Niespecjalnie byłem przekonany, gdy wystartowała zbiórka na powstanie i druk tego komiksu. Za to po lekturze poczułem się trochę, jak ten chłopak na okładce - spokojny i wewnętrznie zadowolony.
Mimo, iż początek opisu był niczego sobie "Gdzieś na olsztyńskim blokowisku, w czasie 'pandemii samotności', pewien bardzo samotny nastolatek, postanawia przerwać pasmo niekończących się problemów uciekając z domu" to później już wyłącznie red flagi. "To jest też opowieść o podróży w głąb lasu i w głąb siebie - poprzez krainę mitów i legend warmińskiej ziemi." "Komiks narysowałem dzięki wsparciu stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego." Czyli można było się spodziewać, że fabuła będzie pretekstowa, po to, by pokazać walory turystyczne Warmii. A jednak Gach zagrał mi na oczekiwaniach i stworzył całkiem udaną współczesną interpretację tradycyjnej warmińskiej baśni o zaklętej żabce.
Piętnastoletni Janek postanawia uciec z domu. Powodów jest mnóstwo - pandemia, patologiczna rodzina, problemy w szkole oraz kompleksy. Nawiązuje kontakt z jakoś dziewczyną przez social-media. Ta namawia go na giganta - wsiądź w pociąg, odbiorę cię na miejscu, zaczniesz nowe życie. Janek wsiada, ale po paru kilometrach wyrzuca go z pociągu konduktor za brak biletu. Pozbawiony możliwości powrotu chłopak włóczy się po lesie aż znajduje samotną chatę z dość specyficzną gospodynią. Zagrodą zarządza... gadająca po kaszubsku żaba. Ta proponuje mu nietypową ofertę - Janek może pozostać u niej na służbie w zamian za wikt i opierunek.
Ciągu dalszego można się domyśleć, to w końcu baśń, podobna do baśni braci Grimm i pochodnych. Ale Jarosław splątał elementy współczesne z fantastyczno-bajkowymi archetypami w udany sposób. Problemy życiowe głównego bohatera dotykają wielu młodych ludzi w podobnym wieku. Brak akceptacji siebie, poczucie braku własnej wartości, obwinianie się za błędy innych - Gach umieścił te kwestie w kontekście, który dobrze rozumiemy i znamy z codziennego otoczenia. I umiejętnie sięgnął po działające od zawsze archetypy. Tytułowa tkanina (Janek uczy się tkackiego fachu) to alegoria tkania dalszego życia, już na własnych warunkach, przy boku kogoś, kto wskaże dobro w środku, uwierzy w człowieka i uwypukli wszystkie pozytywne cechy charakteru. Oczywiście, nad tym wszystkim unosi się ponadczasowa konstatacja o sile miłości. Ale zanim się na nią trafi, Janek musi przejść drogę (oczywiście pełną niebezpiecznych prób) by wyjść z niej będąc innych człowiekiem. Jakim? Ot, okładka jest dobrą podpowiedzią.
Jarosław Gach jest autorem kilku niszowych tytułów (był również stałym gościem na łamach magazynu Krakers); w Tkaninie jawi się jako artysta ze wszech miar profesjonalny. Dla celów recenzenckich trzeba rzucić nazwiskami, że w jego kresce można bez problemu odnaleźć inspirację Rosińskim czy Kasprzakiem - ale to niech służy wyłącznie podkreśleniu o stopniu opanowania komiksowego warsztatu. Styl Gacha jest kompletny - pod względem anatomii, cieniowania, kompozycji kadrów, rozmieszczenia ramek na planszy. Sposób, w jaki prowadzi narrację nie ma w sobie ani grama edukacyjnej przaśności, pomysły by operować skrótowością - udane (vide ikona braku zasięgu by pokazać zadupie, na jakim chłopak się znalazł), zastosowane kolory, stworzone panoramy, dbałość o szczegóły... wszystkie te elementy sprawiają, że miłośnicy mainstreamowej, realistycznej kreski mogą tylko ciumkać ustami w geście zadowolenia.
Więcej takich modernistycznie skrojonych baśni proszę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz