poniedziałek, 23 maja 2022

Przybysze (scenariusz: Artur Wabik, rysunki: Marcin Wierzchowski, wydawnictwo Gmina Ochotnica Dolna, 2022)


Każdy, kto chodził po bieszczadzkich połoninach dobrze wie, że te piękne trawy porastające szczyty, nie są dziełem wyłącznie natury. Spora część Karpat obecny wygląd zawdzięcza w dużym stopniu pasterskim zwyczajom Wołochów. O nich traktuje dzisiejszy komiks.

Wołosi na terenach Polski pojawili się w XIV wieku. Pierwotnie zamieszkiwali tereny Półwyspu Bałkańskiego, ale na wskutek naporu Turków zostali zmuszeni do migracji na północ. Byli społeczeństwem pasterskim, utrzymującym się głównie z wypasu owiec i kóz. Osiedlając się w polskiej części łuku Karpat, dali początek wielu grupom etnicznym - Łemkom, Bojkom i Hucułom. Historia potomków owych pasterzy naznaczona jest wieloma tragediami, jeszcze po drugiej wojnie światowej na tamtych terenach dochodziło do rozlewu krwi. Ale pozostawili po sobie olbrzymie bogactwo kulturowe.

Gmina Ochotnica Dolna leży w Małopolsce, w powiecie nowotarskim. Stamtąd jest rzut beretem do majestatycznych szczytów Gorc, niewiele dalej kuszą pięknem Pieniny, z drugiej strony rozpościera się Beskid Sądecki. Ślady działalności Wołochów widać na każdym kroku. Choć oczywiście trzeba nauczyć się je rozpoznawać. A że gmina turystyką stoi, są czynione rozmaite działania promocyjne, mające na celu szerzyć walory tego zakątka kraju. Nie mam pojęcia czy wójt gminy Tadeusz Królczyk jest czytaczem opowieści obrazkowych, ale faktem jest, iż zlecił stworzenie historyczno-edukacyjnego komiksu o przybyciu pasterskich osadników na owe tereny i wydarzeń prowadzących do powstania osad Ochotnica i Tylmanowa. I kurczę, powstał komiks, który ma więcej zalet niż wad.

Główna historia opisana w Przybyszach dzieje się na przestrzeni zaledwie jednego roku. Dzięki temu Artur Wabik nie potrzebował zapełniać stron historycznymi faktami; mógł sobie pozwolić na stworzenie wyrazistych bohaterów, nadać im osobowość i uwikłać w fabułę, która dostarcza odpowiedniego napięcia i dramatyzmu. Wołosi, jako lud napływowy musiał zmierzyć się z wrogością rdzennych mieszkańców. Od autochtonów różniło ich wszystko: język, kultura, religia. Póki trwało lato, mogli zajmować słabo użyteczne rolniczo tereny górskie, jednak zima zmuszała ich do zejścia w doliny.

Przybysze to zapis konfliktu pomiędzy Dawidem, przywódcą wołoskiego stada pasterzy i Maciejem, sołtysem wsi Ochotnica. Wabik dość umiejętnie przedstawia nastroje panujące po obu stronach 'barykady'. Czytelnik bez problemu wyczuwa strach, wrogość i wzajemną nieufność. I gdy w pewnym momencie zaczyna wiać wiatr z historii z trzeciej strony, w głowie powstaje myśl, jak niewiele brakowało by ta konkretna historia potoczyła się zupełnie inaczej. Być może w innych częściach kraju mogła przynieść o wiele bardziej krwawy rezultat. 

By postawić sprawę jasno - Przybysze to skromny 24 stronicowy tytuł, który nie aspiruje do miana pierwszoligowych opowieści. Za dużo w nim skrótów, niektóre pomysły na popchnięcie fabuły do przodu rażą topornością (np. wątek miłosny) a finał ma zbyt laurkowy posmak. Ale to dobrze napisana, płynnie opowiedziana i zgrabnie poprowadzona średniowieczna opowieść. I podana w obrazowy sposób, iż po przeczytaniu tego komiksu historia zasadza się wygodnie w głowie. Na tyle, że można pozyskane informacje próbować sprzedać nieświadomym znajomym podczas wędrówek gorczańskimi halami (pod koniec komiksu jest w przystępny sposób podana część etnograficzna). 

Rysunki Marcina Wierzchowskiego nie przypadły mi w Tajemnicy Miecza. Jakby twórca podskórnie czuł, że tamten komiks skierowany jest głównie dla młodszych czytelników i nie ma sensu szaleć graficznie. W Przybyszach nie dał sobie żadnej taryfy ulgowej - pokazał warsztatowy pazur i machnął rysunki, które określam jako 'Rosiński level'. Wierzchowski dysponuje realistyczną, miękką kreską. Wręcz stworzoną do rysowania zamierzchłych czasów. Marcin zdecydował się pójść w szeroki wachlarz detali. Nawet nie chodzi o przyrodę, krajobrazy czy rysy twarzy. Żeby pokazać kulturę wołoską, nie mógł sobie pozwolić na graficzne ustępstwa - w komiksie dostajemy dobrze odwzorowane elementy ubioru, budynków czy narzędzi pracy. I nie ma co szukać z lupą śladów potknięć - że coś szwankuje z dynamiką, anatomią czy plecami owiec. Tu nie ma błędów. I podobnie jak w przypadku Tajemnicy Miecza - gdyby mi ktoś powiedział, że kolory nakładała Graza - uwierzyłbym bez żadnych podejrzeń.

Duet Wabik/Wierzchowski wycisnęli z tej konwencji prawie wszystko. Mając za zadanie zrobić komiks służący jako folder reklamowy gminy, zrobili tytuł, który czyta się i ogląda z zainteresowaniem. Wiadomo, do zaskarbienia sobie serc komiksowych wyjadaczy daleko, ale nie sądzę by wiele osób po przeczytaniu Przybyszy chciało go natychmiast odsprzedać. A to nielicha sztuka w działce komiksów historycznych.

p.s. Komiks nie jest przeznaczony do sprzedaży. O jego istnieniu dowiedziałem się na jednym ze spotkań Rzeszowskiej Akademii Komiksu. Później napisałem wiadomość do Gminy Ochotnica Dolna czy jest możliwość zakupu/pokrycia kosztów przesyłki. W informacji zwrotnej napisano mi, że tytuł będzie jedynie rozdawany w Gminie w takich a takich terminach. Co głupi misiokles zrobił? Napisał na grupie Komiksy bez Granic, czy ktoś mieszka w tamtych okolicach i może podskoczyć na owe wydarzenia by zgarnąć dla mnie dodatkową sztukę. O dziwo, odezwał się człowiek z Zakopanego (pozdrowienia Tatanka!), któremu jakoś udało się wyrwać i dla mnie jeden egzemplarz! Dlatego jeśli ktoś po tym tekście jest zainteresowany tą publikacją, może spróbować napisać wiadomość do Gminy Ochotnica Dolna z pytaniem o dostępne opcje. Próba nie strzelba :)




8 komentarzy:

  1. "(...)powstał komiks, który ma więcej zalet i wad."

    To czego, ten komiks ma więcej? Zalet czy wad?
    Prosiłbym Pana Recenzenta o pisanie w sposób mniej enigmatyczny, bo czuję się lekko skonfudowany takimi zdaniami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 'więcej zalet niż wad' - poprawione. Wstrętne chochliki...

      Usuń
  2. Misiokles to mi czasem serio imponuje. Ja jednak nie potrafię się aż tak zajarać hobby.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba dobrze.
      Kto inny ma pisać o komiksikach jak nie ci "zajarani"?

      Usuń
    2. Niestety, wszystko ma swoją cenę i efekty uboczne. Choćby wymiana spodni na szersze, z powodu zamulania przed komputerem :/

      Usuń
  3. Ależ oczywiście że dobrze. Ten blog to kawał dobrej, potrzebnej roboty.
    I serio podziwiam, ja nie byłbym w stanie włożyć tyle wysiłku w ściągnięcie zina do przeczytania. It's a condition, poniekąd.

    OdpowiedzUsuń
  4. Szukałem czegoś interesującego o polskich komiksach i kolega Misio jest zdecydowanie najciekawszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za dobre słowo. Mam jeszcze w rękawie parę rzeczy, które mam nadzieję, że zaskoczą!

      Usuń

Stan bloga po PFSK'24

Trzeci rok z rzędu pojechałem na Poznański Festiwal Sztuki Komiksowej. Trochę na wariackich papierach. W mieszkaniu bajzel po niedawnym remo...