środa, 23 lutego 2022

Dwa gwoździe #2 (scenariusz i rysunki: Ottoich, wydawnictwo: Rebel, 2021)

Jak pamiętamy z tomu pierwszego, Błotnik często wyrażał niezadowolenie z sytuacji panującej w Piekle. Teraz mamy okazję do niego zajrzeć!

Drugi zeszyt schizoidalnej serii Ottoicha, podobnie jak pierwszy, przynosi dwie opowieści. I już na dzień dobry jesteśmy wrzuceni do piekielnych czeluści. A Piekło w wizji Ottoicha jest ciekawym konglomeratem chrześcijańskiego inferna i współczesnych osiągnięć cywilizacyjnych. Po jego powierzchni jak dawniej chodzą cierpiące dusze, mające wytatuowane na piersiach datę zgonu i poganiane przez włochate biesy z pejczami. Przestrzeń wypełniają potępieńcze ryki a samo miejsce mocno przypomina rakowaciejącą tkankę. Ale siedziba szatana posiada również nowoczesne rozwiązania. Słudzy Lucyfera zamieszkują przeszklone dormitoria a w ścianach zamontowane są ekrany transmitujące obrazy z innych części piekielnych czeluści. Co nie powinno dziwić - w końcu do piekła od czasu do czasu zdarzają się trafiać dusze wybitnych umysłów. Takich jak Thomas Edison.

Epizod Telefon do piekła jest udany z dwóch powodów. Pokazuje, że nieszablonowe umysły takimi pozostają nawet po śmierci. Rekurencja, którą stworzył Edison, jest genialna w swojej przebiegłości i w twórczy sposób rezonuje z rzeczywistymi badaniami naukowca nad kontaktem z zaświatami. Obok tego autor przeplata drugi wątek, bardzo ważny do worldbuldingu. Poznajemy samego władcę piekieł a intryga snuta przez Błotnika nabiera rumieńców. Co prawda nie do końca jestem kontent, w którą stronę skręcił charakter Leszego, ale też zgaduję, że w dalszych częściach na jaw wyjdą kolejne kawałki puzzli, które dadzą jeszcze szerszy pogląd na panującą sytuację.   

Opowieść numer dwa, Matka Wilków, dobitnie pokazuje, że świat wykreowany przez Ottoicha nosi w sobie potężny ładunek groteski, dzięki której należy się spodziewać niespodziewanego. Poznajemy w nim... Matkę Boską. O wizerunku zgoła odmiennym od tego zakorzenionego w powszechnej świadomości. Autor bardzo dobrze sobie z tego zdaje sprawę i stosuje sprytny wytrych łączący owe nieprzystające do siebie wyobrażenia. Choć ponownie pozwala sobie na pewną dozę enigmatyczności, zapewne trzymając pomysły na dalsze odsłony. W końcu mamy okazję zobaczyć przedstawiciela drugiej strony, archanioła Gabriela, który ma dość jasno sprecyzowane plany co do dalszych losów piekła.

Po zeszycie pierwszym można było jeszcze czuć się lekko oszołomionym, próbując Dwa gwoździe wepchnąć w jakieś konkretne ramy gatunkowe. Teraz obraz jest bardziej klarowny - to groteskowa i surrealistyczna opowieść nicująca różne mitologie na wylot i nieśmiało próbująca kreować własne. Pełna humoru, absurdalnych sytuacji i jeszcze dziwniejszych indywiduów. Co idealnie uwypukla strona graficzna. Ottoich jeszcze mocniej podkręca wichrowatość swojego świata - tworzy brzydkie postaci, napełnia je nieforemnymi, groteskowymi kształtami i wrzuca w środowisko będące koszmarem euklidesowej geometrii. A dodatkowo chlaszcze czytelnika kolorami: płaskimi, ostrymi, psychodelizującymi. Jakby z nami igrał. To także twoje piekło, persono po drugiej stronie papieru - zdaje się przekazywać podprogowo. Niech komiks zniszczy twoje poczucie estetyki, niech przekłuje płaszcz komfortu psychicznego i zmiażdży undergroundowym turpizmem. W nagrodę możesz jedynie otrzymać opowieść, w której... nie sposób przewidzieć ciągu dalszego.

Dwa gwoździe to zdecydowanie nie komiks dla każdego. Potrafi odepchnąć delirycznym artyzmem. Ale jest też w stanie namagnesować gałki oczne tak, że te będą miały problemy z oderwaniem się od czytania i przewrócenia kolejnej strony. Fabularnie do rezolutne weird-fantasy, napisane przez arcyciekawą osobowość (polecam zapis live'a), która poupychała w dymki o wiele więcej intrygujących inspiracji, niż to wynika z nieuważnej lektury. Jak tylko chciałbym się dowiedzieć, o co chodzi z tytułowymi dwoma gwoździami. Czy to są zwykłe dwójki opowieści, które niczym gwoździe łączą deski większej konstrukcji, czy za tytułem stoi coś więcej?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Stan bloga po PFSK'24

Trzeci rok z rzędu pojechałem na Poznański Festiwal Sztuki Komiksowej. Trochę na wariackich papierach. W mieszkaniu bajzel po niedawnym remo...