poniedziałek, 31 października 2022

The Nightmare (scenariusz i rysunki: Mira "Sonne" Morawska, wydawnictwo własne, 2022)


Rok temu świętowałem Halloween z horrorem Miry The Sacrifice. Czemu więc dzisiejszy wpis nie poświęcić nowej produkcji gdańskiej artystki?

Koszmar wyszedł w takim samym formacie co The Sacrifice - kwadratowa książeczka o grubych kartkach, z kadrami umieszczonymi na czarnym tle. Sonne zastosowała podobną technikę rysowania co w poprzednim dziele - miks stylu malarskiego, mangowego i graficznych przeróbek fotorealistycznych zdjęć. I wróciła do kładzenia koloru w charakterystyczny, millerowski sposób: to w większości czarno-biały komiks, z kolorem jako akcentem budującym nastrój. Ale to nie jest ciąg dalszy Poświęcenia. To niezależna historia z nowymi bohaterami. Choć kto wie - może w głowie Morawskiej rodzi się pomysł na jakieś expanded universe? Gdyż oba komiksy mają kilka cech wspólnych!

A historia opowiada o pewnym mężczyźnie, który nie może sobie poradzić z życiową traumą. 10 lat temu zaginął bez słuchu jego syn, a mimo upływu czasu bohater cały czas szuka pomocy u psychologa. Chwilę później poznajemy pewną dziewczynę, która zakrada się do jego domu, by ukraść jakiekolwiek przedmioty warte spieniężenia, by spłacić wiszący nad nią dług. Łatwo zgadnąć, przygoda kobiety dość szybko zmienia się w koszmar.

Nie będę ściemniał - nie zrozumiałem zakończenia :) Wiem, co się wydarzyło w domu, ale nie wiem po co. Próbuję połączyć fabułę z zagadką zniknięcia chłopca, ale puzzle się nie układają. Nawet nie mam pojęcia czemu bohater opowieści chodził na terapie. Mam parę zgrabnych teorii próbujące łączyć elementy układanki, ale wypisanie ich byłoby spoilerowe, choć cały mam wrażenie, że brakuje mi danych, by znaleźć klucz do rozszyfrowania opowieści.

Pomijając enigmatyczność fabularną, kolejny raz stwierdzam, że Mira umie straszyć. Dziewczyna lubi lata 80-te ubiegłego wieku i kolejny raz kreśli obraz "punks". Bohaterka jest typową ejtisową punkówą z dawnych horrorów klasy B, z kolorowymi włosami i grubo ciosanym charakterem - wulgarnym i prostackim. Dość wspomnieć, że podczas kradzieży znajduje wino, które koniecznie musi skosztować. Gdyż na rauszu lepiej się kradnie! Ale na drugim biegunie mamy elementy mangopodobne. Główny bohater jest świetnie zaprojektowany - czerwone włosy, kanciasty podbródek i ogólne wychudzenie sprawiają, że jest coś w jego spojrzeniu, co wywołuje niepokój. 

The Nightmare to brutalny komiks. Finałowa scena, gdy zaczyna tryskać krew, zajmuje sporo stron, by jak najmocniej uderzyć w czuły żołądek czytelnika. I mimo, iż można byłoby ją skrócić bez uszczerbku dla fabuły, to pokazuje, jak Mira dobrze rozumie narrację horrorową i udanie rozkłada akcenty. Fabularnie Koszmar nie umywa się do Komornika Dusz, ale też nie o to chodzi w tym wydawnictwie. To z gruntu prosta opowieść grozy dla miłośników body-horroru. To, że nie łapię zakończenia, niekoniecznie oznacza, że jest one zagmatwane. Prawdopodobnie odpowiedzi szukałem nie tam, gdzie trzeba. A komiks Sonne umieściła w wersji cyfrowej na webkomiksach.



5 komentarzy:

  1. Dzięki wielkie za recenzję! Przyznaję, że zakończenie specjalnie zostawiłam częściowo niedopowiedziane, po to, żeby czytelnik sam sobie uzupełnił historię - taki mały eksperyment, na który mogłam sobie pozwolić w tak krótkiej historii :D

    OdpowiedzUsuń
  2. "Nie będę ściemniał - nie zrozumiałem zakończenia :) Wiem, co się wydarzyło w domu, ale nie wiem po co. Próbuję połączyć fabułę z zagadką zniknięcia chłopca, ale puzzle się nie układają."

    Jak dla mnie to oczywiste - chłopiec "zniknął" a w domu pojawiła się "córeczka" skuta łańcuchem. Tatuś przebrał synka za dziewczynkę i trzyma go jak ten Fritzl, uwięzionego. Jego traumą jest coś innego, ale na pewno nie rzekome zaginięcie syna :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kombinowałem w inną stronę. Że facet miał dwójkę dzieci, ale szczególnego fioła na córkę. I kiedy jej brat jakoś ją skrzywdził w dziecięcych zabawach, to tatuś nauczył go moresu. I tak już mu zostało, że nie dał córki skrzywdzić:) Ale brakło mi do mojej teorii jakiegoś kadru, że było dwoje dzieciaków!

      Usuń
    2. Bo nie było dwójki dzieci. Nigdzie nie ma o tym mowy. Tak jak nie ma słowa o córce.
      Na ostatnich kadrach widać scianę ze zdjęciami: ojciec z wesołym synkiem, a na kolejnym już ze smutną córeczką na łąńcuchu - twarz prawie taka sama - dla mnie to oczywiste, że to przebrany chłopiec.
      Zniknięcie synka zostało sfingowane. Bingo.

      Usuń
    3. Właśnie przeczytałem i widzę to dokładnie tak samo.

      Usuń

Stan bloga po PFSK'24

Trzeci rok z rzędu pojechałem na Poznański Festiwal Sztuki Komiksowej. Trochę na wariackich papierach. W mieszkaniu bajzel po niedawnym remo...