poniedziałek, 20 grudnia 2021

Norwid 2021 - Antologia komiksów (scenariusz i rysunki: różni artyści, wydawnictwo Dom Literatury w Łodzi, 2021)


Dom Literatury w Łodzi, pod redakcją Marcina Bałczewskiego, od kilku lat sukcesywnie wydaje antologie komiksowe poświęcone znanym Polakom. Wiem o istnieniu co najmniej pięciu; w miarę możliwości powinny wszystkie trafić na bloga. Dziś na tapet idzie świeże wydawnictwo poświęcone Cyprianowi Kamilowi Norwidowi.

Norwid 2021 zawiera prace siedemnastu artystów. Część z nich jest szerzej znana w świecie komiksowym, niektórzy póki co działają na lokalnych poletkach. Co bardzo mi się spodobało w tym zbiorze to brak ściśle narzuconej tematyki - redaktor nie określił czy ich shorty mają dotyczyć jakiś faktów z życia poety, czy też mają być interpretacją wybranego wiersza. I to była dobra decyzja, gdyż to, jak komiksiarze zareagowali na hasło 'Norwid' jest najciekawszym aspektem tego wydawnictwa. 


Ostatni mój sonet (scen. i rys. Krzysztof Gawronkiewicz)

Krzysztof Gawronkiewicz to największa gwiazda antologii. Artysta postanowił stworzyć graficzną interpretację wiersza Ostatni mój sonet. I zrobił interpretację dość przekorną, gdyż za punkt odniesienia do kolejnych kadrów przyjął niektóre słowa wyjęte z wersów. Frazę "chwila będzie oniemiałą" zilustrował 'bezgłośną' głową ryby, "Póki jasność Twych spojrzeń jeszcze dla mnie świeci" ozdobił rysunkiem wypalonej woskowej świecy. I podążając za enigmatycznością wiersza, Gawronkiewicz stworzył dość oniryczno-surrealistyczny ciąg ślicznie narysowanych kadrów. Żeby tak melancholijnie narysować przemijanie, trzeba być artystą z wyższej półki.


Wielokrotnie (scen. i rys. Romek Gajewski)

Romka Gajewskiego znam z autorskiej antologii Kipisz, gdzie dał się poznać jako twórca niepokorny i o głowie pełnej nietuzinkowych pomysłów. Czytając jego wkład do norwidowskiej antologii początkowo stwierdziłem, że chłopak poszedł trochę na łatwiznę tworząc slajdowisko ukazujące wyłącznie przykre momenty z życia poety. Aż dotarłem do puenty. Cóż, ktoś może uznać ją za niesmaczną albo obrazoburczą. Albo przewrotną w swej groteskowości. Gdyż mimo absurdalności użycia słowa 'wyklęty' w takim kontekście, finał nabiera nieoczekiwanego gorzkiego posmaku. A ja kasuję wcześniejsze słowa o pójściu na skróty. 


Ciesz się późny wnuku (scen. i rys. Izabela Miechowicz)

Iza Miechowicz, podobnie jak poprzednik, nakreśliła na kilku stronach skróconą historię życia Norwida, wplatając w kadry fragmenty jego najsłynniejszych wierszy. Jesteśmy świadkami jego narodzin, śmierci ojca, decyzji o emigracji, niespełnionych miłości, niezrozumienia talentu na śmierci w zapomnieniu kończąc. Ku pocieszeniu - ostatni kadr niesie ogromny ładunek pozytywności związany z dziedzictwem pozostawionym przez wieszcza, tym samym podkreślając mocno tytuł shorta. Miechowicz w swojej opowieści nie sili się na oryginalne podejście do tematu, stworzyła ładnie namalowaną laurkę - w kresce i kolorach da się wyczuć inspiracje Sfarem i Blainem. Ogólnie - czegoś w tej historii brakło, by nawiązała się wieź z czytelnikiem.


Ostatnia godzina (scen. i rys. Piotr Bigaj)

Świetna, alegoryczna rzecz. Splatają się w niej dwie płaszczyzny czasowe. Ostatnia godzina życia poety, gdy umiera 23 maja 1883 roku i moment śmierci anonimowego powstańca styczniowego w 1864 roku. Norwid nie mógł wziąć udziału w powstaniu osobiście, jednak tworząc wiersze o tak potężnym ładunku emocjonalnym do kraju jak Moja piosnka, dziś jest stawiany w tym samym rzędzie co walczący o wolność powstańcy. Piort Bigaj przedstawił te dwie różne formy patriotyzmu w sposób przejmujący. Mimo, iż nie dysponuje przyciągającą wzrok kreską, która jest pełna anatomicznych niedoskonałości. Uznanie za oryginalny pomysł!  


Irlandka (scen. i rys. Marcin Burbo)

W książce Czarne Kwiaty. Białe Kwiaty Norwid zapisał wspomnienie o 'podobno Irlandce', którą spotkał w 1853 roku na pokładzie statku Margaret Evans płynącego do Nowego Jorku. Marcin Burbo stworzył autorską wizję owego spotkania. Całkiem intrygującą. Poznajemy Norwida jako człowieka, który nawet podczas normalnego dnia patrzył na świat mocno rozpoetyzowany i o specyficznej manierze mówienia. Nie znam książki, więc nie wiem jak owo spotkanie opisał poeta, ale Burbo kreatywnie podszedł do tego wydarzenia, zaskakując uroczym niedopowiedzeniem. Tak, słowo urocze tu pasuje, choć wymowa epizodu jest zgoła zupełnie inna. Dużo dobrego mogę powiedzieć o stronie graficznej - to ładna, elegancka kreska, o frankofońskim historycznym sznycie. Kolor w tej opowieści ma duże znaczenie! Nie mam praktycznie żadnych uwag i bardzo doceniam pomysł twórczego rozwinięcia drobnego fragmentu dorobku wieszcza. 


Norwidian (scen. i rys. Mateusz Kurczoba)

To nie jest najlepiej narysowana praca w tym zbiorze. Statyczna, przegadana, z dobrze narysowanymi głowami i twarzami, podczas gdy reszta sylwetek kłuje w oczy swą topornością. Ale porusza ciekawy temat, jak doszło do pośmiertnej rehabilitacji twórczości Norwida. To opowieść o Zenonie Przesmyckim, młodopolskim poecie i krytyku, który zafascynował się przypadkową lekturą norwidowskich Poezyj i który w późniejszych latach wydał większość jego dzieł. I nawet jeśli Norwidian nie jest zajmującą lekturą (scenariusz razi nieporadną siermiężnością), to historia o tym kto i jak doprowadził do 'drugiego życia' dzieł wieszcza jest nie mniej absorbująca niż fakty z życia CKM-a. 


Po paryskim chodząc bruku (scen. i rys. Grzegorz Weigt)

Ten epizod chyba najbardziej nagina konwencję. Kreśli sytuację w której Norwid przedstawia swoje grafiki edytorowi Janowi Wilczyńskiemu i rysownikowi Arturowi Bartelsowi. Z biografii wiemy, że owe ryciny nie przypadły do gustu wydawcy, natomiast tu Weigt pokazuje nam dlaczego. Suspens jest... przewrotny i humorystyczny. Znany z Ars Gratia Artis Weigt proponuje nam kolejny skrawek swego specyficznego dowcipu. Choć pewnie nie wszystkim może przypaść do gustu.


Rozterki rozbitka (scen.: Grzegor Janusz, rys.: Tomasz Niewiadomski)

Przyznam się, że nie rozumiem pomysłu na ten epizod. Nie mam pojęcia jaki ma to związek z Norwidem. Czy Rozterki rozbitka to jego jakiś mniej znany wiersz? Bohaterem jest Agenor Zwid, który rozbił się na bezludnej wyspie. Jego imię i nazwisko wydaje się być anagramem nazwiska Norwid i... tyle. Tak czy siak - Grzegorz Janusz przestawia tu naszego rozbitka w mocno filozoficznej sytuacji kiedy trzeba wybrać między sztuką a praktyką. Czy tak scenarzysta postrzega Norwida? Być może. Rozterki rozbitka można umieścić w dowolnej antologii, gdyż bronią się pomysłem i otwartym zakończeniem; kwestia związku z tym wydawnictwem pozostaje dla mnie zagadką.


Zagadka od Norwida (scen. i rys. Iwona Jatowczyc)

Krótka, jednostronicowa interpretacja równie krótkiego wiersza jakim jest Zagadka. Interpretacja lekko surrealistyczna i lekko kubistyczna ale ogólnie to ciekawostka, którą szybko się zapomina.


Daj mi (scen. i rys. Fujcik)

Kolejna interpretacja wiersza, tym razem Daj mi wstążkę błękitną. Interpretacja oniryczna i nie podsuwająca gotowych odpowiedzi. Najpierw myślałem, że to erotyk - teraz studiując mocniej ostatni kadr wydaje mi się, że to monolog seryjnego mordercy. Bardzo ładnie narysowany epizod do prywatnej interpretacji - propsuję mocno!


Fraszka (scen.: Andrzej Włudecki, rys.: Zvyrke)

Takie interpretacje lubię. Andrzej Włudecki pokazał, że Fraszka Norwida nic nie straciła ze swojej aktualności a nawet we współczesnych czasach wybrzmiewa jeszcze dobitniej. A Zvyrke narysowała to w swoim pozbawionym finezji brutalizmie. Dzięki czemu pokazała jak bardzo słowa potrafią ranić. Mocna, dobra rzecz.


Quidam IX (scen.: Andrzej Włudecki, rys.: Wojtek WU Zieliński)

Interpretacja fragmentu wiersza Quidam XI (nie wiem czemu short zatytułowano Quidam IX). Włudecki znów przerzucił swoją interpretację do współczesności, w której czytanie książek wydaje się być w zaniku. A Wojtek Zieliński narysował ową interpretację za pomocą staroświeckich kredek świecowych. Epizod uroczy, ale nic więcej.


Bema pamięci (scen. i rys. Wojtek WU Zieliński)

Chyba wiersz Bema pamięci nie byłby tak sławny, gdyby nie jego wykonanie przez Czesława Niemena. W tej historii Wojtek Zieliński pokazuje nam moment rejestracji owego utworu w studio. Fajny patent na okołonorwidowską nowelkę, szkoda tylko że zabrakło pomysłu na najważniejszy kar tej opowieści. W poprzednich epizodach Zieliński pokazał swą artystyczną wyobraźnię, ta odsłona ma kilka świetnych kadrów, ale w tym jednym zabrakło pary. Szkoda.


Marionetki - interpretacja (scen.: Marcin Bielkuński, Jadwiga Janowska, rys.: Marcin Bielkuński)

Bardzo dziwna interpretacja wiersza Marionetki. Nawet nie jestem pewien, czy to w ogóle o ten wiersz chodzi. To sześć scen, w których chyba zawarto pewne alegorie związane z życiem Norwida. W dwóch pierwszych jest przedstawiony jako biblijny Dawid, który musi zmierzyć się z dinozaurowatym Goliatem, w innej płacze nad rozbiorem Polski, w jeszcze innej lokuje uczucia w wypranym z uczuć manekinie. Ale nie będę udawał, że rozumiem zamysł stojący za tym epizodem i znam klucz do jego właściwego odczytania. Nie znam i nie rozumiem.


Moja piosnka (scen. i rys. Agnieszka Sowała-Kozłowska)

Najlepsza praca! Smutna, przygnębiająca, skłaniająca do myślenia. Autorka w dobitny sposób pokazała ile w XX-wiecznej Polsce zostało z kraju, gdzie kruszynę chleba podnoszą z ziemi przez uszanowanie. Współcześni patrioci, gdyby dowiedzieli się o istnieniu tej publikacji pewnie zaczęliby palić egzemplarze...


W albumie (scen. i rys. Agnieszka Kruszyńska)

Interpretacja wiersza W albumie. Zwraca uwagę rachityczno-minimalistyczny styl Agnieszki Kruszyńskiej. Który do mnie zupełnie nie przemawia i nawet nie chce mi się głowić nad próbą odczytania zamysłu artystki. Na pierwszy rzut oka to narysowane losowo wybrane rzeczowniki z wersów utworu. To samo zrobił wcześniej Gawronkiewicz ale przepaść między tymi pracami jest ogromna.


Tajemnicze życie Norwida (scen. i rys. Wiktoria Rydz)

Na sam koniec dostajemy jeszcze jeden skrót życia Norwida. Skrót jak skrót, nic nowego w tej kwestii Wiktoria Rydz nie dopowiedziała, ale narysowała go dość ciekawym, prymitywnym stylem o zawężonej i chłodnej palecie kolorów. Trochę przypomina szkice, trochę dzieła twórców ludowych, trochę niewyrobioną rękę młodej dziewczyny - ale jest w tym stylu dziwny magnetyzm, który powoduje, że oko dłużej zatrzymuje się na kadrach.


Ufff... ugooglowałem się sporo w biografii poety i jego wierszach by zrozumieć część prac umieszczonych w tej antologii. To na pewno dobrze spędzony czas, który ponownie przybliżył mnie do twórczości Norwida. Ostatnie tak bliższe obcowanie miałem dawno, w liceum. A tę antologię polecam. Może niekoniecznie wszystkie historie, ale zdecydowana większość nosi znamiona dobrego przygotowania się do tematu. A że to publikacja darmowa, to można napisać maila do Domu Literatury w Łodzi, który za zwrot kosztów przesyłki powinien wysłać egzemplarz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

[Zbiórka] Duża radość

Pawła Jarońskiego można nie kojarzyć (w co niekoniecznie wierzę), ale na pewno każdy się spotkał choć raz z webkomiksowymi paskami publikowa...