Tematem 32 numeru Zeszytów Komiksowych jest szeroko pojęta tematyka wydawnictw zinowych. A ponieważ mam w sobie na tyle pokory, więc jako zwykły blogger nie podejmę się recenzowania artykułów noszących wiele cech publikacji naukowych. Na szczęście w tym tomie umieszczono kilka krótkich komiksowych historii, w tym co najmniej dwie, które mogą przyprawić o palpitacje serca komplecistów. I o nich będzie dzisiejszy wpis.
Bartłomiej Nahajski: Chaos i entropia.
Bartłomiej Nahajski to człowiek, który tworzy humorystyczne internetowe paski pod nazwą Chaos i entropia. Jego kreska ma wiele wspólnego z pracami Dema czy Jana Mazura. A taki minimalistyczny styl idealnie nadaje się do tworzenia absurdalnych sytuacji z pure nonsensowym humorem. W jednostronicowym komiksie, który podesłał do ZK pokazuje sytuację, którą bywalcy festiwalowi pewnie dobrze znają. Oto młody, nieznany artysta za 10 zł chce sprzedać swoje niszowe dzieło. Więc opatruje go chwytliwym tytułem. A puenta jest... absurdalno-zabawna. Można by rzec - śmiechłem! Ironii dodaje fakt, że gdy piszę ten tekst właśnie pocztą do mnie idzie zin Chaosu i Entropii kupiony za 10 zł w wysyłką. Aż się boję otworzyć:)
Tomasz Niewiadomski: Złom i neurony.
Klasyczny pomysł klasycznej inwersji. Mamy rodzinę robotów: tatę, mamę i dzieciaków. Roboty wykonują dokładnie te same czynności co ludzie, tylko przemielone przez pozytrynowy punkt widzenia. Dzieci grają punka, rodzice opierniczają ich, że czytają komiksy o ludziach. Sama dwustronicowa historia nie niesie ze sobą specjalnej puenty, stanowi za to hołd dla polskiej kultury zinowej, gdzie numery składało się ręcznie za pomocą kleju i nożyczek. Niewiadomski wyobraził sobie, jakby to wyglądało gdyby roboty ręcznie składały bity i bajty. I to narysował w swoim rozpoznawalnym stylu. Ciekawostka/głupotka ale fajna.
Tomasz Chlewiński - scen., Paweł Trejnis - rys.: Przypadki pana Cypriana
To dwa jednostronicowe shorty z dłuższego cyklu 52 przypadki pana Cypriana. I po tych dwóch odsłonach ów cykl jawi się jako interesująca obyczajówka z puentą. W pierwszej historii tytułowy pan Cyprian podczas jazdy na rowerze dochodzi do pewnego lekko-gorzkiego wniosku, w drugiej rozmyślając o reinkarnacji w dość zaskakujący sposób argumentuje, czemu chciałby powrócić w postaci psa. Nie są to specjalnie odkrywcze opowieści, ale daleko im do banału. A styl rysowania Pawła Trejnisa jest bardzo elegancji i zgrabnie rezonuje z dżentelmeńską aparycją głównego bohatera. Aż się chce poszukać więcej przypadków owego pana.
Grzegorz Wawrzyńczak: Zin City
Grzegorz Wawrzyńczak to jeden z tegorocznych debiutantów, który ciekawie rokuje na przyszłość. Stworzył Sen Jaguara, komiks będący autorską wizję książek Tony'ego Halika. Antoni jest także bohaterem tej opowieści. Zastajemy go w niewesołej sytuacji, w której będąc przywiązanym do krzesła jest przesłuchiwany przez grupę zbirów obojga płci (nazwa Zin City nie bez kozery kojarz się z Sin City). Gdyż dopuścił się rzeczy karygodnej w oczach wszelakiej masy typów spod ciemnej gwiazdy - narysował, namalował i oddał za darmo swój komiks. A Wawrzeńczak ani myśli rezygnować ze swego uwielbienia do undergroundu - dalej rysuje brzydko, nerwowo i lekko chaotycznie. Pokolenia współczesnym komiksiarzy wychowały się na takiej smolistej kresce i Grzegorz jest jej łebskim kontynuatorem. Ba, nawet redaktorzy ZK zaserwowali mu literówkę w nazwisku ;)
Dominik Szcześniak - scen., Marcin Rustecki - rys.: Łącznik
Fani tej serii mają przechlapane. Część pierwsza wyszła w dużym formacie, na ładnym papierze i z dobrymi kolorami. Część druga już w formacie poznańskiego darmowego zina z wypranymi kolorami, na kiepskim offsecie. Omawiana część trzecia ukazała się już w lepszym rozmiarze, ale na podobnym papierze co Ucięte myśli, za to tylko w czerni i bieli. I co teraz czują kompleciści, którzy chcą całość postawić na półce? Pierwotny wydawca musi coś z tym koniecznie zrobić.
A Łącznik jest bezpośrednią kontynuacją zeszytu drugiego. Dorgulf, Enzo i Barf wciąż wędrują szukając lekarstwa na repeciozę tego ostatniego. Co ważne - tym razem dostaniemy parę odpowiedzi oraz niezbite dowody, że komiksy sygnowane nazwą Zakład Komiksu tworzą jedno większe uniwersum. To odcinek, który jeszcze bardziej umocnił mnie w przekonaniu, jak dobra to historia. A kolejny cliffanger tylko wzmógł apetyt na więcej. Mam nadzieję, że dam radę namierzyć gdzie i kiedy zostanie opublikowany kolejny odcinek i w jakiej formie.
Anna Krztoń: Lepiej wcześniej niż/Tylko polepszam
Dwie jednostronicowe historyjki Anny. Każda w stylu Weź się w garść. Krztoń od lat orbituje wokół obyczajówek związanych z autoanalizą młodej, nie do końca przystosowanej do świata osoby. I jak zawsze ma coś ciekawego do przekazania w raczej bezpośredni sposób. Z tych dwóch opowiastek podoba mi się bardziej Tylko polepszam, gdyż sposób myślenia autorki zaskoczył mnie swoją nieszablonowością.
Piotr Szulc - scen., Jakub Babczyński - rys.: Nagroda
Kolejna opowieść ze świata Szyszek!!! I - jak każda wcześniejsza - mimo, że nie powiązana fabularnie z pozostałymi, to przynosi bardzo ważne informacje rozszerzające mitologię świata! Nagroda opowiada o Janku, strażniku Szyszek, który za dobrze wykonywaną pracę doznał zaszczytu poznania jednego z sekretów znajdującego się w Piwnicy Tajemnic. Jakaż to tajemnica? Cóż, Piotr Szulc jest gwarantem odpowiedzi niespodziewanych. A Babczyński wcale nie poszedł na łatwiznę rysując komiks dla "osób trzecich" i machnął kadry, które z powodzeniem można postawić obok dotychczasowych tytułów. Mam tylko nadzieję, że miłośnicy tego uniwersum wiedzą doskonale o istnieniu Nagrody i jak ją zdobyć!
Daniel Grabowski - scen., Wojciech Ciesielski - rys.: Opowieści zza grobu
Kolejne dwie jednostronicowe historie. Bohaterem jest pewien elegancki grabarz, mocno wychudzony i ubrany w staroświecki frak i cylinder. Aparycją trochę przypomina wampira ale raczej to tylko mocno ekscentryczny człowiek. Trochę skojarzenia, głównie ze względu na profesję, idą ku postaci z komiksów Tadeusza Baranowskiego , ale jednak to inna postać, świat i zasady. Jedna opowieść jest dość oniryczno-surrealistyczna, druga oparta na czarnym humorze. Choć muszę przyznać, że grabarz Józef od Śmiechosława po dwóch stronach dał się polubić bardziej. Aczkolwiek kreska Ciesielskiego bardzo pasuje do takiej formy lekko upiornych opowieści i gdyby dać autorom więcej miejsca antenowego, mogłyby wyjść ciekawe rzeczy.
vanitachi: Może
Publicystykę dotyczącą mangi okraszono historią narysowaną w tym stylu. To pełna humoru opowieść o problemach dotykających młodych twórców mang w Polsce. A vanitachi dysponuje niezłą dynamiczną kreską i świetną mangową ekpresją. Dzięki temu Może zawiera w sobie całkiem fajny ładunek obyczajowy z umiejętnie dobranym humorem sytuacyjnym. Znalazło się nawet trochę miejsca na moralitet. Podoba mi się, że mimo iż 'sceny z życia polskiej mangaki' cechują się młodzieńczą, przerysowaną brawurą, to jednak miejscami twórczyni potrafi być bardzo bezpośrednia w nazywaniu rzeczy po imieniu. Dobre to.
Krzysztof T. Dąbrowski - scen., Anna Helena Szymborska - rys.: Pasożyt
Ta dwustronicowa opowieść mogłaby być przewrotnym post scriptum do Archiwum ekspansji. Anna Helena Szymborska ma całkiem podobny styl rysowania do autora Fastnachtspiela, a Krzysztof T. Dąbrowski wymyślił historię SF, która nie pokazuje ludzi w dobrym świetle. Nie ma co więcej pisać. Warto to przeczytać tuż po lekturze komiksu Marka Turka.
Podsumowania nie będzie. Mam tylko szczerą nadzieję, że części cyklów jeszcze ukażą się w formacie bardziej kompatybilnym w pozostałymi tytułami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz