Druga część flipbooka o numerze 002 przynosi jeszcze bardziej kameralną opowieść od Obietnica jest święta ale też i trudniejszą do interpretacji. I znów: daleko idące SPOILERY.
Pod drzewem siedzą dwie postacie. Obaj w krzyżykami na szyi. Jeden starszy, dziadowaty nie wypowiada ani słowa, drugi mówi jak najęty. I wspólnie oglądają z oddali czerwone plamki ognia tańczące w pobliskiej wsi. Młodszy gada i gada, często wspominając o mieszkańcach wsi i wytykając milczenie u swego podstarzałego słuchacza. A my z monologu dowiadujemy się strasznej prawdy. Ten młody to oprawca, który z bandą wyrżnął całą wieś w pień, ten stary to jedyny (?) ocalały z masakry. Co gorsza - cała ta nawijka zbira to perfidna gra psychologiczna, która ma za zadanie wywołać konkretną reakcję u zrozpaczonego wieśniaka.
Oj, to bardzo dobre osiem stron. Przez pierwsze strony wydawało mi się, że to pogaduszka dwóch przyjaciół, ale z dymka na dymek wyłania się coraz bardziej niepokojący obraz całej sytuacji. Aż do skąpanego w czerwonym dymie finału. I chyba to jest historia pisana specjalnie pod nerwowy styl Rusta. Gdyż kto jak nie on potrafi pokazać tak sugestywnie brud, niemoc, brzydotę i wyrafinowane zło?
Ciężko coś mi więcej napisać o tej opowieści. Choć emocji w tej krótkiej historii jest więcej niż w niejednym grubasku. A otwarte zakończenie uruchamia mózg do wielu myślowych kontynuacji!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz