Ta komiksowa młodzież nie wyznaje żadnych wartości! I porywa się na pisanie sequeli klasycznych dzieł!! Rozdroże jest... ciągiem dalszym Chłopów Władysława Reymonta!!!
A właściwie ekranizacji Doroty Kobieli i Hugho Welchmana z 2023 roku (notabene bardzo podobał mi się ten film). Jak podaje autor w posłowiu - pomysł na alternatywne zakończenie podsunęła mu ostatnia scena, w której na twarzy poniżonej Jagny wykwita złowieszczy uśmieszek. W Rozdrożu następuje przeskok o parę lat do przodu. Na obrzeżach wsi Lipce, w upalny letni dzień, wędrujący od parafii do parafii, nieznany z imienia ksiądz napotyka umęczonego od palącego słońca chłopa. Ten wydaje się być ślepy; ma zawiązane chustką oczy. Panowie siadają na chwilę w cieniu drzewa, by odpocząć i nawiązują rozmowę. Chłop o imieniu Mateusz (tak, to ten znany z kart powieści Mateusz Gołąb) opowiada o tragedii, która dotknęła mieszkańców wioski rok po wygnaniu Jagny. Duchowny nie daje wiary w opowieść napotkanego. Ale sytuacja dość szybko się zmienia, gdy zza drzewa wyłania się blond piękność o długim, grubym warkoczu.
By postawić sprawę jasno: Mateusz nie porwał się na dokończenie historii zgodnie z duchem powieści. Rozdroże ma wszelkie cechy fanfika, gdyż ten krótki, szesnastostronicowy komiks jest typową opowiastką fantasy z elementami horroru. Twórca Wolfhunta zaserwował tutaj miks słowiańskiego folkloru, ludowych baśni i poetyki rape & revenge. To bardzo prosta historia, oparta na ludycznych kliszach - ale dobre zaczepienie w książkowym 'uniwersum' nadaje jej przyjemnego dla fantastów, swojskiego charakteru.
Kreska Michnowicza nie różni się specjalnie od tej, którą stosuje w swoim flagowym cyklu. Jedynie zrezygnował z koloru, pozwalając sobie na operowanie skalą szarości. Styl Michna cechuje się pewnym minimalizmem, co nieźle rezonuje z czasem akcji, ale wyraźnie cartoonowe postacie odbierają sporo mroku z opowiadanej treści. Gdyż, mimo iż historia nie zawiera ani grama humoru, groza w Rozdrożu jest bardziej umowna, niż wynikałoby to z samej fabuły. Pod tym względem Wolfhunt radzi sobie lepiej - tam jest miejsce na każdą emocję. Tutaj wszystkim postaciom za bardzo dobrze patrzy z oczu, byśmy zdołali uwierzyć w złe intencje i czyny.
Yup, Rozdroże jest zinową ciekawostką, czytadełkiem, głupotką, którą czyta się szybko i bezboleśnie. I jednocześnie jest kolejnym przykładem rosnącego zainteresowania rodzimych komiksiarzy dawnymi wierzeniami i słowiańską mitologią. Mateusz podszedł do tematu mimo wszystko kreatywnie - wziął na warsztat uznane dzieło, włożył do popkulturowego magla, dołożył szczyptę dawnego słowiańskiego krochmalu i wyprasował historię, która finalnie powinna wywołać uśmieszek uznania 'ależ fajnie to sobie wymyślił!'.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz