poniedziałek, 20 listopada 2023

9 Echo #1-#2 (scenariusz i rysunki: Luiza Malinowska, webkomiksy.pl, 2022-2003)

My, ludzie z pierwszej Arkadii, przybyliśmy w pokoju, przynosząc wam magię i mądrość. Podporządkujcie się, a stworzymy - dla was i dla nas - Arkadię od nowa! Tak oto w dwuznaczny sposób zaczyna się opowieść o młodym chłopaku, który przybywa z ważną misją do Saitos, miasta Wolnych Magów by uratować panującą tam Królową.

Gatunkowo 9 Echo to generyczne fantasy z wyraźnym wątkiem romantycznym. Centralną postacią fabuły jest osiemnastoletni Theo obdarzony dwoma magicznymi talentami. Jest wróżbitą mogącym przewidywać przyszłość oraz śpiewcą - osobą, której głos może wpływać na ludzkie zachowania. Druga połówka duetu to Aksio, dziewczyna kompletnie pozbawiona mocy magicznej (tytułowego echa), pracująca jako strażniczka miejska w Saitos. Losy tych dwóch postaci skrzyżowały się już wcześniej, ale dopiero teraz, po przypadkowym spotkaniu po latach, zaczęło się rodzić między nimi uczucie.

Luiza na przestrzeni dwóch skończonych sezonów powoli buduje swój świat przedstawiony i dość oszczędnie nakreśla geografię i przekroje demograficzne społeczności. Najbardziej prominentną grupą są magowie, potomkowie istot przybyłych z pierwszej Arkadii. Są też wtórni arkadyjczycy - ludzie, którzy posiedli talenty magiczne na wskutek przeprowadzonych rytuałów. Pierwotni magowie mają lekką prezencję elfów, mimo to świat 9 Echa wydaje się być pozbawiony innych nie-ludzkich istot. Choć nie wykluczone, że to się zmieni w przyszłości.

Intryga jest zbudowana wokół wróżby, według której coś chce zniszczyć świat i ma jakieś źródło w waśni pomiędzy Latią a Eoni, potężnymi magami władającymi wielkimi miastami. Gdzieś w tle płonie zarzewie jakiejś wojny domowej (magowie z jakiegoś powodu są uciśnieni i ciągną do Miasta Wolnych Magów) a dodatkowo stabilizacji zagraża niebezpieczeństwo w postaci rozrastania się tajemniczych Czarcich Pól. Pośrodku tych wydarzeń jest Theo, którego rola w nadchodzących wydarzeniach staje się coraz bardziej kluczowa.

I właśnie ten czarnoskóry młodzian jest największym zgrzytem komiksu. Jego postać Malinowska niepotrzebnie przedobrzyła, nadając mu zbyt wiele cech różnicujących go od reszty bohaterów. To trochę jak z Supermanem - jak tworzy się zbyt potężną istotę, to ciężko się potem wykaraskać z rozwiązań deus-ex machina a pomysły scenariuszowe nie kończyć nagle wygrzebanym znikąd nowym skillem. Theo może nie jest takim koksem, ale lista jego zdolności wydaje się rosnąć z odcinka na odcinek. Posiadanie na starcie aż dwóch umiejętności daje mu fory, jego przyboczny wilk ma również więcej zdolności niż bycie tylko Okiem Wróżb, nie wiadomo skąd i czemu chłopak potrafi przechodzić przez Czarcie Pola, a zatrudnienie go do roli anestezjologia przy mieszkającej w mieście całej rzeszy 'bezrobotnych' magów uwłacza godności tych drugich. Stąd postać Aksio wydaje się być bardziej ludzka i sympatyczniejsza w swojej zwykłości.

Lubię zwarte światy, dlatego też trochę przewracam oczami, napotykając na różne nieścisłości fabularne. Do tej pory nie wiem, do jakiej rasy należy Theo. Raz Luiza zdaje sie sugerować, że jest Arkadyjczykim, inne wydarzenia mówią coś wręcz przeciwnego. Królowa Latia opuszcza zamek z pełną galą i oprawą, a wraca 'po kryjomu', prywatnym teleportem. Dostać się do jej komnat nie jest łatwo, są pilnowane przez straże, chyba że jest się małym, plątającym się szkrabem, wtedy można pojawić się w wszędzie w dowolnym czasie. A najbardziej przeszkadza mi brak pomysłu na wykorzystanie magów. Mimo, iż ci z Saitos wydają się być zahukanymi uchodźcami przed władczą ręką Eoniego, to mimo zapewnień o ich potędze, zwykle robią za nic nie wnoszące tło.

Ale to nie tak, że tylko się zżymam. Malinowska umie zainteresować czytelnika na kilku frontach. Romans między Theo a Aksio jest poprowadzony w dobrym tempie i ma solidną podbudowę. Słowa z pierwszej strony o podporządkowaniu się nie zostały później powtórzone wprost, ale są momenty, w których można wyczuć napięcie pomiędzy zwykłymi ludźmi a magicznymi. Ciekawy jest wątek arkadyjczyków drugiej generacji i presji rodziców aby ich córki i synowie dostąpili zaszczytu dołączenia do wyższej klasy społecznej. I z jaką ceną się to wiąże. Nie sposób nie wspomnieć o paru elementach, który nie dostały wątku jako takiego, ale mają potencjał na większy story-arc w przyszłości.

I muszę Luizie pogratulować umiejętności konstruowania finałów sezonów. Oba dotychczasowe są mocarne, niespodziewane i pokazujące że świat 9 Echa kryje jeszcze w sobie sporo zagadek do rozwiązania. Aż się chce scrollować. Na uwagę zasługuje także odcinek specjalny Motyle, który doczekał się wydania papierowego. Można go czytać bez znajomości poprzednich części (nawet lepiej, gdyż stoi w kontrze do tego, co dotychczas się dowiedzieliśmy o fizyce Czarcich pól) i ma wyczuwalny gaimanowy feeling. Historia nie ma takiego ciężaru gatunkowego, jak w przypadku twórcy Sandmana, ale zawiera podobny pierwiastek lirycznego horroru. 

Webkomiks scrolluje się przyjemnie. Wiem, że to wyświechtane słowo, ale Luiza dobrze poznała tajniki tworzenia internetowego komiksu. Jej kreska bliska jest filozofii 'ligne claire' - niby prosta, ale mocno immersyjna. Ekran telefonu lubi soczyste, zamszowe kolory, nieprzeładowane szczegółami kadry i częste zbliżenia na twarze. Ale kiedy trzeba skorzystać z efektów specjalnych, Malinowska ochoczo sięgnęła po możliwości cyfrowej grafiki. Wszystkie FX-y związane z przetwarzaniem magii, stosowanie półprzezroczystości, komputerowych tekstur, przejść między kadrami Luiza sprawnie wkomponowała w pastelową architekturę miasta. Właśnie, Saitos. To śliczne miasto, o ciekawej konstrukcji. Pełne strzelistych wież, wzniosłych budynków, a także... lewitujących w powietrzu schodów. Poniekąd to cichy bohater opowieści', potrafi nie raz skupić na sobie uwagę.

9 Echo to klasyczne babskie czytadło fantasy, z silnym akcentem na romans. Jest kolorowo, jest magicznie, jest przygodowo. Luiza, jako scenarzystka, dopiero uczy się fachu i trzymania w ryzach wielu subwątków na raz, skąd trzeba przymknąć oko na różne luki fabularne. Ale potrafi zainteresować swoja historią na tyle, że dostając powiadomienie o nowym odcinku, chce się zaparzyć herbatę, usiąść w fotelu i wpaść z towarzyską wizytą do Saitos. Gdyż to ciepło narysowany świat, w którym dla wszystkich starczy miejsca. 
Do sprawdzenia na webkomiksach.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Stan bloga po PFSK'24

Trzeci rok z rzędu pojechałem na Poznański Festiwal Sztuki Komiksowej. Trochę na wariackich papierach. W mieszkaniu bajzel po niedawnym remo...