niedziela, 9 marca 2025

Zardzewiały tankowiec (scenariusz i rysunki: Ottoich, wydawnictwo Best Comics, 2025)

Nie igra się z Absolutem!

Mam problem. Jestem w tej (nie)fajnej pozycji, że przeczytałem już najnowsze dzieło autora 827. Tydzień temu dostałem od Ottoicha tłuściutki, ponad 250 stronicowy pdf. Ale z drugiej strony pisząc tekst o komiksie, który właśnie trafia na półki księgarskie, muszę bardziej uważać, by nie zdradzić za wiele z fabuły. Co jest trudne, gdyż o Zardzewiałym tankowcu można pisać długo i ciekawie, jednak wiązałoby się to z podaniem zbyt dużej ilości spoilerów. Sprawy nie ułatwia fakt, że to tytuł wymagający skupienia i powtórnej lektury, by móc dokładnie ułożyć sobie w głowie wszystkie elementy zaprezentowanej meta-układanki.  

Żyjąc/egzystując/starzejąc się, codziennie obserwujemy otaczającą nas rzeczywistość. Z każdym rokiem wydaje się, że coraz bardziej ją rozumiemy. Choć pewnym momencie dochodzi do przebodźcowania i podświadomie czujemy, że coś nam umyka a cały medialny szum jedynie przykrywa prawdziwy stan rzeczy. Wówczas zastanawiamy się, czy wszechświat nie jest jedną wielką symulacją - w efekcie czego niektórzy zagłębiają się w świat teorii spiskowych, szukając potwierdzeń, że społeczeństwa są oszukiwane na potęgę a część ucieka w ezoterykę, szukając trzeciego oka zdolnego przebić wzrokiem zasłonę oddzielającą ludzką ułudę od prawdy. 

Ottoich w swym najnowszym tytule podejmuje podobną kwestię nadgryzając temat z naukowo-erudycyjnym podejściem. Do skonstruowania fabuły zaprzągł mistyczno-gnostyczne teorie "ułomnego boga" oraz współczesne koncepcje Dawida Hoffmana, profesora psychologii poznawczej, twórcy idei "świadomości jako podstawy". Nie szkodzi, że te hasła mogą nic nie mówić. Autor w posłowiu wyłuszcza wszystko, co trzeba wiedzieć na ten temat. Zalecam ów tekst przeczytać tam, gdzie został umieszczony - na końcu. Następnie, będąc uzbrojonym w tę wiedzę, wypada zacząć ponowną lekturę, tym razem skupiając się na filozoficznych aspektach komiksu.  

A więc Zardzewiały tankowiec, w wielkim skrócie, jest opowieścią o pewnej grupie osób próbującej znaleźć sposób by sięgnąć do tej mitycznej Prawdziwej Rzeczywistości. Już czytałem w pierwszych recenzjach, że fabuła ma dużo wspólnego z dziełami Lyncha, Afforonsky'ego czy Philipa K. Dicka (dorzuciłbym od siebie Nolana). Tak, to wszystko prawda - Ottoich dość szybko wtłacza w historię metafizyczną zagadkę, udanie podtrzymując zainteresowanie czytelnika. Robi to na tyle umiejętnie, że mimo nielinearnej fabuły, nie pozwala mu się zgubić. A utonąć jest łatwo - autor już od pierwszych stron operuje niedopowiedzeniami, które wydają się nawarstwiać. Na szczęście, twórca zadbał o odpowiednio dużo miejsca, by wszystko zdążyło należycie wybrzmieć.

Ottoich nie spieszy się snując swoja opowieść. Zardzewiały tankowiec nie stawia na akcję; korzysta głównie ze sprawdzonych wzorców rządzących thrillerami. Czytając komiks, ma się wrażenie ciężaru na plecach, nieustannego uczucia, że tajemnica, mimo iż skryta cały czas w cieniu, to jej rozwiązanie jest tuż obok, na wyciągnięcie ręki. Artysta umiejętnie dozuje napięcie. Już sam fakt, że stosunkowo późno ujawnia kto jest pierwszoplanowym bohaterem, pokazuje, jak sprytnie autor żongluje motywami fabularnymi. Innym ciekawym chwytem są całostronicowe rysunki mistycznego oka z pojedynczym wyrazem na dole. Wydawać by się mogło, że to graficzne podziały na rozdziały, jednak im dalej w las, zaczyna się rozumieć, że to specyficzny kod dopełniający historię. Niespecjalnie skomplikowany szyfr, gdyż zamysłem Ottoicha nie jest trzymanie wszystkiego w tajemnicy do samego końca - zdecydowanie woli oferować czytelnikowi coś 'extra' na całej długości komiksu. Podobnie ma się ze wskazaniem momentu, w którym robi się jasne, że mamy do czynienia z kilkoma liniami czasowymi. Czytający domyśla się tego dużo wcześniej - ale znów, nie chodzi tu o zaskoczenie zwrotem akcji a o pokazanie w naturalny sposób konsekwencji biegu wydarzeń.

I tu warto podkreślić umiejętności scenopisarskie Ottoicha, jak w elegancki sposób odsłania kolejne elementy układanki. Często robi to przy okazji, niejako mimochodem. Znamienitym przykładem jest ujawnienia ważnego faktu związanego z żoną Antoniego. Wychodzi on na jaw przy rozmowie, której tematem jest zupełnie inna kwestia. Równie udanie splata wątki zmierzając do psychodelicznego końca - wyjaśnia co trzeba, w odpowiedniej proporcji dokłada metafizyczny klej utrzymujący w ryzach fabularny szkielet i zamyka drzwi tankowca wieloznacznym epilogiem. Komiks czyta się z przyjemnością - ma odpowiednie tempo, unika fabularnych skrótów a dobrze napisane postacie otrzymują dalekie od banału dialogi.

Graficznie Ottoich również robi postępy. Należy zapomnieć o płaskich, cyfrowych kolorach, które panoszyły się w Dwóch gwoździach. Artysta "odkrył" flamastry oraz akwarele i to one rządzą na kadrach. Dzięki temu nadają dziełu przyjemnego, chropowatego wydźwięku. Pokuszę się o humorystyczne stwierdzenie, że w tym komiksie wszystkie tekstury mają posmak rdzy - są nieregularne, szorstkie, jakby wykreowana rzeczywistość ulegała erozji. Ale autor ma jeszcze jednego asa w rękawie. Zmysł do projektowania kadrów. Ottoich umie rysować martwą naturę, żywą naturę, zagracone wnętrza i pustawe przestrzenie. Jest w jego kresce coś impresjonistycznego i jednocześnie coś afirmującego drobne przedmioty. Warto zwrócić uwagę jakie bibeloty twórca umieścił kreśląc wnętrze kawiarenki, podjazdu pod garaż czy gabinetu terapeutycznego. Można powiedzieć, że autor opowiada obrazem w sposób filmowy - bez problemu można sobie wyobrazić komiks jako zestaw gotowych storyboardów.

Zardzewiały tankowiec ma zadatki na "ważny komiks" a Ottoich dzięki niemu umacnia swoją pozycję rasowego storytellera z niebanalną wyobraźnią, równie arcyciekawymi inspiracjami i swobodą w operowaniu komiksową poetyką.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kacper i spółka #2: Zagajnik przejścia (scenariusz i rysunki: Adam Święcki, Kultura Gniewu, 2024)

Uroczysko Szyszymory było świetnym, nieco staromodnym tytułem, przeznaczonym zarówno dla młodego czytelnika jak i starszego, wychowanego na...