Zacznę z grubej rury - ten komiks nie podoba mi się. Nie znaczy to, że jest zły, tylko operuje poetyką komiksową, z którą mi kompletnie nie po drodze.
Miyuki, młodziutka bohaterka komiksu, wracając do domu zostaje zaczepiona przez typa spod ciemnej gwiazdy. Sytuacja mogłaby przybrać nieciekawą postać, na szczęście dziewczynkę z opresji ratuje tajemnicza dziewczyna, która dobywając kieszonkowy nóż odstrasza napastnika. Zafascynowana postawą swej starszej wyzwolicielki, Miyuki na drugi dzień postanawia ze swoimi koleżankami z klasy założyć gang mający na celu pomaganie ludziom i stać się jego liderką. Stąd tytułowy Sukeban. A dalsza część komiksu opowiada o perypetiach przyjaciółek zaczynających 'superbohaterską' przygodę oraz brzemienne w skutkach ponowne spotkanie z pogromczynią zła.
Sukeban jest pracą dyplomową Magdaleny Rzepeckiej złożoną w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Artystka proponuje coś w rodzaju undergroundowego webtoona z silnymi konotacjami mangowymi. Co trochę jest nieszczęśliwym połączeniem z dość (intencjonalnie) infantylną fabułą. Taką hardą kreskę mimowolnie łączę z odważniejszymi chwytami fabularnymi a Sukeban jest dość prostą historią z ciekawym przekazem na poziomie meta. Ale owa hardość może go równie dobrze zamazać u młodszych czytelników.
Wydaje mi się, że komiks Rzepeckiej jest o dojrzewaniu i pewnych 'zagrożeniach' wynikających z fascynacji dorosłością. Miyuki jest pod wielkim wrażeniem postawy starszej o kilka lat dziewczyny. Podsłuchuje rozmowę, gdy ta przebywa wśród swych rówieśniczek i jej młody umysł nie potrafi wykształcić jeszcze lampki ostrzegawczej. Z zasłyszanych informacji do świadomości przyjmuje jedynie fakt, że jest liderką swojego gangu. I jest to cool. Magdalena w dość ciekawy sposób zaprezentowała sposób w jaki młody umysł zamienia wytwory fantazji w realne działania i jak radzi sobie z traumą, kiedy okazuje się, że świat jest ciut gorszym miejscem niż sądził jeszcze parę dni wcześniej.
Także doceniam koncept stojący za Sukebanem, natomiast realizacyjnie it's not my cup of tea. Młode bohaterki komiksu szczebioczą. Wypowiadają mnóstwo mało ważnych zdań, dotyczących niefabularnych aspektów. Ot dla przykładu - Miyuki ogłasza swym przyjaciółkom, że musi im coś obwieścić co ją spotkało. Po zachęcie mówi, że opowie to podczas przerwy śniadaniowej. Na co jej koleżanki oznajmiają że jest chyba w dobrym humorze bo się nie spóźniła na zajęcia i że historia ta musi być wspaniała skoro jest tak podekscytowana. I pewnie dzieciaki tak pomiędzy sobą rozmawiają, ale mnie, staremu ramolowi - kojarzy się to z dialogami rodem z telenowel i oper mydlanych. I gdyby Sukeban został narysowany bardziej klasyczną, "ugładzoną" kreską - może by mi wszedł bardziej zjadliwie. A tak ten underground sznyt spowodował zbyt mocny zgrzyt.
Także drogi potencjalny czytelniku - już wiesz, że misioklesowi komiks nie przypadł do gustu. Ale bynajmniej go nie odradza. Widzi w nim pewne ciekawe spostrzeżenia choć podane w hermetyczny, niszowy sposób. Więc wiedz, że taki tytuł istnieje. Zrób głębszy research i kto wie - może okazać, że jest w tym komiksie wiele więcej niż to zauważył powyższy blogger!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz