środa, 25 maja 2022

Auxilia (scenariusz i rysunki: Artur Biernacki, wydawnictwo Biblioteka Uniwersytecka w Poznaniu, 2020)

 

Wieczna wojna Haldemana & Marvano zajmuje zasłużone miejsce w kanonie komiksowego SF. A tu mamy piękny hołd złożony tej opowieści.

Joe Haldeman, pisząc swą najsłynniejszą książkę, przetransmutował na język fantastyki swoje doświadczenia związane z udziałem w wojnie w Wietnamie. Artur Biernacki ma za sobą jedynie paroletni staż w Polskiej Marynarce Wojennej. Ale to wystarczyło, by mieć do powiedzenia parę gorzkich słów, jak instytucja wojska potrafi być dehumanizująca. 

Akcja Auxilli toczy się gdzieś w czwartej dekadzie XXII wieku. Na Ziemi zaszły spore zmiany geopolityczne, które skrótowo Biernacki wplata w fabułę. Polska w tym czasie stała się sojusznikiem państwa chińskiego. Rozkład sił nowy, ale problemy stare. Bohaterem komiksu jest bosman Połczyński - żołnierz stacjonujący ze swoją eskadrą w rejonie Zatoki Meksykańskiej, której zadaniem jest chronienie pól naftowych przed armiami wrogich koalicji. Połczyńskiego trudno nazwać człowiekiem, jego ciało wypełniają mechaniczne wszczepy...

Ten krótki, dwudziestostronicowy komiks, składa się z dwóch podrozdziałów. Pierwszy pokazuje starcie lotnicze walczących stron, drugi drogę, jaką przebył 19-letni Połczyński od momentu podjęcia decyzji o zaciągnięciu się do wojska. Oba rozdziały przejmujące. Biernacki stara się patrzeć na sytuację oczami porucznika Mandelli - opowiada opanowanym, beznamiętnym głosem, ale między zdaniami wylewają się ogromne połacie żółci, wkurwu i bezsilności. Połczyński jest żołnierzem, zaprogramowanym do wykonywania rozkazów, ale jednocześnie świadomym całej groteskowości, w jakiej się znalazł - bardzo dobrze zdaje sobie sprawę, że nie tylko on siedzi po uszy w gównie, ale również większość świata. Artur w Auxilii stosuje identyczne chwyty fabularne co w Wiecznej wojnie: tworzy pierwsze zdanie o podobnej sile rażenia co "Dzisiaj pokażemy wam osiem sposobów bezgłośnego zabijania ludzi.", momenty uderzenia pocisków zapisuje z zegarmistrzowską precyzją, identycznie wybudza swojego bohatera ze śpiączki i wkłada w usta narratora podobny ironiczno-cyniczny komentarz. I wcale nie mam wrażenia, że twórca poszedł w ten sposób na łatwiznę. Czyż hołdy nie na tym polegają, by na chwilę wleźć w skórę ulubionego autora?

W Auxilii Biernacki to inny rysownik, co w Hexenbergu czy Przylądku na kurhanie. Tu również są widoczne wiecznowojnowe inspiracje. Co prawda Artur to nie Marvano, ale chłop się postarał. Projekty maszyn latających od razu przywołują właściwe referencje. Zbliżenia na oznaczenia na rufach w mgnieniu oka wyświetlają w głowie widok Masaryka II. Rozbryzgi krwi - skądś to znamy, podobnie jak technologię oplatającą układ kostny. I twarze - pozbawione iskry życia, emocji, nie wierzące w nic. W kontekście opowieści równie ważny jest brak koloru. Autor rzadko tu posłużył się odcieniami szarości. Kardy biją czarno-biało jaskrawością. Kontrastowością. Co dobrze rezonuje z zero-jedynkowym systemem moralnym żołnierza. Masz rozkaz - musisz go wykonywać. Świat jest czarno-biały. My dobrzy, oni źli. Mamy zabić, bez pytań. 

Tę historię można by teoretycznie pociągnąć dalej. Auxillia ma otwarte zakończenie, a Biernacki wykreował na tyle ciekawy (choć niewesoły) świat, że chce się jeszcze więcej tego bagna. Ale jako całość komiks broni się samodzielnie. I podobnie jak dzieło, którym się inspiruje, ma wyraźny anty militarny posmak. Dodatkowo autor ma gorzkie przemyślenia na temat naszego kraju; czy to teraz, czy to w XXII wieku dalej będziemy 'państwem z kartonu' i wieczną auxilią poważniejszych światowych graczy...

Panie Biernacki, zrobiłeś to dobrze. Masz pełne prawo być dumnym z tego komiksu. Najsłabszą rzeczą w tym tytule jest... okładka. Rzecz do przeczytania na webkomiksach.


1 komentarz:

  1. Nie wiem. Dla mnie to jednak zbyt blisko "Wiecznej Wojny". Wrażenie deja vu towarzyszyło mi przez cały czas. Ale narysowane całkiem fajnie.

    OdpowiedzUsuń

Postapo #4: Jacy jesteśmy? (scenariusz: Daniel Gizicki, rysunki: Krzysztof Małecki, Łukasz Rydzewski, wydawnictwo Celuloza, 2024)

To nie "Mad Max". Nie będę ryzykował wszystkiego, by złapać jakichś gości...