#takbyło #samaprawda
Mam to już za sobą. Czasy, kiedy musiałem opuścić akademik i rozpocząć nowe życie, tym razem zawodowe. I w związku z tym - znaleźć jakiś kawałek kąta do życia. W nieznanym mieście. Teraz już na swoim, bank co miesiąc doi swoją należność ale zapas anegdot z tego okresu uzbierał się pokaźny. Bogumiła Pepasińska w swoim zinie przedstawia w skondensowanej formie jedną z takich sytuacji, charakterystyczną dla wielu młodych ludzi po zakończeniu edukacji.
Bohater naszej opowieści, Karol Karaś, chłopak z otwartą głową, ale także z obawami przybywa do wielkiego miasta i rozpoczyna rajd po ogłoszeniach o wynajem pokoju/mieszkania. Jak można zgadnąć, ta pozornie prosta czynność już pierwszego dnia zderza marzenia z rzeczywistością. Karol szybko uczy się czytać słowa-wytrychy stosowane w anonsach najemców i kiedy trafia mu się kawalerka marzeń zalewa właściciela strumieniem pytań by nie wdeptać w jakieś gówno przy podpisywaniu umowy wynajmu. Ale...!
Rybka w sieć to 12-stronicowa opowiastka, więc nie zależy szukać tu przeglądu postaci, bądź rewii przypadków rozminięć z stanem rzeczywistym. To raczej telegraficzny monolog głównego bohatera pozbawiony szczególnej głębi. Pepasińska potraktowała historię z humorem, posługując się klasycznym komiksowym przerysowaniem. Imprezowi współlokatorzy? Koniecznie brzydcy i z owłosionymi nogami :) Ale trzeba przyznać, że fajnie udało jej się odwzorować wnętrza komórek lokatorskich potocznie zwanych kawalerkami!
Zin czyta się szybko, spełnia swoje zadanie (przywołania wspomnień, porównania doświadczeń) i pewnie dość szybko wyleci z głowy. Natomiast sympatyczny styl rysowania Bogumiły zostanie w pamięci na dłużej. Wiem, że artystka ma już na koncie dwa trochę grubsze ziny, ale mogłaby powoli zacząć myśleć o jakiejś dłuższej formie. Rybka w sieć pokazuje pączki całkiem niezłego storytellingu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz