda i trochę wolnego miejsca, by włożyć tam jakiś pasujący klimatem tytuł, to Piraci są całkiem dobrym kandydatem.

Gubernator Van Dam ma stresujące życie. Na co dzień musi łagodzić nastroje społeczne Wysp Szczęśliwych, które są pod siłowym władaniem króla Flądrii, za wszelką cenę ułatwić rozwój artystyczny jego mało utalentowanej żony oraz znaleźć prawowitego męża dla dorastającej córki. Ale największym wrzodem na tyłku jest kapitan Huk - pirat, który plądruje królewskie statki i rozdaje dobytek wśród mieszkańców wysp. Zadanie pozbycia się pirata zleca kapitanowi Bajonowi, młodemu oficerowi rozkochanemu w córce gubernatora. Bajon z kolei wynajmuje Czarnego Egona, rzezimieszka, który podstępem pojmuje herszta piratów.

Tak naprawę tytuł jest lekko mylący, gdyż podstęp Czarnego Egona jest niemożebnie prosty, a całość sprowadza się do komedii pomyłek. Piraci z Wysp Szczęśliwych ucieszą każdego czytelnika wychowanego na komiksach drukowanych na ostatniej stronie Świata Młodych - dużo się dzieje, niekoniecznie logicznie, jest humor i przede wszystkim dobry, ekspresyjny rysunek. Czy to wystarczy do zrobienia dobrej historii? Podstęp Czarnego Egona pokazuje, że... można przedobrzyć. Głównie w warstwie scenariuszowej. Daniel Koziarski często, nawet bardzo często, ucieka się do żartów słownych, przeinaczeń wyrazowych, modernistycznych wtrętów, nawiązań pokulturowych i opartego na skojarzeniach słowotwórstwa. Owszem, niektóre pomysły są bardzo dobre (jak np. z postacią z wodą w ustach, gdzie nie trzeba tłumaczyć czytelnikowi, kto zdradza tajemnice, czy projekt Bied-dronki), niektóre jałowe (dwójka pewnych bohaterów to Pato i Logia), bądź skierowane do starszych czytelników, gdyż tylko oni skojarzą aktora Jean-Claude Van Damme'a i wyczują żart. 

Nadmiar dowcipów różnego rodzaju ma pewne konsekwencje. Charaktery wszystkich postaci są takie same - każdy w identyczny sposób przeinacza trudniejsze słowa i posługuje się podobnym rodzajem humoru. Nie ma zróżnicowania, czegoś co by wyróżniało bohaterów od reszty tłumu. Najwięcej osobowości mają postacie drugoplanowe, choć i one wcześniej czy później rozmywają się w paradzie slapsticków. Ale największym 'grzechem' Podstępu jest kreowanie sytuacji tylko po to, żeby mógł dany żart zaistnieć. Pal licho logikę akcji i próbę utrzymania kreacji świata w zwartych ryzach. Tu głównym konstruktorem fabuły jest pomysł na żart słowny. Zgaduję, że na etapie pisania scenariusza wyglądało to tak - Daniel Koziarski gdzieś tam słyszy jak ktoś mówi o wpuszczeniu w kanał, więc krzyczy "eureka! "i natychmiast pewne postacie ni stąd ni zowąd zostają literalnie wpuszczeni w kanał. Były momenty, że chciałem dostać normalny dymek, z normalnym tekstem, bez żadnych podtekstów i słownych wygibasów.

Natomiast uczucia przesytu nie mam, obserwując robotę Artura Raduchy. A ten również nie szczędzi szczegółów i graficznych easter-eggów. Rysownik ma podobny styl rysowania co Jean Tabary, i równie dobry fach w ręku. Jego świat żyje, jest karykaturalnie przerysowany, pełny dynamizmu i postaci w ruchu. A przede wszystkim, zapełniony pozornie nic nie znaczącymi szczegółami, drobnymi rzeczami i elementami tła, które z radością (i uśmiechem) się odkrywa. Oj tak, wszystkie ochy i achy, które padają przy okazji Asterixów czy Lucky Lucków, tu również powinny mieć zastosowanie.

Używając kulinarnych porównań: Piraci z Wysp Szczęśliwych to tytuł zrobiony według najlepszych przepisów. Tylko scenarzyście za dużo przypraw się wsypało. I wyszła lekka zgaga.


2 komentarze:

Stan bloga po PFSK'24

Trzeci rok z rzędu pojechałem na Poznański Festiwal Sztuki Komiksowej. Trochę na wariackich papierach. W mieszkaniu bajzel po niedawnym remo...