sobota, 18 lutego 2023

To nie jest czas na relaks (scenariusz: twórcy różni, rysunki: Maciej Pałka, wydawnictwo Granda, 2022)


Komiksy dla smutnych chłopaków.

To podtytuł najnowszej pozycji z Biblioteki Polskiego Komiksu Niezależnego od wydawnictwa Granda. W odróżnieniu od poprzednich tytułów serii, tym razem bohaterem został rysownik bez specjalnego zacięcia scenopisarskiego. Maciej Pałka, poproszony o wybranie swoich reprezentatywnych prac do zbiorku, musiał ogarnąć swój potężny zinowy dorobek artystyczny. Skończyło się na wyborze ośmiu krótkich form (dwie z nich podobno nigdy nie ujrzały światła dziennego), które stworzył z pięcioma scenarzystami. Ale Pałka na tym nie poprzestał - większość z wyselekcjonowanych shortów wyretuszował, zmienił w nich typografię, część z nich pokolorował i przycisnął scenarzystów by napisali kilka zdań o okolicznościach, w jakich powstały.

Te komentarze odautorskie są równie ciekawe co umieszczone prace. Maciej wybrał materiały stworzone w latach 2004-2012. Dzięki czemu można lepiej zrozumieć frazę "Komiksy dla smutnych chłopaków". 20 lat temu po polskiej ziemi chodziło wiele sierot po TM-Semicu, siłą odstawionych od regularnych dawek prac Bisleya czy Jima Lee. Część z nich spotkała się Lublinie w tamtejszych studenckich knajpach, gdzie podczas wielogodzinnych rozmów rodziły się pomysły na rzeczy wielkie. Czyli takie brzydzące się komercją.

Chęci zrobienia czegoś nowego, przełamującego granice, zrywającego z konwenansami, autorskiego, wyrażającego artystyczna 'ja' aż wylewają się z kadrów. I oczywiście jak to bywa z młodymi, gorącymi, nieopierzonymi głowami - od teorii to praktyki droga daleka. Podobnie jak przejście od bełkotliwych opowiastek do historii z ikrą. To nie czas na relaks daje dobry pogląd jak ewoulował warsztat Macieja, bądź jakie rozwiązania artystyczne stosował w przeszłości ale również ukazuje rozrzut tematyczny zinowej sceny początków XXII wieku.

Lubię rzeczy, które Maciek Pałka zrobił z Danielem Gizickim. Paronomazja cementuje wszystkie nerdowskie pragnienia zemsty wymierzone w toksycznych kolegów z szkolnych lat. I daje bardzo brutalną repryzę. Z kolei Trolejbus do szczęścia jest bardzo dickowską opowieścią o koszmarze zaprzepaszczonych szans. Równie udaną kolaborację Pałka zaliczył z Oleksijem Fomiczowem. Brak to bardzo zgrabna historia, nasączona podskórną neurozą, która zawsze jest udziałem obcokrajowca w nieznanym mu miejscu. To bardzo creepy love-story ale też zarazem pomysłowy sposób na przedstawienie Łodzi z trochę innej perspektywy. Chociaż, jeśli chodzi o weird-level to chyba najmocniej go widać w Tosterhead, pióra Drew Edwardsa. To krótki short o chłopaku z tosterem zamiast głowy. Klimat podobny co w Erasehead, a mnie włączyło się w głowie od razu Just Radiohead. Z kolei Rafał Kołsut rozpisał przedziwną partię szachową między stróżem prawa a łotrzykiem. W dość topornym stylu, ale z czytelną symboliką. 

Połowę zbiorku wypełniają scenariusze Dominika Szcześniaka. Najdłuższy z nich, druga część Domu Żałoby jest mocno enigmatyczna. Ale niekoniecznie w ten dobry sposób. Może kto kwestia nieznajomości zeszytu pierwszego, ale w drugim mamy pochód różnych postaci i potok dialogów, które nie wywołują zainteresowania fabułą. Kryminał noir wymieszany z moralnym niepokojem, blokerskimi wtrętami i fantasmagoryczno-tarantinowskimi scenami tworzy mocno niezrozumiały tygiel. Zupełnie inaczej jest w Moczu w zupie - mocno bezpośredniej w swojej dosłowności satyrze na korpo zwyczaje i zaniku indywidualności.

Ale wróćmy do Pałki. Tytuł dobitnie pokazuje, że w żyłach artysty płynie więcej kofeiny niż czerwonych krwinek i że chłopak o nerwowej i brzydkiej kresce wie chyba wszystko. Najbardziej rzucają się w oczy rzeczy wypieszczone (Dom Żałoby), w których Maciek użył 'efektów specjalnych' - amebowatych kształtów, cieniowań wąskimi kreskami i perspektywami podpatrzonymi w komiksach ze stajni 2000AD (Bisley!). Z drugiej strony, ten sam short daje przykład, że artysta jednakowo dobrze radzie sobie w minimalistycznym stylu, gdzie niedokończony kontur, uzupełniony barwną plamą, 'sprzedaje' opowieść o identycznej sile rażenia co bardziej dopieszczone kadry.

Właśnie - kolor. Tu ciężko prześledzić historię paćkań kolorystycznych autora, gdyż większość została przygotowana na potrzeby wydawnictwa. Ale mając za sobą doświadczenie w Empress, Pałka na tej kanwie radzi sobie równie umiejętnie, udanie żonglując tonacjami, by zsynchronizować wartości CMYK z fabułą. Dobrą robotę zrobił w Szramie, w której bladość żółtego słońca dopełnia brutalnej oniryczności historii, a nakładana czerwień wzmacnia postępującą wściekłość u bohaterów. W Moczu w zupie panuje kolorystyczna pstrokacizna, która udanie podbija absurdalność sytuacyjną - w końcu to kolorowy świat, w którym wszyscy się kochają i nie może być mowy o żadnym mroku, prawda? A kolor swetra bohatera w Paranomazji wbija się w umysł na tyle silnie, że nie chce go opuścić...

To nie jest czas na relaks to wydawnictwo dla fanów Maćka Pałki i stanowi dobrą okazję do przeczytania starszych, niedostępnych prac artysty. Miłośnicy nowożytnego polskiego komiksu znajdą z nim poglądową dozę kondycji sceny zinowej na przestrzeni ostatnich 20 lat. Przeciwnicy nowożytnego polskiego komiksu znajdą w nim również potwierdzenie swoich argumentów. 

A najbardziej budująca informacja pojawia się w ostatnim akapicie wstępu - większość twórców występujących w tym zbiorze jest wciąż aktywna zawodowo.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Stan bloga po PFSK'24

Trzeci rok z rzędu pojechałem na Poznański Festiwal Sztuki Komiksowej. Trochę na wariackich papierach. W mieszkaniu bajzel po niedawnym remo...