piątek, 24 lutego 2023

Własnym głosem: Herstorie aborcyjne (twórcy różni, wydawnictwo własne, 2023)


Powstaniu tej antologii towarzyszyły gorące dyskusje w komiksowym światku. Często przewijały się głosy, że mężczyźni w tej kwestii nie powinni zabierać głosu. Jako posiadacz genu Y, przychylam się do nawoływań i niniejszy tekst będzie próbą spojrzenia na wydawnictwo przez pryzmat głównie komiksowo-techniczny.

W październiku 2020 roku, wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, doszło do zaostrzenia Ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Co kolejny raz spolaryzowało społeczeństwo, wywołało medialne burze i uliczne protesty. Antologia Własnym głosem jest próbą wniesienia do dyskusji aborcyjnej argumentów starających się oddemonizować wizje świata kreślone przez stowarzyszenia pro-life'owe, w którym akt dokonania aborcji jest utożsamiany z morderstwem. Argumentów rzeczowych, pozbawionych krzyku i nad ekspresywnych emocji rodzących się w rozgorzałym tłumie.

Oddaję głos pomysłodawczyniom antologii, Marcie Falkowskiej. "Wiedziałyśmy, że chcemy zrobić „coś”, tylko co? Co możemy wnieść poza aktywnym wyrażaniem sprzeciwu na protestach? Nie jesteśmy aktywistkami, do ław sejmowych też nam dość daleko. Pojawił się więc pomysł, by wziąć udział w dyskusji o aborcji tak, jak umiemy najlepiej – poprzez opowiadanie historii". I tak dzięki zebranym funduszom na kickstarterze, powstały Herstorie aborcyjne. Przy projekcie pracowało około czterdzieści kobiet, światło dzienne ujrzało czternaście rozdziałów (stworzone na bazie autentycznych historii) oraz galeria ilustracji.


Halina (scen.: Magda Gamrot, rys.: KTH).

To co uderza w tej herstorii, to sposób ukazania jak toksyczny partner z dnia na dzień odbiera partnerce całą życiową przestrzeń. W tym opowiadaniu mężczyzna nie ma twarzy. Jego postać do smolisty zarys, w którym prątki trucizny przelewają się po skórze tworząc bezosobowego, wciąż rosnącego, potwora. Gdy dochodzi do zbliżenia seksualnego, podczas którego dziewczyna zachodzi w ciążę, widzimy jak część owej smoły przylepia się do jej twarzy, rąk, szyi. A zmyć ją może tylko całkowite odcięcie się od jej źródła. Całkowite. Pod względem fabularnym to dość prosta historia (Halina jest na tyle rezolutną kobietą, że całą wiedzę aborcyjną zdołała ogarnąć sama) a ze względu na krótką formę, pewne emocje nie miały miejsca wybrzmieć odpowiednio. I nie, to nie jest komiks o tym, że wszyscy mężczyźni to potwory. To inteligentnie narysowana opowieść o psychicznym niszczeniu drugiej osoby.


Danka (scen. i rys.: Beata Sosnowska)

W tym shorcie zagadnienie aborcji gdzieś tam majaczy na drugim planie. To herstoria o piekle zmuszania do stosunków seksualnych. Danka całe dnie spędza na wychowywaniu trójki dzieci - jej mąż utrzymuje całą rodzinę, choć przez alkohol ciągle traci prace. Ale nie traci chuci, szczególnie po pijaku. Beata Sosnowska rysując historię Danki, bez ogródek przedstawia obraz polskiej biedy - trudną sytuację finansową wielodzietnych rodzin (kobietę nie stać nawet na antykoncepcję), ciasne warunki mieszkaniowe oraz fatalny poziom publicznej służby zdrowia (postać ginekologa). Zwracają uwagę twarze - zmęczone, przestraszone, bądź wykrzywione od fanatyzmu. To nie jest opowieść z happy-endem, to szara, smutna Polska, którą codzienne wstrząsają egzystencjalne paroksyzmy i którą nie chcą widzieć pro-life'owe organizacje. 


Zosia (scen.: Magdalena Cielecka, rys.: Helena Smołka)

Herstoria Zosi to ciepło opowiedziany slice-of-life. Swojskim językiem, pogodny w wydźwięku, pokazujący oczywistość, jak ważne jest wsparcie ukochanej osoby i wspólne przejście przez trudne życiowe decyzje. I co ważne, zawierający przestrogę zbytniej lekkomyślności. "Bo temat dotyczy każdej z nas. Ale nie mnie (...) wtedy życie powiedziało - sprawdzam". Ciepłej historii (choć podbarwionej podskórnym strachem) towarzyszą urocze rysunki Smołki. Co sprawia, że opowieść Zosi jest najbardziej lekkostrawnym shortem w antologii.


Beata (scen. i rys.: Hania Oloś)

Los mocno doświadczył Beatę. Zaszła w ciążę w trakcie choroby nowotworowej. Z jednej strony bardzo pragnęła drugiego dziecka, z drugiej lekarze nie pozostawili jej złudzeń - donoszenie ciąży drastycznie zmniejsza szanse na wyleczenie. A sam short stoi pracami Hanny Oloś, która w artystyczny sposób pokazała jaka burza myśli rodziła się w głowie zrozpaczonej kobiety i z jakimi decyzjami musiała się mierzyć. Przejmująca historia, zjawiskowa szata graficzna!


Ela (scen.: Dominika Węcławek, rys.: Weronika Dobrowolska)

Ela to zwykła nastolatka. Dobrze ucząca się, tuż przed progiem dorosłości. Poznaje Tomka, zakochują się, trwa idylla. Ale Tomek zmienia się, zaczyna ćpać. Gdy Ela dowiaduje się, że zaszła w ciążę, jej życie się rozpada. Pod względem scenariuszowym historia opowiedziana jest zaledwie poprawnie, ale to co wyciąga z niej Dobrowolska winduje herstorię do topki najbardziej zapamiętywalnych punktów tej antologii. Weronika proponuje jakiś nowy rodzaj psychodelii i kubizmu. Epatuje akwarelowymi kolorami i surrealistycznymi anatomiami, które kojarzą się z czymś dobrym, niewinnym, z czasów młodości, gdy świat był nieskalany. I gdy w tą opowieść wkrada się czynnik 'grozy' i zbyt szybkiego wejścia w brutalną dorosłość, chcemy podobnie jak bohaterka opowiadania skupić się w sobie, by jak najdłużej zachować wewnętrzną bajkową, nieskażony złem, świątynię. Brecht Evens by to polubił!


Hania (scen. i rys.: Soup Ha)

W herstorii Hani najbardziej kuleje scenariusz. Dość enigmatycznie przedstawiono zarzewie dramatu. Hania gdzieś pojechała samochodem (gdzie?), miała nie pić alkoholu (a chyba piła) i prawie niczego z nocy nie pamięta (z powodu alkoholu, czy wyparcia?). Zbyt nieporadne rozplanowanie dwóch pierwszych plansz przeszkadza w empatycznym złączeniu się z bohaterką opowieści; podobnie jak zapewnienia o niedojrzałości partnera nie mają żadnego potwierdzenia aż do momentu decyzji o przeprowadzeniu aborcji. Soup Ha na niewielkiej dostępnej przestrzeni próbowała zmieścić kilka wątków, by zaakcentować problemy, a jakimi muszą się mierzyć młode dziewczyny z niechcianą ciążą - gwałt, szantaż, lęk przed rodziną i mozolne dochodzenie do wewnętrznego spokoju. Ważne świadectwo, uświadamiające przede wszystkim męską część społeczeństwa jak kluczową rolą jest zgoda na seks; zabrakło w historii jedynie większego doświadczenia scenopisarskiego.


Greta (scen. i rys.: Kamila Król)

Greta zaliczyła wpadkę. Zdarza się. Popytała u przyjaciółek gdzie się udać w celu dokonania aborcji, trafiła na miłego lekarza, po zabiegu czuła się dobrze i wróciła szybko do normalnej aktywności. Herstoria Grety to przykład, że sam proces nie musi się wiązać z traumami i koszmarami. Jej idylliczna historia pokazuje obraz, jak mógłby wyglądać kraj, w którym aborcja jest legalna. Na spokojnie, w czystych warunkach sanitarnych, pod stałą opieką medyczną. Przeciwnicy aborcji znajdą w tym shorcie dowód na swoje teorie, że pod hasłem 'to twoje ciało i twoja decyzja' kryją się postanowienia podjęte na wskutek chwilowego kaprysu. I choć cieszę się szczęściem Grety, to mam wrażenie że jej głos mało przystaje do polskich realiów i dostęp do aborcyjnego podziemia to nie jest taki piece of cake, jak może to się wydawać po przeczytaniu tego shorciaka. Całość wyszła zbyt bajkowo, by być inspiracją dla podobnych Grecie kobiet.  Za to świat nakreślony przez Kamilę Król przyjmuję bez większych uwag. Choć dziewczyna lepiej czuje się w folkowych klimatach, gdzie może porysować sobie więcej natury.


Dominika (scen. i rys.: Falauke)

Opowieść Dominiki jest jedną z najdłuższych herstorii w antologii. I pokazuje, że gdy ma się trochę więcej miejsca, to dopiero wtedy historie mają szanse by wybrzmieć należycie. Gdyby ów epizod skrócić do pięciu-sześciu stron, dostalibyśmy książkową relację ciężarnej kobiety, u której stwierdzono poważne wady wrodzone płodu i u której decyzja o aborcji zaowocowała ostracyzmem wśród bliskich. Ale w tym przypadku Falauke pozwoliła swojej bohaterce uwidocznić o wiele szerszy zakres emocji - od radości z powodu ponownego zajścia w ciążę do wyparcia pierwszej, niekorzystnej diagnozy. Od depresji poaborcyjnej, przez horror związany z epatowaniem zero-jedynkowych pro-lifeowych kampanii bilboardowych. Przypadek Dominiki uczy, przeraża, bawi, cieszy, smuci, uszlachetnia a jego zobrazowanie przez Falauke to kawał porządnego, komiksowego rzemiosła.


Ania (scen. i rys.: Alicja Ewa Wilkowska)

Depresja jest chorobą cywilizacyjną zbierająca coraz większe żniwo w społeczeństwie. Ania, zmagająca się z nią od lat, zachodzi w ciążę. Boi się, że rozwijający się zarodek pogorszy jej stan do tego stopnia, że dziewczyna może targnąć się na swoje życie. Udaje się po poradę tam gdzie rozum i logika nakazuje - do lekarza. I szybko dowiaduje się o skali zacofania medycznego wśród przedstawicieli zawodu cieszącego się powszechnym zaufaniem. A w samym shorcie podoba mi się najbardziej zmieniająca się twarz głównej bohaterki, gdy podejmuje decyzję. Bije z niej... spokój.


Ida (scen. i rys.: Ola Szmida)

Motywacje Idy do podjęcia decyzji o dokonaniu aborcji są wypadkową wcześniejszych opowieści. Dziewczyna nie sili się na górnolotne określenia - ma do przekazania prostą rzecz, ale dodającą otuchy. A bałaganiarska kreska Oli Szmidy tylko to potwierdza - nawet i w tych gorszych życiowych zawirowaniach drobne gesty są na wagę złota.


Marta (scen.: Krysia Korczak, rys.: Aleksandra Herzyk)

O, dość zaskakujące podejście do tematu. Marta właśnie urodziła zdrowe dziecko. Na sali poporodowej kobieta zapatrzona w śpiącą córkę próbuje wyobrazić sobie jej przyszłość. Parę lat później sytuacja się powtarza. Marta, mając za sobą większy bagaż doświadczeń coraz bardziej zdaje sobie sprawę, jak ważną rzeczą jest posiadanie możliwości wyboru. To bardzo dobrze napisany epizod, z ogromną dozą liryzmu - z twarzy Marty bije życiowa mądrość a ostatnią, prawie niemą stronę Herzyk narysowała tak sugestywnie, że dodatkowe słowa tylko by rozmyły przekaz.


Magda (scen. i rys.: Anna Krztoń)

We wcześniejszych opowieściach pojawiło się określenie toksycznego partnera. Herstoria Magdy poniekąd odpowiada na potencjalne pytania czemu dziewczyny pakują się w takie związki. W tym przypadku to młodzieńczy okres buntu, fatalne ulokowanie uczuć i psychiczne uzależnienie. Natomiast ta opowieść to wymowny przykład, że błędy młodości nie powinny determinować przyszłości. Marta wykorzystała drugą szansę daną jej przez życie, choć musiała, podobnie jak Halina, całkowicie zerwać z mroczną przeszłością. A jej opowieść w wykonaniu Anny Krztoń ma ręce i nogi - mówi bez ogródek po aborcyjnym podziemiu - to tylko kwestia pieniędzy.


Kornelia (scen. i rys.: Anna Karolina Kaczmarczyk, Kornelia Moritz)

Na samym końcu antologii umieszczono coś w rodzaju memuaru, wspomnieniowego artbooka. To herstoria Kornelii Moritz, ukraińskiej artystki, obecnie mieszkającej w Niemczech. Kobieta zaczyna swoją opowieść od słów "Miałem 16 lat. Dopóki byłam dobrze wytresowaną dziewczynką, rodzice nie robili problemów". Bohaterka nie ubarwia swojej historii, opowiada o niej wręcz z reporterskim zacięciem. Autorki (Anna Kaczmarczyk jest przyjaciółką Moritz) decydując się opowiedzieć historię Kornelii w formie opowiadania graficznego niż komiksu, stworzyły opowieść kompletną, w której najdobitniej wybrzmiewają hasła o dokonywaniu własnych wyborów. Kornelia Moritz przez wiele lat żyła życiem sterowanym przez osoby trzecie, bez możliwości podejmowania samodzielnych decyzji. Nietrudno wychwycić porównań z obecna ustawą antyaborcyjną - to identyczny proces sterowania, zmieniły się jedynie osoby pociągające za sznurki. Nie sposób przemilczeć oprawy graficznej. Herstorię okrasiły prace obu artystek. Anna, jak mniemam, narysowała 'dzisiejszą' Kornelię - osobę znająca swoją wartość i przeżywającą życie na własnych zasadach. Kornelia z kolei sięgnęła do wspomnień i odtworzyła stan jej psychiki, gdy była nastolatką. Kontrast jest porażający.



Własnym głosem to przykład komiksu zaangażowanego. Reakcję na zmieniający się świat można wyrazić na różne sposoby. Polska kultura pełna jest protest-songów, nurtów moralnego niepokoju i oddolnych ruchów społecznych. Bardzo się cieszę że coraz częściej artyści wybierają poetykę komiksu jako nośnik idei. Herstorie aborcyjne co prawda cierpią na częstą przypadłość targającą antologiami - mają lepsze i gorsze momenty, częściowo wynikłe z trudności operowania krótką formą, ale nie sposób odmówić wydawnictwu solidnego przygotowania do tematu - zamieszczone historie podejmują temat aborcji z różnych stron a dołączony do zbioru komiksowy rys historyczny autorstwa Marty Falkowskiej jest niezłym punktem wyjścia do wielu merytorycznych dyskusji.



3 komentarze:

  1. Może to źle zabrzmi w kontekście, ale to się po prostu dobrze czyta. Z życia wzięte, o różnym natężeniu dramy. Choć nie trzeba mnie przekonywać, czuję że coś z tego wyniosłem.
    Dobra robota, ot co.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pokaźnych rozmiarów recenzja 🖤💪 Super że pochyliłeś się nad każdą z historii. Po drodze jednak wkradł się błąd. Historia Beaty zilustrowana jest przez Hanie Oloś ^^`

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprawione! Sorka! I tak dobrze, że tylko jeden, zazwyczaj robię więcej w mniejszej ilości tekstu :)

      Usuń

Stan bloga po PFSK'24

Trzeci rok z rzędu pojechałem na Poznański Festiwal Sztuki Komiksowej. Trochę na wariackich papierach. W mieszkaniu bajzel po niedawnym remo...