niedziela, 29 maja 2022

Hard West: Oszukany (scenariusz: Kacper Szymczak, rysunki: Piotr Michalczyk, wydawnictwo CreativeForge Games, 2015)

Oszukany to darmowy komiks dołączany do kolekcjonerskiej wersji gry Hard West produkcji polskiego studia CreativeForge Games. Tytuł przeczytałem mając w głowie jedynie zdawkowe informacje 'z czym to się je'.

Wg wikipedii, Hard West to turowa gra taktyczna weird fantasy dziejąca się w czasach Dzikiego Zachodu. Oprócz klasycznego westernowego sztafażu, w wykreowanym świecie jest mnóstwo elementów fantastycznych, z diabłami i nieumarłymi na czele (w klimat nieźle wprowadza okładka). Produkcja - jak czytam - zebrała średnie recenzje; jednym z minusów było rozbicie fabuły na szereg niezależnych opowieści i w każdej z nich budowanie nowych bohaterów od podstaw. Również zamkniętą, niezależną historią wydaje się być Oszukany.

Akcja dzieje się w nienazwanym miasteczku. Tajemniczy, skryty w cieniu rewolwerowiec właśnie urządza w nim rzeź, mordując mieszkańców i podpalając drewniane domostwa. Uliczny chaos jest na rękę również bezimiennemu bohaterowi komiksu. Ten właśnie siedzi w więzieniu z wyrokiem śmierci za popełnione kradzieże i widząc zza okna rozgrywające się piekło, wietrzy okazję na danie dyla z celi. Ale zanim opuści mury - nawiedza go tajemnicza postać w białym ubraniu, ostrych zębach i żółtych oczach, oferując mu pomoc w ucieczce. Bandyta odrzuca diabelską ofertę i na własną rękę otwiera więzienną kratę. Ale to dopiero początek krwawych wydarzeń.

Komiks czyta się szybko. Kacper Szymczak postawił na tajemnice i niedopowiedzenia. Dostajemy stosunkowo niewiele dialogów, fabuła głównie jest przekazywana przez nieme, dynamiczne kadry. Ale zdawkowość w przekazywaniu informacji ma tu swoje złe i dobre strony. Twórcom udaje się szybko wytworzyć fajny klimat dark westernu, natomiast nic nie wiemy o skali występujących elementów nadprzyrodzonych. Czy pojawienie się diabła to niecodzienna emanacja sił wyższych, czy też coś, co w tym świecie występuje na porządku dziennym? I domyślam się, że u każdego czytelnika odpowiedź będzie inna, ale świadczy to o potencjale fabularnym świata Hard West.

Sam potencjał jednak nie wystarczy, trzeba umieć opowiadać historię. I tu Kacper Szymczak poradził sobie średnio. Główna intryga jest fajnie pomyślana, ładnie spina się klamrą, ma wyczuwalny feeling opowieści z dreszczykiem. Niestety, prowadzenie akcji od początku do końca pozostawia sporo do życzenia. Historia gna na złamanie karku, sporo na tych trzydziestu stronach się wydarza, nie sposób się nudzić, ale... zbyt dużo pomysłów na popchnięcie fabuły do przodu wytwarza grymas 'wtf'. Pomysł z siedzibą głęboko pod ziemią dość kuriozalny. Czemu postać w okrągłych okularach mówi głównemu bohaterowi, że ocaliła mu życie, skoro nie ocaliła? A jeśli ocaliła 'w wcześniejszych przygodach', to i tak nasz bohater nie miał żadnego powodu tam pójść. Protagonista w pewnym momencie potyka się o kamień. Okazuje się, że zaraz za kamieniem jest wysokie urwisko, z którego spada do jeziora z krokodylem. Ale nawet gdyby się nie potknął to biegł na tyle szybko, że również by nie zdążył wyhamować i koniec końców skończył w jeziorze. Ciężko przekonać czytelnika, że nie zauważył nagle kończącego się terenu. Szymczas przechodząc z lokacji do lokacji robi to zbyt topornie, zbyt niewiarygodnie nawet na fantastyczną opowieść. Pewne rzeczy dzieją się bo tak, mimo iż sytuacja tego wcale nie wymaga. Czemu pobili się uciekinierzy? Co chcieli tym ugrać? Jedynie co dobrze zadziałało fabularnie to finał, który w całkiem zaskakujący sposób przedstawił konsekwencje paktu z diabłem.

Za to chcę docenić robotę Piotra Michalczyka. Mimo, iż warsztatowo to klasyczny amerykański mainstream, jednak... to porządny amerykański mainstream. Sporo tu udanego operowania czernią o mignolowskich inklinacjach, wyrazistej kreski bez zbędnego przepychu i umiejętnego kadrowania. Główne postacie są przekonująco charyzmatyczne, zło jest satysfakcjonująco diaboliczne. I Michalczyk sprawnie dobrał kolory. Część wydaje się być nałożona w komputerze, a część mam wrażenie, jakby do akwareli dostał się piasek, który spowodował bardzo klimatyczne artefakty przy pociąganiu pędzlem. Efekt ten winduje klimat komiksu mocno w górę. Jest lekko mrocznie, przyjemnie szorstko, ujmująco immersyjnie.

Klimat więc jest, oko jest na czym zawiesić, zakończenie całkiem-całkiem. Szkoda tylko, że droga do niego mocno wyboista fabularnie. Choć sam komiks czyta się gładko.

p.s. Tekst napisany po lekturze wersji cyfrowej, w jęz. angielskim jako Hard West: A Raw Deal. PDF kupiłem z grą, przy okazji jakiejś promocji na gog.com. Ale, jak pisałem we wstępie, komiks ukazał się też po polsku, w dodatku w wersji papierowej, jako dodatek do wypasionej edycji gry. Czy warto próbować taką zdobyć dla samego komiksu? Wydaje mi się, że nie.


4 komentarze:

  1. ten bez oczu zabije tego z oczami, czy można się spodziewać zaskoczenia? :) Pozdrawiam, McKluski

    OdpowiedzUsuń
  2. Do "porządnego" amerykańskiego mainstreamu (w warstwie plastycznej) to trochę jeszcze tu brakuje.
    Ale jak na "polskie warunki" to może być :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdobyłem papierową wersję komiku po polsku za... 5 zł.
    Ten sklep sprzedaje kolekcjonerką wersję gry z niedziałającym kluczem do Steam. A pakiet ów zawiera również komiks (niestety o rozmiarze pasującym do pudełka DVD).
    I chyba mają jeszcze sztuki na stanie: https://allegro.pl/oferta/hard-west-pc-soundtrack-komiks-box-7333711684

    OdpowiedzUsuń

Postapo #4: Jacy jesteśmy? (scenariusz: Daniel Gizicki, rysunki: Krzysztof Małecki, Łukasz Rydzewski, wydawnictwo Celuloza, 2024)

To nie "Mad Max". Nie będę ryzykował wszystkiego, by złapać jakichś gości...