piątek, 17 grudnia 2021

Succubus (scenariusz: Maciej Jasiński, rysunki: Jacek Przybylski, Madmind Studio, 2021)

 

Succubus to komiks, który można nabyć na steamie jako płatne DLC do tegorocznej gry o tej samej nazwie, stworzonej przez bydgoskie studio Madmind.

Aby zrozumieć fabułę tego 24-stronicowego cyfrowego wydawnictwa trzeba (co zrozumiałe) zagrać w grę, albo trochę pogooglować za fabułą. Wybrałem rozwiązanie drugie. Ogólnie chodzi o to, że tytułowa sukkubka o imieniu Vidija była kiedyś żoną władcy piekieł Nimroda, ale w pewnym momencie została okaleczona przez Baphometa, któremu zamarzyło się zostanie nowym władcą piekieł. Demonica poprzysięga zemstę i przemierza piekło, wyrzynając po drodze armie potworów, które zagradzają jej dojście do niedoszłego zabójcy i wymierzenie sprawiedliwości.

Historia zawarta w komiksie pokazuje jedną z lokacji, w której dochodzi do starcia Vidiji z towarzyszącymi jej najemnikami z hordą potworów Bophometa. Jest to typowa arena, gdzie napuszcza się na siebie dwie strony, dopuszcza wszystkie chwyty a wygrywa ten, kto przeżyje. Nie grając w grę - ciężko mi stwierdzić jak owa opowieść jest mocno zanurzona w lore. Dostajemy szczątkowe informacje na temat misji demonicy oraz poznajemy z imienia i fizys jej towarzyszy. Fabuły tu niewiele - chodzi tylko o arenową nawalankę, która ma wyłonić zwycięzcę. 

Gra, z tego co widzę, jest przeznaczona dla dorosłego gracza. Pełno w niej brutalności i nagości (jak na piekło przystało). Komiks jest... pseudo-brutalny. Znaczy, jest tam sporo scen gore ze zrywaniem skór z twarzy i tryskającą posoką, ale klimat tego komiksu stoi daleko od półki z napisem 'horror', bliżej mu do krwawego heroic-fantasy. Główną bohaterka to taka Red Sonia, tylko że z cyckami na wierzchu; pozostałe postacie łącznie z piekielnymi zastępami kompletnie nie budzą trwogi. Jest fajnych parę projektów monstrów, ale mimo krwi to wciąż wersja 'soft'.

Graficznie to typowy produkcyjniak. Przybylski może i umie rysować, ale chyba dostał mało czasu i często widać jak człowiek poszedł na skróty. Sukkubka poza ogólnym zarysem nie przypomina swojego wirtualnego odpowiednika, ba - na niektórych kadrach rysownikowi zapomniało się dorysować jeden z jej elementów rozpoznawczych, jakim są rogi. Im dalej w komiks, tym kreska bardziej niechlujna, a w kolorowaniu kłują oczy zbyt toporne komputerowe gradienty. 

To rzecz praktycznie dla graczy. Można potraktować komiks jako fabularną reprezentację jednego z poziomów gry: arena -> sieka -> przejście do kolejnego etapu. Szkoda tylko, że - jakby nie patrzeć - indie studio, które powinno z pietyzmem podchodzić do swojego produktu, stworzyło tak nijakie, pozbawione finezji i jakości DLC. Gdyż wszystko w tym komiksie wydaje się być zrobione po kosztach - fabuła, rysunki, kolor. 

I ostatnie spostrzeżenie - żeby kupić za 15 zł ten tytuł, musiałem nabyć grę za 100 zł. Gra mnie nie interesowała, gdyż mój laptop i tak by jej nie udźwignął, więc od razu zrobiłem refund. I po co komiksiarzy zmuszać do takich hocków-klocków? Nie lepiej im umożliwić wygodny zakup gołego komiksu?




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Stan bloga po PFSK'24

Trzeci rok z rzędu pojechałem na Poznański Festiwal Sztuki Komiksowej. Trochę na wariackich papierach. W mieszkaniu bajzel po niedawnym remo...